Świat w rozsypce
"Leonce i Lena" w reż. Michała Borczucha w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Paweł Sztarbowski w Newsweeku Polska.
Georg Buechner pisał "Leonce'a i Lenę" jako tekst antyromantyczny. Debiujący w Warszawie Michał Borczuch zauważył w nim materiał na antyspektakl o współczesnych ludziach, którzy uciekają od prawdziwego życia w świat doznań wirtualnych, a zamiast naturalności wybierają sztuczność. Jeśli analizować przedstawienie w kategoriach poprawności warsztatowej, reżyserowi można zarzucić właściwie wszystkie błędy techniczne: luźno rozsypane sceny, dłużyzny, niezborność, próbę opowiedzenia jednocześnie o zbyt wielu problemach. Jest jednak w tym spektaklu nurt, który płynie głębiej. Bohaterów Buechnera można uznać za przedstawicieli pokolenia, które właśnie wchodzi w dorosłe życie. Nieposkładany Leonce mógłby być jednocześnie współczesnym Hamletem i Werterem z ich odwiecznym pytaniem: szukać ideału czy konsumować? Piotr Cieślak, dyrektor Teatru Dramatycznego, umożliwił warszawski debiut Krzysztofowi Warlikowskiemu i o nim również pisano, że nic się w jego spektaklu nie klei. Dziś to samo spotyka Borczucha. Czyżby to wróżyło mu europejską karierę?