Artykuły

Koncert w kostiumach

"Hrabina" w reż. Kazimierza Kowalskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.

Najnowsza inscenizacja tej opery Stanisława Moniuszki to przedstawienie zrealizowane w tradycyjnej XIX-wiecznej konwencji, zarówno pod względem wokalno-aktorskim, jak i scenograficznym. Szkoda tylko, że reżyser potraktował ją śmiertelnie poważnie, bez dystansu i odrobiny humoru czy ironii. Miała być opera komiczna, a wyszła opera bardzo serio.

Przedstawienie jest statyczne, bez jakiejkolwiek dynamiki. Na dobrą sprawę trudno się w nim dopatrzyć jakiejkolwiek próby powiązania epizodów akcji w jeden logiczny ciąg. Bardziej to wygląda na prezentację niepowiązanych ze sobą scen. Reżyseria ograniczyła się do tradycyjnego ustawienia chóru stanowiącego najczęściej tło dla popisu solistów, którzy po prostu stają na środku sceny i śpiewają swoje arie. Jedynym dynamicznym momentem była interesująca scena baletowa w pierwszej części. Pozostając przy warstwie scenicznej, warto wspomnieć o stylizowanych kostiumach i scenografii. Pierwszy i drugi akt - salon Hrabiny - utrzymany w tonacji czerwieni, kości słoniowej i złota. Akt trzeci to typowy polski dworek szlachecki stojący na skraju lasu.

Równie poważnie potraktowała swoich bohaterów większość śpiewaków. Wyłamali się z tej konwencji tylko Joanna Woś jako Panna Ewa, która z lekkim dystansem zaśpiewała efektowną, pełną koloraturowych pasaży arię włoską, oraz Borys Ławreniw przerysowujący w stronę groteski obraz swojego bohatera, dzięki czemu jego Dzidzi był szczerze zabawny. Anna Cymerman, prezentując swój pięknie brzmiący głos, była wręcz posągową Hrabiną. Agnieszka Makówka obdarzyła dziewczęcym wdziękiem zakochaną w Kazimierzu Bronię. Wśród panów brylował Tomasz Fitas jako Chorąży. Dzielnie mu sekundowali: Andrzej Niemirowicz - Podczasyc, i Krzysztof Marcinak - Kazimierz. Niestety, obaj byli w nie najlepszej formie wokalnej. Forma chóru też pozostawiała sporo do życzenia. Dyrygował, bez większego przekonania i dynamiki, Kazimierz Więcek. Premierę zakończyły zaledwie grzecznościowe oklaski i tylko jedno podniesienie kurtyny, co w łódzkim teatrze zdarza się niezmiernie rzadko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji