Artykuły

Mężczyzna jak ciacho

Są młode, robią karierę, ale emocjonalnie zupełnie nie radzą sobie w dzisiejszym świecie. Każda ma swój monolog, gorzki, dotkliwy. Premiera "Tiramisu" Joanny Owsianko w reżyserii Aldony Figury - 4 marca w Studio Buffo.

Bohaterki "Tiramisu" to sie­dem kobiet sukcesu. Widzi­my, jak bez problemów od­najdują się w swojej agencji reklamowej, a potem słuchamy ich monologów.

DOROTA WYŻYŃSKA: Jedna z pierwszych scen "Tiramisu". Poniedziałek w agencji re­klamowej. Dziewczyny zaczynają pracę od szybkiej wymiany informacji, jak mi­nął weekend i ile miało się orgazmów? Czy dziś nie ma już tematów tabu?

JOANNA OWSIANKO: Ten poniedziałek został oczy­wiście odrealniony. Pra­cowałam w agencji reklamowej. Nie rozma­wiało się o orgazmach, ale były rozmowy np. o tym, jak się cudownie spędziło weekend. Kompletnie wymyślone.

ALDONA FIGURA: Są te­maty tabu. Dla na­szych bohaterek tema­tem tabu jest to, że się nie miało orgazmów, że się nie ma faceta. Dlatego one tak płyną. Kłamią, bo jest taka presja, wymóg. Jesteśmy świetne, spełnione, szczęśli­we, w życiu zawodowym i prywat­nym. Tematem tabu są nasze niepo­wodzenia, jakie w głębi ukrywamy przed innymi.

JOANNA: Te kobiety nie są szczere na­wet wobec siebie. Nie mówią prawdy nawet w swoich monologach. Ich za­kłamanie jest widoczne nawet w snach, co potwierdza, że maski przyrosły do twarzy. Nie znaczy to oczywiście, że nie ma odwrotu. Ale nie wiem, co musia­łoby się stać, żeby nastąpił w życiu mo­ich bohaterek przełom. Są takie kobiety?

JOANNA: Wszystkie moje bohater­ki są wzięte z życia. Niewiele co wy­myśliłam. Każda jest skonstruowa­na z dwóch, trzech dziewczyn, któ­re znałam. Każdej dałam też sporo z siebie.

Siedem monologów, siedem sposo­bów na życie, siedem kobiet sukcesu, które nie radzą sobie emocjonalnie. Co jest takiego w tym dzisiejszym świe­cie, że takie przypadki się zdarzają? Co je boli, dotyka?

ALDONA: Nie znam świata reklamy, ale znajdowałam tu tematy, z który­mi śmiało mogę się utożsamić. Też się zastanawiałam, dlaczego te dziewczy­ny tak strasznie cierpią. Mogę powie­dzieć za Kurtem Vonnegutem, że "sensu i poczucia bezpieczeństwa trzeba szukać w sobie, a nie na ze­wnątrz". A one wszystkie szukają na zewnątrz.

JOANNA: Jest pewna presja. W dzi­siejszym świecie trzeba być kobietą idealną - spełnioną zawodowo i prywatnie. Chciałoby się sprostać tym wymaganiom. Muszę świetnie wyglą­dać, dieta, stylista, genialne dziecko, wysokie stanowisko i wakacje na Ka­raibach... Jak się nie ma do tego wszystkiego dystansu, zaczynają się problemy.

"Najważniejsze to mieć entre. Ja za­wsze mam dobre entre. Dbam o to. Inaczej w ogóle nie ma po co bywać" - opowiada Kreatywna.

JOANNA: Dobre entre to sens życia mojej bohaterki i wielu dziewczyn, ona kreuje siebie i otoczenie, a ono i nowe trendy kreują ją, nadają jej wartość siebie. Ten zakupoholizm Kreatywnej jest odpowiedzią na jej samotność.

ALDONA: Asia w straszliwy sposób odsłania, obnaża te dziewczyny, ale stara się też je zrozumieć. Wiem, dlaczego ona chce mieć dobre entre. Te dziewczyny chcą być kochane, zauważane, akceptowane, podzi­wiane. I jest to jak najbardziej nor­malne. A z drugiej strony to ich en­tre jest puste, powierzchowne. Nie daje im tego, czego tak naprawdę potrzebują.

A jak zaczynałyby się Wasze monolo­gi? Szczere - nieszczere?

JOANNA: Mój monolog? Może "Naj­ważniejsza jest niezależność...", a na koniec dziewczyna uświadamia sobie własną zależność od innych osób i jej skalę. Całkiem dramatycznie. Na ja­kim jestem etapie swojej drogi? Nie wiem... Nie mam nic stałego. Praco­wałam w agencji reklamowej. Ale uciekłam stamtąd, męczyła mnie set­na taka sama kampania reklamowa, czułam się zaszufladkowana. Znacz­nie ciekawsza była praca w promocji w "Twoim Stylu", ale w wyniku re­dukcji etatów zostałam zwolniona. Nie wiedziałam, co ze sobą dalej ro­bić, więc poszłam na podyplomowe dziennikarstwo. Tam poznałam dra­maturga Tadeusza Słobodzianka i tak zaczęła się moja współpraca z Labo­ratorium Dramatu. Jestem asystentką reżysera i inspicjentem przy "Korona­cji" w Teatrze Narodowym. Wiem, że chciałabym pisać dramaty. Piszę już następną sztukę. O czym? Pretekstem jest impreza "Bicie rekordu seksual­nego świata", która odbywała się cy­klicznie w Warszawie, a została za­kwestionowana przez prezydenta Kaczyńskiego. Na Eroticon przyjeżdżają goście, a imprezy po prostu nie ma. Będzie to sztuka o chorej miłości lub jej braku w tych czasach.

A Twój monolog Aldona. Jakie lęki ma młoda reżyserka?

ALDOAN: Czasem jest ciężko. W tej pracy potrzeba mieć dużo si­ły, uporu i konsekwencji w swoich działaniach. A przecież też się sa­memu czasem błądzi albo ma się wątpliwości. Ważne jest dla mnie to, żeby mieć przekonanie i wiarę w to, co robię. Ważna była dla mnie praca w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, gdzie zrobiłam ""Mo­nologi waginy" i spektakl "Tylko ta pchła". Ważne jest dla mnie "Ti­ramisu". Spektakl powstał w La­boratorium Dramatu, a będzie miał premierę na scenie Buffo. Pro ducentem "Tiramisu" jest Towa­rzystwo Autorów Teatralnych. Mamy prywatnego sponsora. Stu­dio Buffo udostępnia nam scenę. Laboratorium było ciekawym do­świadczeniem Pierwszy raz miałam szansę współpracować w ten sposób z autorem, który był cały czas na próbach, borykał się, przy nas tworzył swój dramat.

JOANNA: Mottem Laboratorium jest hasło "Krew, pot i łzy". I była to po­twornie ciężka praca, wypruwanie siebie, rozkładanie na drobne kawał­ki, a potem składanie na nowo. Jak puzzle.

ALDONA: Wielokrotnie na próbach musiałam zajrzeć w głąb siebie i do­tknąć czegoś bolesnego. Dokonałam nawet pewnych odkryć na swój te­mat. Pamiętam, jak kiedyś szłam po próbie do domu wstrząśnięta, w szo­ku.

Co się stało?

ALDONA: To dotyczyło takiego py­tania, które powraca w tej sztuce: Czy zasługuję na miłość, czy nie za­sługuje? Często myślimy, że nie za­sługujemy na miłość. Próbujemy za wszelką cenę na nią zasłużyć. Każda z tych dziewczyn po części na to cier­pi. Swoje szczęście uzależnia od tego jedynego.

Mężczyzna. Nie rozmawiałyśmy jesz­cze o mężczyznach. Kim są dla Wa­szych bohaterek?

Joanna: Relacje moich bohaterek z mężczyznami nie mają wspólnego mianownika, ale oni są jak tiramisu. Jedna zje całe ciastko ze smakiem, druga będzie liczyć kalorie, trzecia po­wie, że było słodko-gorzkie, a czwar­ta nawet nie spróbuje, bo się odchu­dza.

ALDONA: Te kobiety bardzo dużo marzą o mężczyznach. Mają swoje wyobrażenie o mężczyźnie idealnym. I nie bardzo wiedzą, jak sobie z nim poradzić. Chcą być traktowane jak boginki, a jednocześnie są gotowe wiele poświęcić. Mężczyna to reme­dium na wszystko.

JOANNA: Objawia się to w ostatniej scehie snów. Mężczyzna to jeden z ich przepisów na życie, obok leków prze­ciwbólowych, kart kredytowych, pra­cy, imprez czy alkoholu, który de fac­to występuje w każdym przepisie na tiramisu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji