Artykuły

Jak Kociniak diabla wykiwał

Inscenizacja znakomitej komedii Jana Drdy "Igraszki z diabłem" ukazała się na DVD. To inscenizacja Tadeusza Lisa zrealizowana w 1979 r. dla Teatru TV - pisze Cezary Polak w Dzienniku.

Z wieloletniej tułaczki w rodzinne strony powraca zawadiacki wojak Marcin Kabat. Posiwiały weteran nie ma dokąd pójść, więc poinstruowany przez lokalnego zbójnika Sarkę Farkę, decyduje się zanocować w Czarcim Młynie, gdzie podobno rezydują diabły czyhające na dusze zabłąkanych podróżnych. Kabat spędza noc w opuszczonym domostwie i w wyniku diabelskiej sztuczki przegrywa w karty cyrografy na dusze dwóch dziewic, królewny Disperandy i jej służącej Kasi, które zaprzedały się piekłu w zamian za atrakcyjnych mężów. Wcześniej spragnione małżeńskich uciech dziewczęta szukały pomocy u ojca Scholastyka, ale pustelnik sam skrycie ulegający grzesznym pokusom odmówił. Kabat, dręczony wyrzutami sumienia, rusza szukać sprawiedliwości w piekle, gdzie przyjdzie mu się zmierzyć z inteligentnymi diabłami nowej generacji i samym Belzebubem. Dzięki chłopskiemu sprytowi oraz anielskiej interwencji wyjdzie z opresji, uratuje nierozważne pannice i znajdzie żonę.

"Igraszki z diabłem", sceniczna komedia Jana Drdy (1915 - 70), których fabuła jest osnuta na motywach podań ludowych, zrobiła międzynarodową karierę i przyćmiła inne utwory czeskiego pisarza.

Największe sukcesy poza granicami Czechosłowacji "Igraszki" odniosły u nas. Polska premiera miała miejsce już trzy lata po czeskiej - w 1948 r. komedię Drdy wystawił w Łodzi sam Leon Schiller. Od tego momentu komedia czeskiego literata, w znakomitym przekładzie Zdzisława Hierowskiego, na stałe weszła do repertuaru polskich scen. Doczekała się wielu inscenizacji teatralnych oraz dwóch adaptacji telewizyjnych. Pierwszą był zrealizowany w 1966 r. spektakl lalkowy wreżyserii Władysława Jaremy, do którego scenografię zaprojektował znany malarz surrealista Kazimierz Mikulski.

Drugą zaś było wyemitowane w 1979 r. przedstawienie Tadeusza Lisa, które w pakiecie z książką ukazało się właśnie na DVD nakładem wydawnictwa Elipsa. To właśnie ta adaptacja okazała się jednym z najpopularniejszych spektakli w dziejach Teatru TV, wysoko ocenianym także przez krytykę.

Sukces miał kilku ojców. Pierwszym był Drda, którego świetnie napisana, nasycona humorem i prostym, ale nie prostackim dydaktyzmem sztuka to samograj.

Tekstu nie popsuł Tadeusz Lis. W inscenizacji zgrabnie połączył dwie konwencje -przerysowaną, siermiężnie groteskową scenografię (manifestacyjnie sztuczne dekoracje z tektury) z techniką filmową i zdjęciami trikowymi (diabelskie sztuczki). Zrobił opowiastkę o ludziach, aniołach i diabłach nasączoną realizmem magicznym, ale był to realizm magiczny na miarę ósmej dekady XX w. i możliwości technicznych TVP. I trafił w oczekiwania widzów.

Kapitalnym posunięciem była obsada. Do głównej roli Lis zaangażował Mariana Kociniaka, pamiętnego żołnierza mimo woli - Franka Dolasa z komediowego serialu "Jak rozpętałem drugą wojnę światową". Aktor stworzył fenomenalną kreację Franka Dolasa a rebours - odważnego, pewnego swoich racji i odpowiedzialnego wiarusa. Strzałem w dziesiątkę był też Krzysztof Kowalewsld jako zbój mito-man Sarka-Farka.

W chórze zachwytów nad inscenizacją Tadeusza Drdy pojawiły się nieliczne głosy oponentów, ów fakt sam w sobie nie jest oczywiście powodem, żeby zaprzątać dziś nim uwagę czytelników "Dziennika". Nad krytyczną opinią, która wyszła spod pióra, warto się jednak pochylić, bo pokazuje, czego od artystów wymagała peerelowska władza. Recenzent "Trybuny Ludu" najbardziej bolał nad ideową miałkoscią adaptacji Lisa, której przeciwstawiał spektakl z lat 40. "Tę uroczą baśń Drdy oglądała wówczas cała Polska. Inscenizacja Leona Schille-ra wydobywająca po mroku lat okupacyjnych wiarę w niezniszczalnośc człowieka - jego dowcipu, sprytu, potrzeby miłości i bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem, jego przewagę nad aniołami, które mają papierowe skrzydła, i diabłami, którym tak łatwo zniszczyć diabelskie piętna - rogi. Człowiek ze swym niezachwianym optymizmem górował nad chytrym, prostodusznym piekłem i nad takimi samymi niebiosami. Zwycięża Marcin Kabat i sprytna Kasia" - pisał.

Warto o tym pamiętać, oglądając dziś bawiącą do łez komedię Jana Drdy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji