Artykuły

Balet w Lublinie

Po raz pierwszy jest okazja zobaczyć w Teatrze Muzycznym w Lublinie zawodowych tancerzy najwyższej klasy. Z choreografem spektaklu Giennadijem Silinem z Rosji rozmawia Dorota Gonet.

Dorota Gonet: W marcu w Teatrze Muzycznym w Lublinie po raz pierwszy zobaczyliśmy prawdziwy spektakl baletowy [na zdjęciu].

Giennadij Silin: Wszystko zaczęło się w listopadzie. Przyjechałem na dwa tygodnie i zaznajomiłem się z zespołem, z teatrem. Dyrektor Jacek Boniecki zaproponował mi zrobienie spektaklu baletowego. Postanowiłem zacząć od podniesienia poziomu zespołu baletowego, bo prawdę mówiąc nie do końca podobało mi się przygotowanie grupy tancerzy. Obiecałem sprowadzić rosyjskich artystów, aby polscy tancerze mogli się od nich uczyć. Poza tym zespół liczył 16 osób - trochę za mało, żeby zrobić spektakl. Przywiozłem sześciu artystów, w tym czworo moich uczniów: Wołodię Jaroszenko, Olę Jaroszenko, Maszę Żuk i Daszę Żuk. Ci artyści byli wiodącymi tancerzami w Rosji: Wołodia Jaroszenko, Masza Żuk, Paweł Koncewoj i Olga Jaroszenko - w Teatrze Griegorowicza w Krasnodarze, Daria Żuk i Aleksander Pietowski - w teatrze Jakobsona w Sankt Petersburgu.

Premiera wieczoru baletowego za nami. Publiczność była zachwycona, a Pan?

- Jak każdy twórca, jestem zawsze niezadowolony. Mieliśmy sporo kłopotów z administracją teatru - zabrało nam to miesiąc pracy. Zostałem poniekąd postawiony w podbramkowej sytuacji i zabrakło czasu na jeszcze lepsze wyreżyserowanie całości.

Będzie Pan w Lublinie do czerwca - jest więc czas i można pracować.

- Tak, jest czas na pracę, ale ciągle spotykamy się z trudnościami, jakich nie było w Rosji. Na przykład nie ma pieniędzy na tak podstawowe rzeczy jak pointy. Ale największym problemem jest sala baletowa - zupełnie nieprzystosowana do ćwiczeń: cement i panele sprawiają, że niewygodnie się ćwiczy, a przede wszystkim źle wpływają na zdrowie tancerzy - ich stawy etc .Podłoga dla tancerza jest czymś tak ważnym, tak oczywistym jak dla każdego człowieka chleb. Ciężka praca fizyczna, jaką jest ćwiczenie, a której wynikiem powinien być coraz lepszy poziom tancerzy, powoduje w efekcie kontuzje, które mają - widać to po polskich artystach, szczególnie tych starszych - przez złe warunki pracy. Wielka szkoda, że nie ma pieniędzy na ich poprawę, bo tu chodzi o zdrowie ludzi. A przecież o ile muzyk orkiestry po spektaklu zabiera swój instrument do domu albo po prostu ćwiczy tam, gdzie jego gra nie przeszkadza nikomu, o tyle my nie możemy ćwiczyć w jakimkolwiek miejscu, sami.

Co więc będzie dalej ze współpracą?

- Jak każdy - mam plany, ale nie wszystkie ode mnie zależą. Nasz dalszy pobyt w Polsce zależy od wielu spraw, od zgody dyrektora naczelnego Leszka Hadriana. Jeśli chodzi o współpracę artystyczną, mamy dalekosiężne plany. Myślimy już o kolejnym sezonie, ale na razie nie zdradzam szczegółów, bo wszystko może się zmienić.

A jak się Panu żyje w naszym mieście?

- Jestem sam, bez rodziny, więc trochę mi smutno, ale też cieszę się, bo znalazłem wspólny język z polskimi artystami, nasi tancerze znakomicie rozumieją się z Polakami. Moja żona była ze mną przez dwa tygodnie.

Żona też jest tancerką?

- Nie, jest matematyczką.

***

Giennadij Silin - reżyser, choreograf, absolwent prestiżowej Leningradzkiej Akademickiej Szkoły Choreograficznej im. A. J. Waganowej oraz Woroneżskiej Szkoły Choreograficznej; tańczył w wielu teatrach Rosji i za granicą. Najbliższy "Wieczór baletowy" w Teatrze Muzycznym w Lublinie 11 maja o godz. 18.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji