Artykuły

Shrek ich nie zastąpi

- Gdy przedstawienie schodzi z afisza, lalki są już tak zniszczone, że nie nadają się do użytku. Mamy dom starców. Dom starców to tajemnica teatru. Czasem wykorzystujemy dawne rozwiązania konstruktorskie. Nigdy jednak nie powielamy osobowości lalki. Żadna nie występuje w innym tytule niż ten, do którego powstała. To naczelna zasada teatru. W Baju Pomorskim starzeje się około 30-40 lalek. To niewiele - mówi Andrzej Pietrzak, konstruktor lalek w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu.

Rozmowa z ANDRZEJEM PIETRZAKIEM, konstruktorem lalek w teatrze Baj Pomorski:

Czy lalki sprawiają konstruktorowi kłopot?

- Lalkę trzeba najpierw polubić. Nie można inaczej. Zimny, pozbawiony wrażliwości aktor nie da sobie z lalką rady. Jeśli jej nie zaakceptuje, to nią dobrze nie zagra. Tak samo jest z konstruktorem. Tam u góry na szafie jest diabeł na bicyklu z przedstawienia "Kot w butach". Największą trudnością było wykonanie pełnego obrotu nogi spoczywającej na pedale, noga nie chciała się poddać. Kiedy wreszcie ją uruchomiliśmy, jak dzieci jeździliśmy z tą lalką wkoło teatru.

Pamięta Pan swoją pierwszą lalkę?

- Wystrugany w lipowym drewnie Pinokio, najsłynniejsza lalka teatralna na świecie. Jedną nóżkę specjalnie ma krótszą, żeby chodził. Zamachnie się i idzie. I serce też ma, drewniane jak cała reszta. Były z nim problemy, bo nogi łamał. Zapasowe wstawialiśmy. Zbliżała się premiera, mówię do kolegi: robimy drugiego, bo jak połamie nogi na scenie, to hańba. Posadziłem Pinokia na warsztacie i mówię, że jak jeszcze raz złamie nogi, to go wezmę na rozpałkę. I przestał.

Nie ma szkół dla konstruktorów. Skąd wiadomo, jak robić lalki?

- Jestem samoukiem. Wrastam w teatr. Każda lalka to nowe wyzwanie. Niech pani spojrzy na tę Babę z bajki "O rybaku i złotej rybce". Ta caryca z wielkim paluchem wskazującym jest animowana. Głowę ma wyrzeźbioną z drewna. Nie może być zrobiona z pełnej bryły, bo przecież nie będziemy Pudzianowskiego do noszenia zatrudniać. A to lalka parawanowa, takie trzyma się w wyciągniętej ręce. Kombinowaliśmy. Głowa jest wydrążona. Jestem w pracowni specjalistą od drewna. Byłem majstrem w zakładzie stolarskim, ale nabawiłem się uczulenia na klej mocznikowy. Mój przyjaciel, z którym pracuję tu w Baju, jest specjalistą od metalu. Uzupełniamy się.

Aktorzy bywają kapryśni?

- Jak lalka jest ciężka i nie można jej unieść, to trudno to nazwać kaprysem. Tak było z Pinokiem. Powstał z mokrego drewna. Odchudzaliśmy go wkładając do piekarnika. "Zbiliśmy" 2 kilogramy. Na próbach zgrywamy to wszystko. Lalki są skomplikowane, a aktor nie może myśleć o tym, co ma zrobić, żeby się poruszały.

Miejsce lalek zajmują multimedia. To Pana nie smuci?

- Technologia elektroniczna to nowość. Daje wielkie możliwości. Sam lubię Shreka, ale to wcale nie musi przeszkadzać lalce. Niektórzy mówią o lalce "rekwizyt" i niech sobie tak mówią. Ona będzie miała jeszcze kilka efektownych powrotów. Nikt mnie nie przekona, że teatr z tradycyjnymi lalkami się kończy. Na otwarcie Baja po remoncie rok temu przyszło mnóstwo ludzi, było okropne zamieszanie. A ja kątem oka patrzę i widzę: chłopiec, może siedmioletni, idzie i każdą lalkę całuje. Dzieciaki przytulają lalki w Baju. Telewizja jest za szybą i już przestaje wystarczać. Tu ten świat jest prawdziwy, bo namacalny.

Gdzie lalki odpoczywają, gdy sztuka schodzi z afisza?

- Mamy "dom starców". Gdy przedstawienie schodzi z afisza, lalki są już tak zniszczone, że nie nadają się do użytku. Lalka najbardziej dostaje w kość podczas prób. Często bywa i tak, że przed premierą musimy ją odnawiać.

Nikt lalek nie niszczy?

- Dom starców to tajemnica teatru. Czasem wykorzystujemy dawne rozwiązania konstruktorskie. Nigdy jednak nie powielamy osobowości lalki. Żadna nie występuje w innym tytule niż ten, do którego powstała. To naczelna zasada teatru. W Baju Pomorskim starzeje się około 30-40 lalek. To niewiele. Teraz nie ma sztuk, do których konstruuje się po kilkanaście lalek. Tak było jeszcze na początku lat 90. W bajce "O rybaku i złotej rybce" jest 40 lalek rzeźbionych w drewnie.

Zdarzyło się Panu powiedzieć: "Nie potrafię zrobić takiej lalki"?

- Ambicja nie pozwala na to. Będziemy mózg grzali, ale damy radę, żeby wyglądało tak, jak życzą sobie scenograf i reżyser. To oni rządzą. W bajce "Sklep z zabawkami" pojawiał się skrzat. Głowę miał ze styropianu, wydrążoną tak, żeby można nałożyć na aktora. Była tak wielka, że zrobiliśmy rusztowania, żeby nie spadła. A po rondzie kapelusza miał jeździć pociąg. Przecież jak aktor by się schylił, to pociąg by spadł. Tydzień kombinowaliśmy. I zrobiliśmy. Przytwierdziliśmy pociąg do ronda. Poruszało się tylko rondo. Z daleka nic nie było widać. Aktor ciągnął warkoczyk - jechało w jedną stronę, drugi - jechało w przeciwną. Teatr to jest szlachetne, wspaniałe, ale oszustwo. Tylko ciii, niech-to pani wykreśli!

Na zdjęciu: "Historia Calineczki", Baj Pomorski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji