Artykuły

Ten żart czemuś służy

Jak rozmawiać o HIV? - Nie dydaktyczno-smutnie-na kolanach, ale zwyczajnie - uważa Maciej Kowalewski, autor sztuki "Miss HIV", której premiera odbędzie się w czwartek w Le Madame.

Maciej Kowalewski sztukę "Miss HIV" napisał na konkurs dra­maturgiczny zorganizowany przez Krajowe Centrum do spraw AIDS.

- Konkurs był właściwie tylko pretek­stem, bodźcem - mówi. Już rok wcześ­niej znalazł w internecie informację o wy­borach Miss HIV/AIDS w Gaborone, sto­licy Botswany. - Wydało mi się to na ty­le szokujące, absurdalne, a może mądre, że postanowiłem ten temat wykorzystać kiedyś w dramacie - opowiada Maciej Kowalewski, który jest również reżyse­rem spektaklu.

Akcja rozgrywa się kilka minut przed wyborami Miss HIV. Cztery kobiety, cztery silne indywidualności, walczą o ty­tuł najpiękniejszej. Jedną z uczestniczek jest Irina, którą gra Maria Seweryn. - Żar­tować za pomocą choroby to ryzykowne przedsięwzięcie. Najbardziej bałam się, czy nie przesadzamy, czy nie przekracza­my granic dobrego smaku - zwierza się aktorka. - Na jednej z pierwszych prób wyznałam reżyserowi, że to mój najwię­kszy lęk. Że boję się, co powie człowiek chory. A jeśli poczuje się dotknięty? Jed­nak ten żart czemuś służy. Jest w obro­nie tych ludzi - dodaje.

Maciej Kowalewski też miał wątpli­wości, czy spektakl nikogo nie obrazi.

- Wtedy nawiązaliśmy współpracę ze Stowarzyszeniem "Bądź z nami". Ci lu­dzie zakażeni HIV są naszymi konsul­tantami - opowiada.

Na jednej z prób zapytał Joasię ze Sto­warzyszenia: "Czy Ciebie obraża ta sztuka?". "Nie - odpowiedziała. - Obraża mnie, jak w telewizji wyfiokowana pa­niusia, której zapach perfum czuć przez ekran, opowiada, że zajmuje się ludźmi z HIV, a potem daje zbliżenie na ryn­sztok i osobę ze strzykawką".

Jak więc rozmawiać o HIV? - Nie dy­daktyczno-smutnie-na kolanach, ale zwyczajnie - uważa reżyser. - Czy to, że ktoś jest chory, oznacza, że jest bar­dziej święty i trzeba go traktować ze szczególną ostrożnością? Ci chorzy lu­dzie są tacy sami jak inni. Mogą być tak samo źli, kłamliwi albo tak samo do­brzy.

Maria Seweryn zdaje sobie sprawę, że to "bardzo ryzykowny spektakl". - My­ślę, że nie zdecydowałabym się praco­wać nad tym materiałem w tzw. nor­malnym teatrze - mówi. - Le Madame

daje nam pewną umowność, nadaje te­mu przedsięwzięciu wymiar ekspery­mentu. Możemy sobie pozwolić na coś więcej.

Maciej Kowalewski też potwierdza, że Le Madame to wymarzona przestrzeń dla tego projektu.

To prawdziwy teatr offowy - mó­wi. - I idealne miejsce na ten dramat. Miejsce, w którym mogłyby się prze­cież odbyć wybory Miss HIV. Gramy w naturalnej scenografii, którą jest wnę­trze klubu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji