Artykuły

Z motyką na słońce. Rozmowa z Pawłem Orskim

Młodego widza nie przyciągniemy koturnowymi przedstawieniami Mozarta czy też "po bożemu" zrealizowanym spektaklem "Madame Butterfly" - mówi reżyser Paweł Orski, który przygotowuje w Cieszynie inscenizację "Toski" Giacomo Pucciniego na inaugurację festiwalu Viva il Canto

MARCIN MOŃKA: Jak to się stało, że festiwal Viva il Canto realizuje własne spektakle?

PAWEŁ ORSKI, REŻYSER, DYREKTOR PROGRAMOWY FESTIWALU: Zapraszanie przedstawień na festiwal to pójście na łatwiznę. Oczywiście moglibyśmy sprowadzać spektakle, choć wiąże się to z bardzo dużymi kosztami. Poza tym produkcje obecne na polskich scenach to albo duże przedstawienia, trudne do przeniesienia, albo też dzieła, które są tradycyjnymi ramotami, i jako takie w ogóle mnie nie interesują. Własne realizacje to także chęć udowodnienia, że można zrobić spektakl bez wielkich pieniędzy, tworząc przy okazji zupełnie nową jakość.

Zeszłoroczny "Trubadur" był zaskoczeniem. Bardzo uwspółcześniliście dzieło Verdiego. Podobny los czeka "Toscę", którą zobaczymy w sobotę?

- Operę trzeba uatrakcyjniać. Młodych nie przyciągniemy koturnowymi przedstawieniami Mozarta czy też "po bożemu" zrealizowanym spektaklem "Madame Butterfly". Musimy mieć coś, co widza zainteresuje, wciągnie, pokaże zależność między jego światem a światem opery. To, co robimy od roku na cieszyńskim festiwalu, jest eksperymentem. Czasem być może porywamy się z motyką na słońce, choć "Trubadur" został dobrze przyjęty. W tym roku poszliśmy krok do przodu i zaproponujemy widzom percepcję opery w nawiązaniu do miejsca akcji. Dlatego część spektaklu zobaczą w kościele Marii Magdaleny, zaś część na Wzgórzu Zamkowym.

Nie żal czasami wysiłku dla realizacji jednorazowego przedstawienia? "Toscę" zagracie przecież tylko raz.

- Jeśli są to udane realizacje, to w żadnym wypadku nie. Choć oczywiście często zastanawiam się, co zrobić, by te spektakle żyły dalej własnym życiem. Na pewno byłoby fantastycznie, gdyby udało się taką produkcję pokazać cztero- czy pięciokrotnie. Nasz festiwal powstaje dzięki garstce osób, a próba sprzedania tej produkcji dalej wiązałaby się z działaniem normalnego impresariatu, który pracowałby aktywnie przez cały rok. Może kiedyś do tego dojdzie. Nasze inscenizacje są na tyle proste i funkcjonalne, że właściwie można je pokazywać wszędzie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji