Artykuły

Aktor to zawód pod specjalnym nadzorem

- Postać to kwestia kostiumu psychicznego i charakteryzacji wewnętrznej. W "Weselach w domu", które powstały na podstawie mojej adapatacji prozy Bohumila Hrabala, wcielam się w jego żonę Eliškę, zwaną także Pipsi - mówi BARBARA SZCZEŚNIAK, aktorka Teatru Powszechnego w Łodzi.

W niedzielę Barbara Szcześniak stanie się żoną Bohumila Hrabala. Wszystko dzięki monodramowi "Wesela w domu".

Leszek Karczewski: Jak przybędzie Pani na ślub?

Barbara Szcześniak: Fordem escortem. To znaczy - przywiozą mnie. Mogłabym prowadzić sama, ale wtedy mąż i syn musieliby tłuc się tramwajem.

To trochę poczekają na święto...

- Regulamin mówi, że należy być w teatrze na trzy kwadranse przed wejściem na scenę. Czyli o godz. 18.15, jeżeli gra się o godz. 19 w pierwszym akcie. Ale ja nie wytrzymuję w domu. A przed premierą już o godz. 17.30 będę dreptała w kółko w garderobie, piła herbaty... Premiera, do tego monodramu, to potworne nerwy. Zwykle siadam w "plotkarni". Tak w Powszechnym nazywamy miejsce, w którym aktorzy czekają na wejście na scenę. Tym razem widownia jest zbudowana na scenie, więc będzie znakomicie słychać wchodzących. To wzmaga tremę.

Jak nas słychać?

- Jak jednostajny warkot, jazgot, ujadanie, nad które od czasu do czasu wybija się pojedynczy śmiech. Do tego podczas premiery publiczność znacznie dłużej zajmuje swoje miejsca. A tym razem fotele nie będą numerowane!

Gdzie się Pani kryje przed tym hałasem?

- Zwykle nie w garderobie. Rzadko jestem w niej sama. Mam taki zakamarek w teatrze, ale go nie zdradzę, bo spaliłabym kryjówkę. Muszę się wyłączyć, odciąć od tego, co dzieje się dokoła. Skupić się na intencjach mojej postaci, sprawach, które zaraz załatwię na scenie.

To przy monodramie jednej osoby koledzy też będą się kręcić?

- A reżyserka Katarzyna Raduszyńska? A scenograf Paweł Walicki, a kompozytor, a autor ruchu scenicznego, a inspicjent, dwóch montażystów, dwóch elektryków, dwóch akustyków, garderobiana, charakteryzatorka...

Czuje się Pani zaopiekowana?

- A jakże! Aktor to zawód pod specjalnym nadzorem. Po każdym spektaklu mogę liczyć, że będę miała czyste rajstopy, wypraną bieliznę teatralną, jeśli takiej używam, wyczyszczony i odprasowany kostium, przyszyte guziki... Przy przeglądzie kostiumów niemiłosiernie pił mnie jeden ekspres; suwak po prostu orał mnie po plecach. Wystarczyło powiedzieć, garderobiana zaraz się tym zajęła. O makijaż dba charakteryzatorka. Kiedyś był nawet taki zwyczaj, że charakteryzatorki przychodziły do garderób. Ale wtedy grały damy: Jadwiga Andrzejewska czy Barbara Połomska. Teraz odwiedzamy charakteryzatornię. To salon ze specjalistycznym oświetleniem i fotelami.

Kiedy wciela się Pani w postać: przy zakładaniu kostiumu, podczas makijażu?

- Postać to kwestia kostiumu psychicznego i charakteryzacji wewnętrznej. W "Weselach w domu", które powstały na podstawie mojej adapatacji prozy Bohumila Hrabala, wcielam się w jego żonę Eliškę, zwaną także Pipsi. Każdy z dziesięciu monologów to jej głos, zwierzający się z kolejnego etapu małżeństwa.

Co ona w nim widziała?

- O to samo zapytała mnie inspicjentka Alina Falana, kiedy przyniosłam ich wspólne zdjęcie: on, 14 lat starszy, babiarz. Widocznie miał w sobie coś. Na przykład strasznie wymawiał "r". W końcu poszedł do lekarza, by podciąć sobie wiązadełko pod językiem, ale doktor powiedział: "Panie Hrabal, chce pan się pozbyć tego, co w panu najpiękniejsze?". I machnął ręką.

A Hrabal był zazdrosny?

- Okropnie. Chciał nawet przy przeprowadzce potłuc lustro, pamiątkę po jej narzeczonym Irce, który zresztą rzucił ją na dwa dni przed ślubem. A na co dzień traktował żonę z pobłażliwością. Nie uczestniczyła w jego dyskusjach o sztuce. Tylko jeden z jego kompanów, Vladimir, okazywał Elišce szacunek. Hrabal to taki prosty samiec.

A ona?

- Szczęśliwa kobieta. Mimo wszystko.

*Barbara Szcześniak - od 1975 roku jest aktorką Teatru Powszechego. Pamiętna Pani Dulska w spektaklu Agnieszki Glińskiej wg dramatu Gabrieli Zapolskiej. Ostatnio Pani Dobrójska w "Ślubach panieńskich" Aleksandra Fredry w reżyserii Marcina Sławińskiego. W zeszłym sezonie obchodziła 30-lecie pracy artystycznej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji