Artykuły

Lublin. Pożegnanie z "Dziadami"

Dziś (16 marca) Teatr Ostery zgra setne i ostatnie przedstawienie "Dziadów" [na zdjęciu] w reż. Krzysztofa Babickiego.

Małgorzata Gnot: Dziś w Teatrze im. Osterwy wielkie wydarzenie - 100. przedstawienie "Dziadów" Adama Mickiewicza. We współczesnym teatrze taki jubileusz spektaklu to ewenement.

Krzysztof Babicki, reżyser "Dziadów": Istotnie, zdarza się to już niezwykle rzadko. Zdecydowałem się na realizację "Dziadów" w 2001 roku, niedługo po objęciu stanowiska dyrektora artystycznego lubelskiego teatru. Nie chciałem być szefem malowanym, reżyserowanie to był od początku mój stempel artystyczny, który chciałem dać tej scenie. O "Dziadach" kilka teatrów rozmawiało ze mną wcześniej, ale wolałem je zawsze przesuwać na później.

Wystawienie megadramatu romantycznego z nie do końca sprawdzonym zespołem było aktem odwagi...

- Pracy w teatrze nie można sobie bez tego wyobrazić. Odwaga się opłaca, choć i porażki wpisane są w nasz zawód. Zespół był dobry, udało mi się go odmłodzić... Uznałem, że po kilkunastu latach naszej niepodległości warto podjąć z widzami dialog o sprawach narodowych. Polska rzeczywistość zawsze zderzała się z tekstem Mickiewicza, którego magia polega na tym, że brzmi on znacząco, gdy dzieją się rzeczy ważne.

Do roli Gustawa-Konrada i Senatora zaprosiliście gwiazdy.

- Chcieliśmy, by Gustawa-Konrada zagrał Artur Żmijewski, ale po kilku próbach jego inne zobowiązania okazały się nie do pogodzenia z wymogami czasowymi tak wielkiego spektaklu. Mój wybór Jacka Króla - nowego w zespole - do tej roli był sprawą intuicji. Senatora zagrał Ignacy Gogolewski, były dyrektor Teatru im. Osterwy, a przede wszystkim pierwszy powojenny Gustaw-Konrad w inscenizacji Bardiniego. Zżył się z zespołem całkowicie, próby były wspaniałe. Bez zespołu nie ma "Dziadów". To, że zdaliśmy ten egzamin, potwierdziła potem zespołowa nagroda na festiwalu w Krakowie, co w połączeniu z nagrodą za główną rolę stanowi spełnienie marzeń.

Żal żegnać się z arcydramatem Mickiewicza?

- Takie chwile zawsze pokazują, jak ulotna jest sztuka sceniczna. Ale przedstawienie musi trwać. 24 marca zapraszamy na "Niewolnice z Pipidówki", adaptację kilku połączonych utworów Michała Bałuckiego z obchodzącym w teatrze jubileusz 50-lecia pracy artystycznej Włodzimierzem Wiszniewskim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji