Za nami Międzynarodowy Festiwal Solistów Lalkarzy
V Międzynarodowy Festiwal Solistów Lalkarzy w Łodzi podsumowuje Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Wszystko, co nowe i to co na mistrzowskim poziomie w sztuce lalkarskiej można zobaczyć na łódzkim biennale. Międzynarodowy Festiwal Solistów Lalkarzy ma mocną pozycję, a Teatr Arlekin i jego dyrektora Waldemara Wolańskiego, który jest duszą tego przedsięwzięcia, dobrze znają na świecie.
Piąta edycja zakończyła się zwycięstwem Rosjanina Vladimira Zakharova [na zdjęciu], operującego małymi laleczkami umieszczonymi na dłoniach.
- Poziom festiwalu był bardzo wysoki - mówi W. Wolański. - W ciągu sześciu dni odbyły się dwadzieścia trzy przedstawienia, zaprezentowało się czterech mistrzów. To był przegląd wiodący przez pół świata, byli artyści m.in. Australii, Indii, Niemiec, Grecji. Wykonawcy przyjeżdżają do nas na własny koszt (zapewniamy tylko nocleg oraz posiłki) i muszą zostać przez cały czas jego trwania. To pozwala na wiele spotkań, rozmów od świtu do nocy. Goście wyjechali zadowoleni, a nasz zespół sprawdził się znakomicie w roli organizatora.
Czy jakiś kierunek w lalkarstwie okazał się dominujący?
- Panuje różnorodność, ale wyraźnie w Polsce wzrosło zainteresowanie tą dziedziną sztuki. Artyści wykazują się ogromną inwencją i pasją. W trudnej sytuacji znalazł się Argentyńczyk, którego bagaż poleciał gdzie indziej. Przełożyliśmy jego występ, ale festiwal się kończył, a walizki wciąż nie było. I wtedy on postanowił zrobić lalki i jednak wystąpić. W ostatniej chwili bagaż dotarł. Artysta dostał w nagrodę zestaw narzędzi "zrób to sam", żeby mógł być przygotowany na takie sytuacje.
Nie sądziłem, że nasze łódzkie spotkania tak mocno i na trwałe wpiszą się w festiwalową mapę świata, choć nie ma tu wysokich nagród, a statuetkę artysta rzeźbiarz z Torunia wykonuje nam za darmo.
