Artykuły

Lublin. Michnik i Osiatyński o "Teczkach"

Skrzyżowanie Gogola z literaturą faktu, spektakl o sile przyjaźni, której totalitaryzm nie jest w stanie złamać - mówili o "Teczkach" [na zdjęciu], spektaklu Teatru Ósmego Dnia pokazanym w ramach Sceny Otwartej Konfrontacji Adam Michnik i Wiktor Osiatyński

"Teczki" są spektaklem słowa. Czworo aktorów na przemian wspomina, co robili przed ponad dwudziestu laty, jakie mieli marzenia i przeciwko czemu się buntowali, jak też - czyta raporty agentów i dowódców tajnej policji PRL-u na... swój temat. Członkowie Teatr Ósmego Dnia byli nie tylko śledzeni, ale poddani szykanom, prowokacjom, trafiali do więzienia. Ta nie tak dawna rzeczywistość, przedstawiona teraz w słowach, jest już inna. Słowa stwarzają dystans do tamtych dramatycznych wydarzeń. Zaś słowa z raportów esbeckich wydają się wprost groteskową i chwilami po prostu śmieszną social fiction, szczególnie dla młodej publiczności, która nie zna ówczesnych realiów z własnego doświadczenia. Nie padają nazwiska agentów, nie ma wiwisekcji złych ludzi, wydaje się to niepotrzebne, bo i tak ludzie teatru wygrali, nie dali się rozbić, złamać, a teraz na mroczną przeszłość patrzą także ze szczyptą humoru.

"Teczki" poznańskich Ósemek były tylko częścią wtorkowego spotkania w Centrum Kultury. Po spektaklu za dyskusyjnym stołem na scenie Sali Nowej zasiedli: redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik, prof. Wiktor Osiatyński, aktorzy Ósemek i prowadzący debatę o. Tomasz Dostatni oraz gospodarz Janusz Opryński.

- Spektakl powinien nazywać się "Antyteczki". Nie jest polowaniem na ludzi, ale opowieścią ludzi, na których polowano - mówił Adam Michnik, podkreślając, że w jego opinii ten spektakl jest najgłębszym artystycznym wyrazem sprzeciwu wobec sprowadzania losów i historii do kwestii teczek. Michnik przypomniał swe stanowisko w sprawie ujawniania agentów i teczek: - Amnestia - tak, amnezja - nie. Nie można dać się sprowadzić do roli psa gończego. Nie można pisać najnowszej historii na podstawie szpiclowskich donosów.

Wiktor Osiatyński zwrócił uwagę na dwuznaczność banalności raportów z teczek. - Byłaby to farsa, gdyby nie kontekst realności szykan, pobić. Dla Osiatyńskiego nie polityczna treść ani polityczne aluzje są w tym spektaklu najważniejsze: - To spektakl o sile przyjaźni i więzów. Ta siła uniemożliwiała stworzenie szczeliny, w jaką mogłoby wejść jakieś robactwo. Nie można dać sobie wmówić, że teczki są najważniejsze - i żyć zgodnie z sumieniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji