Artykuły

Dwadzieścia lat bez Stanisława Barei

To, co przed laty wydawało się przerysowanymi, lekko surrealistycznymi obrazkami z życia PRL, dziś stanowi źródło nie tylko rozrywki, ale także wiedzy o minionym ustroju. Nikomu tak dobrze nie udało się uwiecznić socjalistycznych absurdów - o rocznicy śmierci reżysera filmowego Stanisława Barei przypomina Krzysztof Feusette w Rzeczpospolitej.

- Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś przekonać krytykę i moje komedie nie będą przez nią tak potępiane -mówił Stanisław Bareja w 1967 roku, mając już w dorobku m.in. "Męża swojej żony" i "Małżeństwo z rozsądku". Ale także jego następne filmy: "Poszukiwany, poszukiwana" [na zdjęciu], "Nie ma róży bez ognia" czy "Brunet wieczorową porą", nie zachwyciły recenzentów. Zarzucali mu schlebianie tanim gustom i sprowadzanie kina wyłącznie do rozrywki.

On sam tłumaczył, że nie chce kręcić filmów tylko dla elity. - Inteligencja ma tysiące innych sposobów na to, żeby się dobrze rozerwać. Jednak moja sympatia jest po jej stronie. Pokazuję inteligentów jako ludzi przegranych, ale tacy są przecież w życiu. Inteligent to człowiek, którego atutami są: fachowość, uczciwość, wrażliwość. Inteligent ma wątpliwości i to osłabia jego siłę przebicia, więc przegrywa z cwaniakiem, który idzie do przodu bez skrupułów.

W 1980 roku nakręcił "Misia", do dziś najpopularniejszą, obok "Rejsu" Marka Piwowskiego, polską komedię. Widać w niej rosnący sprzeciw reżysera wobec socjalistycznej rzeczywistości i chociaż wiele scen bawi do łez, to jednak właśnie o "Misiu" i późniejszym serialu "Alternatywy 4" mówił: - Moje komedie może są śmieszne, ale jednocześnie bardzo ponure, bo mówią o świecie bezlitosnym.

To, co przed laty wydawało się przerysowanymi, lekko surrealistycznymi obrazkami z życia PRL, dziś stanowi źródło nie tylko rozrywki, ale także wiedzy o minionym ustroju. Nikomu tak dobrze nie udało się uwiecznić socjalistycznych absurdów.

- Nieporozumienia wokół Staszka Barei są nieporozumieniami wokół rodowodu filmu - mówił Krzysztof Zanussi. - Myśmy w latach 50. czy 60 . zapomnieli, że wszelkie kino jest rodem z jarmarku. I tak uwierzyliśmy w naszą wielką misję kulturotwórczą, że gust Barei wydał się kolegom nie dość wytworny.

- Wszyscy uważali, że filmy, które robi, to w jakimś sensie pogodzenie się z rzeczywistością drugiej kategorii - wspominał Andrzej Wajda. - Dopiero z czasem zobaczyliśmy, ile tam jest obserwacji, które nadgryzają mur berliński.

Filmy Barei wciąż się cieszą wielkim powodzeniem u telewidzów. Kiedy dwa lata temu "Życie Warszawy" zapytało czytelników, czy reżyser powinien mieć swoją ulicę, "tak" odpowiedziało 81 procent. Ulica jest w Warszawie, rondo w Krakowie, a cytaty z jego filmów wypełniają setki stron internetowych. I parówkowym skrytożercom nadal mówimy: nie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji