Dwie gwiazdy
Zaczyna się to jak "Garderobiany" Harwooda przed spektaklem wśród kwiatów, szminek i luster. Tam widz miał przed sobą starego i już niedołężnego aktora sposobiącego się do "Króla Leara", w tej garderobie jest przygotowująca się do kolejnego koncertu wielka, ale też starzejąca się gwiazda filmu i piosenki nieśmiertelna Marlena Dietrich. Podenerwowana i zmęczona, chwilami wulgarna, irytująca i nieznośna dla otoczenia, chwilami ciepła, a nawet ludzka.
Kiedy już jednak jesteśmy absolutnie pewni, że po tej garderobianej introdukcji zobaczymy zapowiadany recital Marteny Dietrich, spotyka nas swego rodzaju zaskoczenie. Tylko w pierwszej piosence mamy przed sobą gwiazdę Marlene Dietrich z tamtego koncertu, bo wszystkie następne śpiewa już dla nas i opowiada nam jakby prywatnie o swoich fascynacjach wielką niemiecką gwiazdą - Krystyna Janda. I taka to konwencja tego ubranego w teatr i w fabułę recitalu, świetnie sprawdza się na scenie.
Wczorajsza poznańska premiera "Marlene" Pam Gems w Teatrze Muzycznym spotkała się z doprawdy wielkim wzięciem w Poznaniu. Sala była pełna, atmosfera na widowni gorąca i bardzo, i to bardzo, Krystynie Jandzie sprzyjająca...
"Marlene" Pam Gems z polskimi piosenkami Wojciecha Młynarskiego i w reżyserii Magdy Umer na gościnnych występach w Teatrze Muzycznym w Poznaniu.