Artykuły

Chcę uporządkować świat

Rozmowy z DANIELEM ODIJĄ i AGNIESZKĄ OLSTEN przed dzisiejszą [17 września] premierą Tartaku w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. - Wybór nie dotyczył książki, lecz autora, który zainteresował mnie swoją narracją. Chciałam z nim poszukać sposobu na opowiedzenie historii o współczesnym świecie w teatrze.

"Rz: Jest pan zaskoczony, że Tartak został nominowany do Nagrody im. Józefa Mackiewicza i znalazł się w finałowej siódemce Nike?

DANIEL ODIJA: Wszystko, co dzieje się z moimi powieściami, z Ulicą i Tartakiem, jest dla mnie miłą niespodzianką. Zależało mi, by mój debiut wydał Andrzej Stasiuk i udało się. Teraz na Tartak spadł deszcz wyróżnień. Naprawdę, trudno w to uwierzyć. Marzyłem po cichutku, że znajdę się w pierwszej dwudziestce książek nominowanych do Nike, ale nie spodziewałem się niczego więcej. A tu proszę! Czuję się wyróżniony, że zauważyli mnie pisarze klasy Marka Nowakowskiego i Włodzimierza Odojewskiego.

Co się zmieniło w związku z tymi sukcesami?

- Nic, jestem takim samym facetem. Uświadomiłem sobie tylko, że literatura nie pomaga wcale w rozumieniu świata, w porządkowaniu rzeczywistości. Napisałem te książki, ale nie przybyło mi dzięki temu wiedzy o życiu, nie zrozumiem go lepiej. Myślę, że literatura pogłębia widzenie świata, ale jednocześnie mnoży pytania, wątpliwości. Czasami rozsadza mi od tego mózg. Najlepszym sposobem będzie na jakiś czas dać sobie sposób z czytaniem i pisaniem. Obawiam się, że wpadłem w nałóg pisania i straciłem zdolność oceny tego, co robię.

Pisarz powinien umieć nie pisać?

- Tak. Należy też pamiętać o dystansie do własnej pracy. To sprawa niezbędna.

Jak zrodził się pomysł przeniesienia Tartaku na scenę?

- W lutym zadzwoniła do mnie Agnieszka Olsten [na zdjęciu] z propozycją inscenizacji mojej powieści w Teatrze Juliusza Słowackiego w Krakowie. Powiedziałem: świetnie! Przyjechała więc do mnie do Słupska ze scenografem Teodorem Sobczakiem. Mieli fantastyczny samochód terenowy i bardzo precyzyjne mapy sztabowe terenu. Razem jeździliśmy po polach i odwiedzaliśmy zapomniane przez Boga pegeery. Nie miałem pojęcia, że niektóre z nich istnieją! Teodor zrobił wiele zdjęć. Wieczorem wypiliśmy sporo wina. Powiedziałem Agnieszce, że już przeżyłem swoją powieść, nie mam o niej nic więcej do powiedzenia i nie za bardzo wiem, jak w związku z tym zabrać się do adaptacji.

Jaka była reakcja?

- Odparła, żebym postarał się zapomnieć o książce. Tak też zrobiłem. Dzięki stypendium Willi Decjusza, jakie otrzymałem, mogłem razem z Agnieszką pracować nad adaptacją. W ciągu trzech miesięcy odeszliśmy tak daleko od powieści, że w efekcie powstała nie adaptacja, lecz sztuka na motywach Tartaku.

Jakie zmiany wprowadziliście?

- Konstrukcję oparliśmy na siedmiu dniach stworzenia. Postanowiliśmy, że zastanowimy się nad żywiołami, które nas otaczają i nad czasem. Zmieniłem też język na bardziej poetycki. Od Agnieszki będzie zależało, by na scenie zabrzmiał naturalnie.

Rozmawiał Bartosz Marzec

Rz: Dlaczego sięgnęła pani po Tartak?

AGNIESZKA OLSTEN: Mam społeczne zainteresowania, a w Tartaku znalazłam wątek mówiący o upadku pegeerów. Ale Daniel Odija nie poszedł ani w dokument, ani w metafizykę. To mnie zaciekawiło. Wybór nie dotyczył więc książki, lecz autora, który zainteresował mnie swoją narracją. Chciałam z nim poszukać sposobu na opowiedzenie historii o współczesnym świecie w teatrze.

Jadąc do Słupska, chciała pani przymusić autora do radykalnych zmian tekstu?

- Na pewno było w tym coś z uprowadzenia Daniela ze Słupska. Chyba do końca nie wiedział, o co mi chodzi. To mój pierwszy uprowadzony. Ale przy następnej realizacji zamierzam postępować podobnie. Chcę wciągnąć młodych prozaików do teatru. Powód jest prosty. Wielu debiutantów przysyła mi dramaty. Chcą być dramaturgami, bo myślą, że łatwiej napisać sztukę niż powieść, no i szybciej. To nieprawda i piszą źle. A kiedy zapraszam do współpracy pisarza, którego kontakt z teatrem zakończył się na sztukach Mrożka, jest szansa na stworzenie czegoś nowego. Zapragnęłam tego również po obejrzeniu w Teatrze im. Słowackiego Czarodziejskiej góry Barbary Sas. To był de facto skrót powieści. Pomyślałam, że tak postępować nie można. Adaptację trzeba pisać na scenie i nie może być streszczeniem. Adaptacja musi być moim czytaniem.

Jaki był udział Daniela Odiji w stworzeniu nowego tekstu?

- Na pewno miałam poczucie zbyt dużej ingerencji w pisanie sztuki od nowa. Z Tartaku pozostał tylko tytuł i okoliczności. Z bohaterów nie ostał się nikt. Ocalał akapit o truskawkach, który jest motywem dwóch scen. Powstała sztuka z monologami pisanymi prozą, dialogami i partiami wierszowanymi. Sukcesem Daniela jest pisanie mocnym, żeńskim wierszem, wartością - to, że tworzył w teatrze, razem z aktorami. Monolog o stworzeniu świata jest autorstwa Radka Krzyżowskiego, jedna z najciekawszych sekwencji - Grzegorza Łukawskiego. Kiedyś ktoś mnie zapytał, czy to nie obciach pracować w Teatrze im. Słowackiego, który uchodzi za mieszczański. A przecież tu jest świetny, młody zespół aktorski. Chcą pracować razem. Czują się twórcami. Mam wrażenie, że reflektor przesuwa się z placu Szczepańskiego na plac Świętego Ducha.

Wartością książki było spisanie grzechów III RP na wsi - upadku pegeerów i idącego za tym pijaństwa, machlojek, narkomanii i przemocy, prostytucji, emigracji. Czy ten motyw przetrwał?

- Trzymałam się teorii socjologicznej z lat 60., że ruch skrzydeł motyla na jednej półkuli może spowodować tornado na drugiej. Jeśli jest taki tartak w Polsce, miejsce, w którym nędza, także emocjonalna, wynika z braku pracy, ale i korzeni oraz wartości, to zło rozchodzi się niczym kręgi wodne na cały świat, staje się problemem całego świata. W finale sztuki mieszkańcy tartaku mówią, że z ich krzywdy zrodziły się katastrofy w Nowym Jorku i Madrycie. Powiem szczerze: chciałabym uporządkować świat.

W Tlenie porządkował go dekalog.

- W Tartaku cykl siedmiu dni stworzenia. Może klucz jest podobny, ale ten spektakl pozwolił mi się uwolnić od realizmu. Rozliczyłam się z rzeczywistością. W Teatrze Wybrzeże będę wystawiać Księgę tysiąca i jednej nocy. A Daniel za dwa lata wyda powieść z prawdziwego zdarzenia. Znam jego plany".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji