Artykuły

Nowe "Metro"?

To ma być sukces na miarę znanego musicalu "Metro" Józefowicza i Stokłosy - taką nadzieję mają producenci przygotowywanego właśnie spektaklu muzycznego "Kwiaty we włosach". Jego ogólnopolska premiera odbędzie się nie w Warszawie, gdzie zwykle mają początek takie przedsięwzięcia, ale w Międzyzdrojach! I to już 20 lipca. W "Kwiatach..." zobaczymy dwóch wykonawców z naszego regionu: Katarzynę Okońską z Gryfic i Szymona Kusarka z Kamienia Pomorskiego.

Musical został oparty na piosenkach Seweryna Krajewskiego i Krzysztofa Klenczona - z repertuaru zespołu Czerwone Gitary. Przeboje tego duetu zostaną jednak wyśpiewane w nowych aranżacjach, choć fani tych utworów nie muszą się martwić o zbyt drastyczne zmiany. Nie zgodził się na to sam S. Krajewski.

"Kwiaty we włosach" ze wspomnianym już, niemal kultowym "Metrem" łączy nie tylko mierzenie w sukces, ale i miejsce przygotowań - podwarszawski Ojcówek. Także fakt, że do obu przedsięwzięć zatrudniono nikomu nieznanych amatorów. Za to tak znakomicie śpiewających, że można być pewnym, iż przed przynajmniej kilkoma z nich kariera na miarę artystów zaczynających właśnie w "Metrze": Katarzyny Groniec, Edyty Górniak czy Roberta Janowskiego.

W musicalu nie występują jednak wyłącznie amatorzy (których rekrutowano spośród wykonawców programu TVN "Droga do gwiazd"), ale też znani artyści: Elżbieta Zającówna, Hanna Śleszyńska, Anna Seniuk, Wiktor Zborowski, Tomasz Stockinger, Piotr Gąsowski, Robert Rozmus, Kwartet Rampa. Autorem scenariusza i reżyserem został Andrzej Strzelecki, a choreografii podjął się mieszkający w Stanach Zjednoczonych Ryan Francois, artysta broadwayowski, mistrz świata w stepowaniu, twórca układów tanecznych do musicalu "Swing".

Zgodnie ze scenariuszem "Kwiatów...", cztery pary - grane przez profesjonalnych aktorów - spotykają się 25 lat po maturze, co staje się pretekstem do przypomnienia przebojów ich młodości. Każdy z artystów ma swego alter ego z młodości, i w tych rolach wystąpią właśnie amatorzy, kandydaci na gwiazdy.

W lipcu i sierpniu musical będzie można obejrzeć w amfiteatrach i innych plenerowych miejscach koncertów na terenie kraju, m.in. w Kołobrzegu, Koszalinie, Szczecinie, Świnoujściu, Połczynie, potem - w halach i salach teatralnych całej Polski. Do końca tego roku przewiduje się wystawienie co najmniej 60 spektakli. Ponadto w planach producentów agencji Viva Art Music i firmy ITI, właściciela telewizji TVN - jest wydanie płyty, kasety audio, wideo i DVD jeszcze w bieżącym roku, a w 2003 roku - realizacja filmu fabularnego.

Matura... śpiewająco

Rozmowa z Katarzyną Okońską

- Już wkrótce publiczność zobaczy cię w musicalu "Kwiaty we włosach". Jaka była twoja droga do tego przedsięwzięcia?

- W sierpniu wystąpiłam w programie telewizji TVN - "Droga do gwiazd" i... nie wygrałam go. A potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Bo najpierw - w marcu tego roku - zaproszono mnie na casting do musicalu "Kwiaty we włosach", dwa dni potem dowiedziałam się, że zakwalifikowano mnie do następnego etapu. Przyjechałam zatem do Ojcówka, gdzie odbywał się kolejny casting, w trakcie którego jednych zostawiano, a innym dziękowano i musieli wyjechać. Ten etap był dosyć ciężki, bo w kółko nas egzaminowali. Musieliśmy nie tylko śpiewać, ale też recytować wiersze. To była bardzo stresująca sytuacja, bo nikt nie wiedział, kiedy i jemu przyjdzie opuścić Ojcówek. Dlatego ja się nawet nie rozpakowywałam, czekając na ostateczny werdykt. Ale, dzięki Bogu, zostałam i - odpukać w niemalowane - zagram w tym musicalu.

- Zdaje się, że przygotowania do wystawienia musicalu to bardzo ciężka praca.

- Rzeczywiście, zwłaszcza że w tym roku zdawałam maturę. Do egzaminów przygotowywałam się tutaj i miałam na to niewiele czasu. Obecnie zajęcia w Ojcówku trwają niemal cały dzień - od rana do dwudziestej, z przerwą na posiłki. Czasem próby przedłużają się do późnych godzin wieczornych, mamy też indywidualne lekcje, by nie mieć żadnych zaległości.

- Powiedz, czy miałaś tremę przed spotkaniem przy pracy w musicalu znanych, cenionych artystów.

- Oczywiście, ale okazało się, że to bardzo mili ludzie i dlatego nie utworzył się między nami żaden dystans. Bardzo cieszę się z tego spotkania, bo po raz pierwszy pracuję z profesjonalistami. Śpiewu uczy nas pani Ela Zapendowska, którą kiedyś mogłam znać tylko z telewizji albo z różnych opowieści. Bardzo miło pracuje się też z reżyserem całości - Andrzejem Strzeleckim, który jest bardzo kochany i ogromnie dla nas wyrozumiały. Od początku pracuje też z nami akompaniator i kierownik muzyczny - Marek Stefankiewicz, który aranżuje z nami każdy utwór, rozdziela na głosy, harmonie...

- Czy po maturze wybierasz się na studia wokalne?

- Od dawna marzyłam o psychologii, ale nie wiem, czy będę w stanie pogodzić pierwszy, ciężki rok studiów z występami na scenie.

- Dziękuję za rozmowę.

Katarzyna Okońska - dziewiętnastoletnia mieszkanka Gryfic - debiutowała sześć lat temu na festiwalu CZKAWA w Gryficach, potem pobierała naukę śpiewu - w Gryfickim Domu Kultury - pod opieką nieżyjącego już Mariusza Sokołowskiego, ma również za sobą występy z grupą szantową o nazwie Laski Bosmana. W tym roku ukończyła Liceum Ogólnokształcące w Gryficach.

Od Norwida do Czerwonych Gitar

Rozmowa z Szymonem Kusarkiem

- Uczyłeś się gry na kontrabasie, ale jednak zwyciężyła miłość do śpiewu, dzięki czemu już niedługo wystąpisz w musicalu "Kwiaty we włosach".

- Ucząc się gry na kontrabasie, chodziłem również na lekcje śpiewu do profesora Zbigniewa Sawickiego w Szczecinie. Bardzo dużo się od niego nauczyłem, i to procentuje do dziś. Umiem choćby oszczędzać swój aparat głosowy i wiem, jak się poruszać w tym wszystkim. Ale oprócz nauki śpiewu klasycznego interesowałem się też poezją śpiewaną. Miałem nawet swój zespół, w którym grali moi koledzy ze szczecińskiej bursy szkół artystycznych, gdzie mieszkałem przez kilka lat. Śpiewaliśmy głównie wiersze Norwida do kompozycji o raczej nowoczesnych aranżacjach. Przyznam, że bardzo mi tego brakuje, choć oczywiście cieszę się, że jestem tutaj, w Ojcówku i przygotowuję się do musicalu "Kwiaty we włosach".

- Jakie nadzieje wiążesz z udziałem w tym przedsięwzięciu?

- Na razie nie mam zielonego pojęcia, co będzie dalej i nawet nie chcę o tym myśleć. Wiem za to, że przed nami jeszcze dużo ciężkiej, ale ogromnie twórczej pracy. Wiem też, że sporo się tu nauczę, bo pracujemy ze znakomitymi fachowcami. A nadzieje... Może takie, by było głośno o tym musicalu, bo dla każdego z nas jest on ogromnym przeżyciem.

- Pomarzyć jednak można - czy zatem chciałbyś związać swoje życie zawodowe właśnie z musicalem?

- Ucząc się kiedyś śpiewu klasycznego, już wtedy myślałem, że chciałbym spróbować innych, lżejszych form. Może właśnie musicalu albo operetki. Teraz myślę, że jeśli będzie mi to dane, to chętnie zostałbym przy musicalu. Chciałbym śpiewać w teatrach muzycznych i będę robił wszystko, by tak się stało. Warszawska "Roma" to byłoby to... Na razie są to tylko marzenia.

- Premiera "Kwiatów we włosach" odbędzie się w Międzyzdrojach, niedaleko twojego domu rodzinnego w Kamieniu Pomorskim...

- I dlatego bardzo chciałbym, żeby przyjechała na nią rodzina i zobaczyła wreszcie, w co się wpakowałem. (śmiech)

- Dziękuję za rozmowę.

Szymon Kusarek ma dwadzieścia lat, pochodzi z Kamienia Pomorskiego, w Szczecinie ukończył LO nr 6, a w tzw. międzyczasie uczęszczał do szkoły muzycznej II st., gdzie uczył się gry na kontrabasie. Potem zdał do Akademii Muzycznej w Warszawie, gdzie uczy się na wydziale wokalnym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji