Artykuły

Rzeszów. Sztuka o Marinie Cwietajewej u Siemaszkowej

W sobotę Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie po raz pierwszy wystawi spektakl "Przejście" [na zdjęciu]. Będzie to polska prapremiera. Sztuka opowiada o tragicznych losach rosyjskiej poetki Mariny Cwietajewej.

Urodziła się w 1892 roku w Moskwie. Niemal całe życie spędziła na emigracji. Do Rosji powróciła dopiero w 1939 roku. Załamała się, gdy aresztowano najpierw jej siostrę, a potem męża i córkę. Wywieziona w czasie wojny do tatarskiej Jełabugi, w 1941 roku popełniła samobójstwo.

Ilona Cierpisz: Skąd pomysł, aby wstawić historię życia Mariny Cwietajewej?

Julia Wernio, reżyserka spektaklu: Pomysł narodził w czasie spotkań w Salonie Poezji w Galerii Szajny. Po jednym z nich uczestnicy powiedzieli mi, że przyszli właśnie dla wierszy Mariny Cwietajewej. Poczułam wtedy, że jest to ważna postać dla polskich odbiorców. Potem przeczytałam tekst sztuki i byłam pod dużym wrażeniem.

Cwietajewa to bez wątpienia tragiczna postać. Jej życie przypadło na czas dwóch rewolucji i dwóch wojen światowych. Czy dziś jej historia zainteresuje widzów, dla których te czasy są tylko kartką w podręczniku do historii?

- Los każdego człowieka jest ważny, bo wszyscy jesteśmy w historii zanurzeni. Mamy swoje plany, marzenia, ale historia czasem nas łamie, niszczy, wrzuca do piekła i wszystko zabiera. Myślę, że nasze czasy także są bardzo niespokojne. Nasz spokojny skrawek tkwi w świecie, który jest w stanie wojny. I jeśli po spektaklu ktoś pomyśli, że żyje w miejscu, które nie jest takim piekłem jakim mogłoby być, to też będzie ważne. Warto więc przyjrzeć się wielkiej artystce, która chciała tylko tworzyć. Tę historię można także odczytywać przez pryzmat nowej fali polskiej emigracji. Tak więc opowieść o Cwietajewej - wiecznej emigrantce jest w dużym stopniu nadal aktualna.

Cwietajewa była jedną z najoryginalniejszych poetek rosyjskich XX wieku. Czy w spektaklu będzie można usłyszeć jej wiersze?

- Pojawiają się fragmenty wierszy, dzienników, zapisków. Zarówno autorka sztuki, Veronique Olmi, jak i my korzystaliśmy z tekstów Cwietajewej.

Czy myśli Pani, że ta sztuka może wywołać zainteresowanie twórczością Cwietajewej?

- Nasz świat jest bardzo nieprzyjazny artystom. Mamy wokół pełno realistów, którzy uważają artystów za wariatów. Poezja znika z naszych horyzontów. Marina Cwietajewa nie bała się powiedzieć, że jest poetką, że chce pisać. Może parę osób sięgnie po jej wiersze, może po Herberta. Zaczną o poetach myśleć.

W sztuce występuje dwójka aktorów - Mariola Łabno-Flaumenhaft i Juliusz Kubiak. Dlaczego wybrała Pani właśnie ich? Nie są fizycznie podobni do granych postaci.

- Trudno byłoby znaleźć aktorkę podobną fizycznie. Aktorzy, którzy wystąpią w "Przejściu" na scenie zatapiają się w granych postaciach, co nawet mnie wciskało w fotel. W czasie prób zaczęli odkrywać w sobie taki rodzaj wrażliwości, jaki jest potrzebny do pokazania bohaterów sztuki. Bo to w końcu spektakl o prawdziwych osobach, a w tym wypadku to wyjątkowo ważne.

Czy planujecie wystawiać "Przejście" również w innych miastach?

- Myślimy o tym, jednak nie ma jeszcze konkretnych planów. Chcemy, żeby spektakl mógł zaistnieć na jakiś festiwalach, odwiedzić inne miasta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji