Artykuły

Sprawa polska leży nam na sercu...

"Omyłka. Bolesław Prus feat. Maria Konopnicka" w reż. Wojtka Klemma w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Katarzyna Piętka w Teatrze.

Wojciech Klemm wespół z Pawłem Demirskim postanowili dokonać rozrachunku polskiej, homofobicznej, nietolerancyjnej mentalności - jej przejawów oraz różnorodnych konsekwencji - poprzez teatralne spotkanie z pozytywistycznymi nowelami Bolesława Prusa i Marii Konopnickiej. Na odwołanie się zaangażowanego teatru do zaangażowanych poprzedników można spojrzeć z różnych perspektyw. Wyznaczona zostaje ciągłość myślowa między dziewiętnastowiecznymi głosicielami tolerancji i zdrowego rozsądku a współczesnymi twórcami, którym te wartości są wyjątkowo bliskie. Dramaturg i reżyser zaadaptowane nowele (tytułowa "Omyłka" Prusa i "Mendel Gdański" Konopnickiej) łączą z publicystycznymi cytatami z IV RP i echami dwudziestowiecznej przeszłości. Teksty pozytywistów stają się pretekstem do szukania i ujawniania ciągłości polskich "polowań na czarownice", pozwalają przypomnieć o naszych podziałach, bolączkach, udawaniu i wiecznej niezgodzie. Jednak powstały kolaż nie przekonuje; siłą wyrazu przypomina nużące szkolne wypracowanie na zadany temat.

"Omyłka. Bolesław Prus feat. Maria Konopnicka" to spektakl, któremu leży na sercu sprawa polska. Przedstawienie zaczyna się od wyciemnienia sceny i widowni. Twórcy z offu przedstawiają się nam z imienia i nazwiska, informują, skąd pochodzą. Są Polakami, żyją tu i teraz (przez cały czas trzy telewizory na scenie pokazują nagrania z udziałem aktorów przechadzających się przed warszawską Galerią Centrum, po ulicach i sklepach), chcą mówić o ojczyźnie, która ma słowiańską duszę, w której od zawsze toczy się bój między tymi, którzy "są na tak" i tymi, którzy "są na nie". Scena podzielona jest na dwie części za pomocą długiego stołu, który nie stanowi miejsca spotkania, nie jest pretekstem do dialogu. Stół jest raczej rodzajem barykady, płotu oddzielającego wiecznie ze sobą niepogodzonych rodaków.

Polak-euroentuzjasta (Adam Woronowicz) i Polak - narodowy konserwatysta (Krzysztof Szczerbiński) przekrzykują się hasłami końca czasów "wąsów Piłsudskiego i Wałęsy" i "nie będzie Niemiec pluł nam w twarz". Te kwestie powtarzają się, są także jak refren postaw, ale współistnieją ze sobą. Początkowe fizyczne oddalenie od siebie aktorów przechodzi w bliskość - prawie że uścisk. Niemożliwe jest jednak odbieranie obu kwestii jednocześnie. Kiedy wsłuchujemy się w jedną, druga staje się tylko niezrozumiałym tłem, i na odwrót. Dokładnie jak w życiu i polityce - euroentuzjasta u władzy, konserwatysta w opozycji; konserwatysta u władzy, euroentuzjasta w opozycji - a o wyborze zwycięzcy decyduje na chybił trafił widz-wyborca, nadstawiając raz prawe, raz lewe ucho. Refleksja niezbyt głęboka, a i jej teatralna forma w swej powtarzalności mato pomysłowa.

Układ sił zostaje jednak w "Omyłce" wyraźnie określony. Skoro nastały czasy IV RP, euroentuzjasta staje się usłużnym golibrodą, który gorliwie obsługuje konserwatystę, wykładającego projekty nowych ustaw i praw (początkowo konserwatysta jest tak owinięty w białe prześcieradło, ze wygląda jak szaleniec w kaftanie bezpieczeństwa głoszący urojenia). W scenie tej biorą górę publicystyczne wtręty z realiów IV RP, z projektami ministra edukacji na czele i koncepcją stworzenia słowiańskiej ligi, w której szeregi weszłyby też kraje Ameryki Południowej, bo, jak tłumaczy konserwatysta-dewot: "a widziałeś, jak oni naszego papieża witali?"... IV RP dochodzi też do głosu w innych miejscach, na przykład kiedy w scenie z "Omyłki" Prusa - w której spotykają się oskarżyciel i zdrajca (Andrzej Konopka), dawniej starzy druhowie, i odkryta zostaje przyczyna tytułowej omyłki - aktorzy przerzucają się teczkami, dosłownie zarzucają się górą papierów. Ten pomysł nic nie wnosi do dramaturgu sceny, pozostaje nachalną aluzją.

Polak-konserwatysta to w przedstawieniu jednocześnie kasjer z "Omyłki", tchórzliwy bawidamek i modniś (ubrany w wysokie czarne buty, wąskie dżinsy, czerwoną, obcisłą koszulkę z polskim orzełkiem na piersi, czarną marynarkę z niezbędnymi znaczkami w klapie). Ta postać co i raz jest ironicznie komentowana. Kiedy idzie na wojnę, widzimy go w pozie (rozpięty niemal jak na krzyżu, na sznurach podtrzymujących stół). Wpisuje się w polską martyrologię, aby być później "odartym z szat" w poszukiwaniu ran. Ostatecznie brakuje mu kilku guzików.

W tryby podzielonej i pełnej blagierów Polski dostaje się obcy (Konopka), rzekomy zdrajca - taki jak z "Omyłki" czy jak Żyd z "Mendla Gdańskiego". Obcy potrzebny jest jako kozioł ofiarny - wentyl bezpieczeństwa, niewinny, który musi zginąć, aby porządek społeczny został uratowany. Znów nic w tym nowego i oryginalnego. Niektóre sceny, w lekturze poruszające, w spektaklu stają się nieporadne, wręcz nieautentyczne - na przykład kiedy do domu Antosia (Piotr Ligienza) zachodzi zdrajca i nikt nie chce mu podać mleka - podczas gdy inne, na przykład lament Matki-Polki (Karina Seweryn) nad synem (który, z trudem odchowany, bez pytania poszedł na wojnę), zyskały nieobecną u Prusa ciętość i ostrość.

"Omyłka. Bolesław Prus feat. Maria Konopnicka" jest z pewnością przedstawieniem bogatym. Trudno odnieść się do wszystkich pomysłów, ale jako całość zupełnie się nie broni. Na scenie krzyczy się, biega, "szybko gra" lub nagle kamienieje i katarynkowo wyrzuca z siebie cytaty z zeznań świadków i uczestników pogromu kieleckiego (kolejny dowód na ciągłość pozytywistycznych rozpoznań). W tego rodzaju ekspresyjność nie sposób uwierzyć. Program teatralny to papierowa torebka z pięcioma naklejkami w środku, przedstawiająca w różnych konfiguracjach napis "omyłka". I takie jest to przedstawienie: kolorowy gadżecik ku pamięci i ku przestrodze, nic więcej.

Katarzyna Piętka -absolwentka polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji