Artykuły

Błazen, czyli wielki mędrzec

"Yorick, czyli spowiedź błazna" w reż. Wiesława Komasy gościnnie w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Znakomity aktor w sposób mistrzowski wciela się w błazna - najbardziej skomplikowaną i wielobarwną osobowość spośród postaci z dramatów Szekspira

Mottem monodramu mogłoby być słynne stwierdzenie Jakuba z komedii "Jak wam się podoba", że "świat jest teatrem, aktorami ludzie". Trzeba jednak inteligencji Wiesława Komasy, żeby udowodnić to w tak niejednoznaczny, dający domyślenia i przejmujący sposób.

Aktor, zgodnie z Chaplinowską receptą, od początku łamie przyzwyczajenia widzów. Zaskakuje ich, pojawiając się nie tam, gdzie go oczekiwali, i mówiąc niekoniecznie to, co chcieliby usłyszeć. Jest bowiem mędrcem - ale i desperatem - który ukrywa swoją mądrość pod błazeńską maską, żeby nakłaniać możnych tego świata do opamiętania. Z założenia nie może więc być grzeczny.

Komasa posłużył się scenariuszem Andrzeja Żurowskiego opartym na popularnej na świecie, choć w Polsce prawie nieznanej konwencji stand-up comedy. Ów gatunek "komedii na stojaka" polega na tym, że wykonawca, wyłowiony światłem punktowego reflektora, zabawia ze sceny widzów wesołymi monologami, dowcipnymi anegdotami, żartobliwymi wierszykami czy piosenkami. Czasem bywa nieprzyjemny, mówiąc im rzeczy denerwujące, niewygodne i niemiłe. Przekomarza się, drażni, a nawet obraża.

Klasa aktorstwa Komasy polega na tym, że nie zatraca miary. Doskonale wyczuwa moment, w którym należy się wycofać, dodać do swej roli akcent autoironiczny. Dać do zrozumienia, żeśmy wszyscy w końcu ulepieni z tej samej gliny, słabi i niedoskonali.

Z zafascynowaniem oglądało się jego pulsującą emocjami grę. Z wprawą prestidigitatora owijał sobie widzów dookoła palca, zmuszając ich do gremialnego śmiechu, to znów do nagłego zawstydzenia i spojrzenia w głąb własnej duszy.

Precyzyjnie skonstruowana i świetnie po prowadzona rola przywodziła namyśl osiągnięcia arcymistrzów: Jerzego Treli w"Wielkim kazaniu księdza Bernarda" Kołakowskiego czy Tadeusza Łomnickiego w "Ostatniej taśmie Krappa" Becketta iw"Ja, Feuerbach" Dorsta.

Zewnętrzne podobieństwo Komasy-Yoricka do Łomnickiego sprawiało zresztą, że łapałem się na swoistym déja vu. Jednak w kreacji, którą Komasa pokazał w warszawskim Teatrze Studio, nie było cienia naśladownictwa wielkiego artysty. Wiesław Komasa przez godzinę odgrywał po swojemu potraktowaną postać Błazna, co jest przeżyciem tej miary, że nie wolno go przegapić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji