Artykuły

Nóż w oku

Paradoksalnie brzmi, że nuda może nobilitować spektakl. Ale w tym przypadku naprawdę tak jest - o "All inclusive" w reż. Eweliny Pietrowiak w Teatrze Wybrzeże pisze Anna Bielecka z Nowej Siły Krytycznej.

Kibicuję Markowi Modzelewskiemu od początku jego twórczej pracy. Spośród młodych dramaturgów okrzykniętych przez Romana Pawłowskiego w 2003 roku w "Pokoleniu porno" krzewicielami nowych dramaturgicznych tendencji, których w polskiej literaturze zabrakło po 1989 roku, uznałam go za jednego z najlepiej zapowiadających się pisarzy. Słuchałam więc uważnie, gdy mówił o poszukiwaniu ludzkiej tożsamości, o przyczynach egzystencjalnej bezideowości wynikającej z niewystarczalności życia wobec własnych oczekiwań, trudnych do pełnego określenia, nawet do spółki z wewnętrznym głosem albo własnym alter-ego ("Koronacja"). Nadstawiałam ucha, gdy pokazywał absurdalny świat wyzuty z wszelkich znamion moralności, hołdujący nieskrępowanej żadnymi zasadami wolności, która zezwalała na dokonywanie eutanazji zdrowym i będącym w pełni sił fizycznych młodym ludziom ("Zabij mnie"). Z podziwem patrzyłam, jak pod pretekstem homoseksualizmu odkrywał pełen ludzkich namiętności dramat o oszukiwaniu najbliższych i niezaplanowanym cierpieniu ("Dotyk"). Obserwowałam, gdy w krąg jego tematów weszła niezbyt przyjazna diagnoza relacji społecznych ukazana przez pryzmat intymnego, rodzinnego świata ("Imieniny"), dlatego z entuzjazmem czekałam na "All inclusive" w reżyserii Eweliny Pietrowiak na sopockiej scenie kameralnej Teatru Wybrzeże.

I co się okazało? Że Modzelewski, którego, jak sądzę, znam dość dobrze, zaskoczył mnie zupełnie. Niby zwyczajny temat. Dwie pary: Ola (Monika Chomicka-Szymaniak) i Rafał (Mirosław Baka) oraz Ada (Joanna Kreft-Baka) i Marek (Grzegorz Falkowski) jadą na wakacje. Pierwsi są małżeństwem z dwójką dzieci, drudzy narzeczeństwem bez konkretnych planów na przyszłość. Wszyscy wybierają opcję "all inclusive" z drinkami w hotelu, wypoczynkiem na leżakach przy basenie, a nawet fakultatywną wycieczką. Szybko jednak wygodny wypoczynek przeradza się w pasmo żalów i pretensji. Obsługa jest fatalna, w basenie pływa "kupa", za drinki trzeba dodatkowo płacić, a na dodatek wszędzie mnóstwo Polaków z denerwującą parą z Bytomia na czele. W tej atmosferze wakacyjnego rozgoryczenia na światło dzienne zaczynają wypływać też wzajemne urazy, tłumione od dawna w sercach bohaterów. Niby ważne, a jakże obliczalne. Ola zdradza Rafała z mężem koleżanki, co Rafał jest w stanie wybaczyć, jeśli tylko żona zarwie kontakty z przyjaciółką. Wobec jej sprzeciwu topi smutki w alkoholu, podrywając mimowolnie Adę, której partner, po swoich dwóch nieudanych związkach, wyznaje beztroską zasadę "do trzech razy sztuka" i bezceremonialnie całuje się z Olą.

W każdym innym przypadku powiedziałabym, że fabuła jest tendencyjna i nie ma sensu wywlekać rodzinnych brudów i jeszcze afiszować się nimi na scenie, przekonując, że to portret współczesnego społeczeństwa. Ale nie w tym. Coś jest na rzeczy, coś, co trudno nazwać i dookreślić, coś, co nie daje o sobie zapomnieć na długo po wyjściu z teatru. Po pierwsze - konstrukcje postaci. Jakby uśpione, nieme marionetki tego świata, które poruszają się pociągane za sznurki przez niepewnego treści swojego scenariusza demiurga. Miotają się po scenie, zmęczeni i znudzeni wakacyjnym stanem, nie bardzo wiedząc, co z sobą zrobić. To poczucie niemocy, które aż kipi z bohaterów wcale niełatwo oddać na scenie. Nawet Mirosław Baka, który przyzwyczaił się już w teatrze do telewizyjnych twarzy "twardzieli", potrafi stworzyć postać niebagatelną i intrygującą. Po drugie - kategoria estetyczna. Ironii było raczej mało, bo z czego się tu śmiać, gdy bohaterowie miotają się między powierzchownością spraw i niemożnością sprostania im. No chyba, że z małżeństwa z Bytomia i pilota Araba. Groteski też niewiele, bo ten świat, idąc tropem definicji Kaysera, wcale nie wypadł z zawiasów, lecz świetnie się w nich trzyma. Makabreska? Czemu nie, skoro Marek chciałby wbić nóż w oko swojemu synowi albo Adzie, zupełnie bez przyczyny w stanie największego zadowolenia, a córka Oli i Rafała bierze od matki czerwoną szminkę, którą smaruje lustra i ściany w kabinie samolotu, by zobaczyć, jak wygląda stan po podcięciu sobie żył. Czy tu nie pachnie Mrożkiem? Po trzecie - nuda. Nigdy nie widziałam na scenie takiej nudy - zaplanowana, dobrze skrojona, przekonująco zagrana. Widz wierci się w skrzypiącym fotelu, co chwilę zerka na zegarek, ziewa i szybko wychodzi po spektaklu, bo ze sceny mówią do niego głosem banalnych, a na dodatek niewygodnych, problemów.

Paradoksalnie brzmi, że nuda może nobilitować spektakl. Ale w przypadku "All inclusive" naprawdę tak jest. Ani Modzelewski ani Pietrowiak nie silą się na patos, wzniosłe kreacje bohaterów, tragizm sytuacji czy gorzkie diagnozy społeczne. Dwie pary wyjechały na urlop nad luksusowe wybrzeże, wybierając pewnie z kolorowego katalogu najpiękniejsze obrazkowe uroki. Tylko co można robić na takich wakacjach? Nic. Nuda. I kłótnie, jakie się między nimi wywiążą, i urazy, i plany i nawet finał wakacji, który wymusi ich skrócenie, będzie nudny. Bo powierzchowny i przesiąknięty stereotypami aż do trzewi. Ten nóż w oku syna to nie tyle makabryczna wizja trochę niezrównoważonego człowieka, ale ostrze prawdy. Nie obnaża naszych fałszywych relacji, nietypowych zachowań w ekstremalnych warunkach, gry pozorów, jaką każdego dnia stosujemy wobec najbliższych i fałszywych masek, przykrywających naszą prawdziwą osobowość, ale odsłania nasz cynizm i uległość wobec reklamowych sloganów i konsumpcyjnych obowiązków, które każą nam jeździć na wakacje nad Może Śródziemne. Dlatego wieje nudą, na szczęście konstruktywną, choć trudną w odbiorze. Nie wiem, czy do każdego dotrze to dobre ostrzeżenie przed urlopowymi wycieczkami? Ja w każdym razie, w tym roku jadę w góry!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji