Artykuły

Z Chorzowa do Warszawy

KATARZYNA TARACIŃSKA-BADURA, aktorka Teatru Narodowego, świetnie sobie radzi w Warszawie, bez znajomości i układów.

"Katarzyna Taracińska-Badura, znana z Teatru Narodowego i serialu Klan, urodziła się w Chorzowie. Dorastała na śląskim podwórku: szare, smutne mury, trzepak. Obok jej bloku stały familoki, kamienice z czerwonej cegły, w szkole godało się po śląsku.

Katarzyna pochodzi z domu, który ze sztuką nie miał nic wspólnego. Mama

Kornelia jest technikiem chemikiem, a tata Stanisław ma własną firmę

budowlaną. Ojciec wracał zwykle późnym wieczorem, jadł przygotowaną przez

mamę kolację. Mała Katarzyna siedziała w kącie i rysowała księżniczki. Zawsze

lubiła malować, a w szkole deklamować wiersze. Występowała na każdej

akademii, chodziła na kółka plastyczne, recytatorskie, wokalne, a potem

skończyła liceum plastyczne w Katowicach. Rodzice, chociaż nie mówili tego

wprost, myśleli, że zostanę architektem. - Gdy powiedziałam im, że chcę zdawać

do szkoły teatralnej, byli zaskoczeni - opowiada. - Mówili: - Nikt w rodzinie nie

jest aktorem, nie masz żadnego wsparcia. To trudny zawód, nie poradzisz sobie.

Ale ja jestem twarda. Nie dyskutowałam z nimi i robiłam swoje. Postanowiłam

skoczyć na głęboką wodę. Zdawałam egzaminy w Krakowie i Warszawie. Na obu

uczelniach zaliczyłam pierwsze testy. Wybrałam warszawską PWST.

Mama była zrozpaczona, popłakiwała po kątach. Zastanawiała się, jak córka da

sobie radę z dala od domu i w kompletnie obcym świecie. Uważała, podobnie jak

wielu ludzi spoza artystycznego środowiska, że praca aktorki to niepewny

kawałek chleba, a droga do zawodu jest kręta i pełna pułapek. I rzeczywiście

słowa mamy sprawdziły się, przynajmniej na początku. Dziewczyna czuła się w

Warszawie obco. Brakowało jej domu i rodzinnego Śląska. Tam życie toczyło się

w innym tempie, bez pośpiechu. Wszyscy się znali, pomagali sobie. Tu każdy był

skupiony na własnej osobie. - Na uczelni najbardziej stresowała mnie

fuksówka, tradycyjne żarty starszych roczników z młodszych - wspomina. -

Artystyczny luz studentów, ich rozkazy, aby recytować wierszyki i udawać

papugę czy psa bardzo mnie denerwowały. Dlatego potem jako studentka

wyższych lat sama nigdy nie fuksowałam. Na moim roku było kilka osób ze

Śląska: Monika Kwiatkowska, Arkadiusz Janiczek, Wojciech Błach. Trzymaliśmy

się razem i wspierali w gorszych momentach. Poza tym cały czas ciężko

pracowałam. Zajęcia i próby są w PWST czasochłonne. Dziś Katarzyna

Taracińska-Badura świetnie sobie radzi w Warszawie, bez znajomości i układów.

Po studiach szybko dostała angaż w Teatrze Narodowym, gra między innymi w

Weselu i Śmierci komiwojażera (na zdjęciu scena ze spektaklu). Jeszcze kilka lat

temu jej mama myślała, że córka będzie mieszkała niedaleko, a w niedzielę

przyjdzie z wizytą na ulubione kluski śląskie. Czas pokazał, że jest inaczej, a

rodzice powoli pogodzili się z jej wyborem.

Dziś nie opuszczają żadnej premiery teatralnej w Warszawie. Kiedy córka jest w

Chorzowie, chodzą razem na zakupy. Kiedyś w sklepiku ekspedientka

powiedziała: - Jaka ta pani córka podobna do tej Wiesi z Klanu. Kornelia

Taracińska tłumaczyła, że to właśnie ona. A sklepowa na to: - Eeee, jo wom

godom, że ona podobno. - Gdy jestem w domu, zostawiam plik zdjęć z

autografami - opowiada. - Mama szczęśliwa i dumna rozdaje je znajomym.

Kilka lat temu Katarzyna Taracińska-Badura podjęła drugie studia. Wybrała

wydział grafiki w ASP W lutym robi dyplom. Mieszka w Warszawie, wyszła za

mąż za architekta. - Do Chorzowa nie wrócę, ale godanie i śląskie tradycje są

mi bardzo bliskie - mówi. - Czasem tęsknię za domem. Wtedy na obiad gotuję

śląskie dania: żur, modrą kapustę i mięsną roladę, wszystko według przepisów

mamy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji