Artykuły

Brzydkie słowa są brzydkie

"Szewc Kopytko i Kaczor Kwak" w reż. Piotra Seweryńskiego w Teatrze Pinokio w Łodzi. Pisze LeszekKarczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Przedstawienie "Szewc Kopytko i Kaczor Kwak" jest tak poczciwe, niesie tak uniwersalne przesłanie, jest tak kolorowe i rozśpiewane, że aż zęby bolą.

Właściwie zęby opanowują się tylko, gdy oczy patrzą na lalki Elżbiety Iwony Dietrych: wyraziste, dające duże możliwości aktorom.

A wykorzystują je przede wszystkim najmłodsi: Ewa Wróblewska i Żaneta Małkowska potrafią tchnąć charakterystyczne cechy nawet w arcyproste, zawiedzone na jednym tylko pręcie lalki zagubionego w lesie rodzeństwa. Wyróżnia się Henryk Hryniewicki jako Szewczyk: to lalkarz pełną gębą, który animuje lalkę totalnie. Nawet własnym nogami kontroluje luźno zwisające nogi Kopytka.

Przedstawienie jest zabawą dla naprawdę małych dzieci. Reżyser Piotr Seweryński przekazuje historię psotnika Kopytki, która został królem przy pomocy piosenek oraz scenek opierających się na interakcji z dziecięcą widownią (typu: gdzie poszedł - tam? tak/nie).

Nie jestem wymarzonym widzem "Szewca Kopytko i Kaczora Kwaka" - tylko dorosłym. Przeszkadzają mi plastikowe aranżacje muzyczne oraz piosenki z playbacku, które w bajkach muzycznych powinny być śpiewane na żywo. Brak synchronizacji aktorów z dźwiękiem daje efekt kłapania jak na dubbingowanych reklamach środków piorących. Rozumiem, że to skutek niedostatków wyposażenia sceny. Ale teatr jest sztuką na żywo; to zobowiązuje.

Jako pełnoletni nie mogę patrzeć na ptaki, czyli na pięciu innych dorosłych, obleczonych w kostiumy "ptaków uniwersalnych", wykonujących "uniwersalny ruch sceniczny" (odpowiedzialny Juliusz Stańda). Pal licho, że ta namiastka choreografii pachnie zwłokami Abby. Gorzej, że "ptaki uniwersalne" w "uniwersalnym ruchu scenicznym" nie mają nic wspólnego z resztą przedstawienia. Można je przenieść gdziekolwiek indziej, np. w tło teledysku Mandaryny.

Jestem też dorosłym uczulonym na natrętny dydaktyzm. Męczę się, słuchając, że nie należy mówić brzydkich słów, bo brzydkie słowa są brzydkie (do tego jeszcze "ptaki uniwersalne" zaćwierkują "brzydkie słowa" na gwizdawkach). Pocę się od przestróg, by nie psocić, bo można kogoś doprowadzić do łez. Słabo mi, gdy dowiaduję się, że z łzy nie są złe, bo można przecież płakać ze szczęścia. Mdleję przy anachronizmach w rodzaju luzackiej odzywki "Gostek!". Jeśli w "Gostku!" ma się wyrażać "uniwersalne przesłanie", to ja uniwersalnie dziękuję.

Obawiam się, że Pinokio bardzo ograniczył sobie widownię. Człowiek skończywszy pięć lat staje się bardzo wyczulony na fałsz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji