Artykuły

Aktorzy na ulicę

Jeśli miarą sukcesu teatrów w Opolu ma być frekwencja, to niewątpliwie w zakończonym właśnie sezonie artystycznym odniosły sukces. Co było jego powodem? - pyta Dorota Wodecka-Lasota w Gazecie Wyborczej - Opole.

Zarówno Teatr Lalki i Aktora, jak i Jana Kochanowskiego mają szczęście nie tylko do dobrego zespołu artystycznego, ale przede wszystkim do dyrektorów. O ile w żadnym z nich nie funkcjonuje tak popularny w każdej firmie dział promocji z prawdziwego zdarzenia, o tyle szefowie dwoją się i troją, by o prowadzonych przez nich instytucjach było głośno. Nie tylko w Opolu. Krystian Kobyłka, dyrektor Teatru Lalki i Aktora, wymyśla coraz to nowe akcje, które przyciągają do teatru dzieci oraz młodzież. I przychodzą oni nie tylko na jeden spektakl, ale w tym teatrze zostają. Studenci Uniwersytetu Opolskiego tworzący wymyślone przez Kobyłkę czasopismo teatralne TeatrLal, którego kolejny numer ukazał się w ubiegłym tygodniu, na pewno połknęli bakcyla tak teatru, jak i dziennikarstwa. To samo dotyczy uczestników lekcji teatralnych adresowanych dla uczniów szkół. Ta oferta teatru to był strzał w dziesiątkę, bo olbrzymie nimi zainteresowanie daje pewność, że i wśród najmłodszych widzów udało się rozbudzić zainteresowanie teatrem i sztuką. Podobnie baśniowy salonik, czyli kameralne spotkania aktorów z dziećmi i baśniami z różnych stron świata.

Propozycje repertuarowe Kobyłki również nie budzą żadnych wątpliwości, o czym świadczy fakt, że aktorzy grali dwa razy dziennie, nie odwołując z powodu braku frekwencji żadnego spektaklu. Te adresowane były również do starszych widzów, dzięki czemu instytucja konsekwentnie walczy ze stereotypową opinią, że teatr lalkowy jest tylko dla dzieci.

Niebywała promocja

Repertuar w połączeniu z wartością artystyczną przedstawień sprawił, że i w tym roku były one pokazywane na różnych festiwalach w kraju. Telewizja Polska jest żywo zainteresowana wyprodukowaniem na jej potrzeby wystawianej w skansenie "Spowiedzi w drewnie". W czasie festiwalu obejrzał ją wiceprezes TVP i kilkunastu dyrektorów ośrodków regionalnych. Spektakl zebrał fantastyczne recenzje, a szefowa Jedynki Małgorzata Raczyńska poprosiła już o przesłanie jego nagrania. To zapowiedź niebywałej promocji, którą jest również obecność opolan na międzynarodowych festiwalach teatralnych. W najbliższych dniach aktorzy wystąpią w Szybeniku z "...i odsłoniłam noc" [na zdjęciu] oraz "4 drum(s)". Ten najnowszy plenerowy spektakl może być przyczynkiem do apelu tak do Krystiana Kobyłki, jak i urzędników odpowiedzialnych za kulturę, by częściej dawali nam szansę tak bezpośredniego uczestnictwa w niej. Opole na pewno łaknie takich wydarzeń plenerowych, co potwierdza zainteresowanie premierą. Magia teatru powinna unosić się też nad miastem, bo to nadaje mu charakter. Przecież nawet riksza teatralna czy aktorzy na szczudłach już wywołują ogromne poruszenie u opolan. Przeszło tydzień temu w rynku pojawił się aktor, który jako jedyny rekwizyt miał walizkę z lalkami. Otworzył ją i - otoczony dzieciakami - opowiadał tę samą historię po kilka razy. To też dowód na to, że miastu potrzeba takich zdarzeń.

Dramatyczny reżyserów młodego pokolenia

Potrzeba nam też obcowania z wybitnymi spektaklami polskich scen dramatycznych. Lub z wybitnymi aktorami, którzy produkują spektakle dla agencji impresaryjnych. Dyrektor Teatru im. Jana Kochanowskiego Bartosz Zaczykiewicz tłumaczy, że nie zgadza się na ich obecność, gdyż po pierwsze dba o swoich aktorów, po drugie - o renomę swego teatru. Słowem - nie chce brać odpowiedzialności za spektakle, których poziom może pozostawiać wiele do życzenia, jak też obawia się, że jeśli opolanie pójdą obejrzeć drogi spektakl innego teatru, to już nie przyjdą na przedstawienie naszego. Wątpię, bo jeśli ktoś ogląda systematycznie wszystkie premiery, to de facto w czasie między jedną a drugą do teatru nie przyjdzie, bo to, co grają, już zna.

Niemniej jednak, jak pokazuje frekwencja, teatr dramatyczny przyciąga z każdym rokiem coraz więcej widzów. W tym roku to około tysiąc kolejnych osób. To niewątpliwie również zasługa propozycji repertuarowych i konsekwentnego budowania przez Zaczykiewicza wizerunku naszej sceny jako tej, która stawia na reżyserów młodego pokolenia. To jest renomą opolskiego teatru, który prawdopodobnie gdyby dysponował większym budżetem, mógłby już zapraszać do współpracy reżyserów, których każdy spektakl odbija się głośnym echem na teatralnej mapie Polski.

Widzowie do autobusu

O ile promocja w teatrze całkowicie siadła, o tyle Zaczykiewicz sam kombinuje, jak przyciągnąć doń widzów. I wymyślił jedyne w kraju autobusy, które zwożą do teatru ludzi spod opolskich miast i miasteczek. Na jeżdżący od maja Autobus Dramatyczny Kochanowskiego dostał pieniądze od Ministra Kultury i dzięki temu mieszkańcy Nysy, Brzegu, Prudnika i Białej Prudnickiej, Prószkowa i Mroczenia zobaczyli dwa spektakle. Niektórzy z nich byli w teatrze pierwszy raz w życiu, co oznacza, że założenie dyrektora, by teatr trafił pod strzechy, było jak najbardziej trafne.

Ale Zaczykiewicz żegna się z Opolem. To słuszna decyzja, gdyż jest dla niego szansą na dalszy rozwój zawodowy, w Opolu nie mógłby już wiele więcej zdziałać. Odchodzi w bardzo dobrym dla teatru czasie - jak nigdy wcześniej cieszy się on uznaniem krytyków i sympatią widzów. Miejmy tylko nadzieję, że zarząd województwa nie wsadzi na zwolnione stanowisko swego człowieka, który będzie bazował tylko na tym, co zbudował Zaczykiewicz, ale zaufa osobie, która zapewni go, że wykreuje kolejną wartość naszej sceny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji