Artykuły

"Nabucco" w innym wymiarze

"Nabucco" w reż. Laco Adamita w Operze Śląskiej w Bytomiu. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.

Najnowsza inscenizacja "Nabucco" zrywa z dotychczasową, na naszych scenach, tradycją wystawiania tej wczesnej opery Verdiego. Nie ma w niej żadnych odniesień do starożytności, na scenie królują plastik, kolorowe światła i neony.

Wielkie sceny zbiorowe, konflikt dwóch kultur, walka o władzę, odrzucona miłość i zemsta, splatające się w tej operze w wyjątkowo dramatyczny sposób zostały tym razem wpisane w prostą scenografię, ograniczoną do kilku podestów i plastikowej ściany, na której załamywało się światło, tworząc fantazyjne refleksy, i która w scenie kiedy grom z niebios powala króla Babilonu, oślepia potężnym światłem nie tylko scenę, ale również widownię. Wyglądało to niezmiernie efektownie. Równie atrakcyjne, choć nieco przesadzone w przepychu, są w tym przedstawieniu kostiumy. Reżyser zadbał o wartką akcję, wyrazistą dramaturgię poszczególnych scen i sprawnie operował w scenach zbiorowych chórem, co w tej operze jest podstawą sukcesu. Jednak zabrakło mu pomysłu na finał opery; scena śmierci Abigaille, która umiera, nie wiadomo dlaczego.

Partie głównych bohaterów powierzono tym razem śpiewakom sprowadzonym z Włoch. Chiara Bonzagni w partii Abigaille zaprezentowała interesujący głos o dużym wolumenie i ruchliwości. Niestety, w momentach o dużym natężeniu dramatycznym zbytnio go forsowała, co odbijało się na płynności w prowadzeniu frazy. Legato też nie jest jej najmocniejszą stroną. Na dodatek śpiewała głosem niewyrównanym w poszczególnych rejestrach. Mam wrażenie, że ta młoda śpiewaczka zbyt wcześnie wzięła się za tą trudną partię. Giorgio Cebrian jako Nabucco nie powalał urodą głosu, któremu brakuje blasku i potęgi brzmienia. Jego kreacji zbrakło rozmachu i wyrazistych emocji, szczególnie w tych najbardziej dramatycznych momentach. Przyznaję, że w obu przypadkach spodziewałem się znacznie wyższego poziomu wokalnego. Szczęście, że po początkowych problemach z głosem rozśpiewał się Tadeusz Leśniczak i całkiem nieźle poradził sobie z partią Zachariasza. Podobnie jak Iwona Noszczyk w partii Feneny. Do omówienia całej obsady pozostali mi już tylko Maciej Komandera w partii Ismaela i Bogdan Desnoń jako Abdallo, ale może spuścimy zasłonę na ich wokalne wyczyny!

Natomiast słowa uznania należą się Tadeuszowi Serafinowi, który precyzyjnie prowadził całe przedstawienie, wydobywając z partytury właściwą dynamikę, dramatyczny pazur i puls. Dyrygent zadbał też, by nie uronić nic z właściwej wczesnemu Verdiemu śpiewności frazy. Jednak największym bohaterem premiery okazał się świetnie przygotowany przez Annę Tarnowską chór, który ujmował wokalną dyscypliną i spoistym brzmieniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji