Artykuły

O jeden kwadrans za daleko

Po premierze "W 80 dni dookoła świata po stu latach"

"Muzyka Mateusza Pospieszalskiego i kostiumy Elżbiety Terlikowskiej to największe atuty spektaklu Jerzego Bielunasa. Mimo że bohaterowie jego opowieści ruszają w podróż całkiem współcześnie, to ich wyprawa dłuży się bardziej niż w oryginale.

Wrocławski reżyser bohaterami spektaklu uczynił prawnuków Fileasa Fogga i Passepartout, którzy podróżują w stylu retro, starając się zmieścić w wyznaczonym terminie za pomocą tradycyjnych środków lokomocji. Swój zamiar ogłaszają na konferencji prasowej, w wyprawie towarzyszą im kamery i mikrofony, a z opresji ratuje pojawiająca się w najmniej spodziewanych momentach dziennikarka Karolina ze stacji Supersensacje (Elżbieta Fijałkowska-Studniak w tej roli stylizuje się na Martynę Wojciechowską).

Pomysł nadania słynnej opowieści współczesnej ramy czasowej jest niezły - młody widz mógłby zwyczajnie nie pojąć, w jakim celu Fogg (Mariusz Kiljan) i jego Wszędobylski towarzysz (Grzegorz Wojdon) fruną nad pustynią balonami, skoro mogą lecieć samolotem. Skoro styl podróży jest wynikiem zakładu, decyzja staje się zrozumiała. A z pomysłu umieszczenia wygodnickiego yuppie, prawnuka Fogga, w psującym się stuletnim samochodzie wynikają nie tylko komediowe komplikacje. Spowolnienie rytmu podróży pozwala odkryć to, co podczas lotu odrzutowcem umyka.

Niestety, ów rytm wpływa też na tempo spektaklu, który wydaje się przegadany i mało dynamiczny. Bohaterowie niepotrzebnie brną w długie wyjaśnienia na temat parametrów kolejnych pojazdów i na scenę wkrada się nuda. Pomysł pożenienia Fogga i Passepartout z ich partnerkami (obok energicznej Karoliny pojawia się Hinduska Auda - w tej roli zjawiskowa Agnieszka Bogdan) sprawia, że chwilami na sali robi się ckliwie.

Zachwyt budzą kostiumy Terlikowskiej (brawa za piękne meduzy), szkoda jednak, że czasem pojawiają się w próżni. Aktorzy występują na pustej scenie, a elementami scenografii są tylko podest, balony, pociąg i samochód. Komputerowe animacje i zdjęcia na telebimie niewiele pomagają, a raczej przeszkadzają - ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Choreografia sprawdza się w scenach tańców etnicznych, ale już układ "dziennikarski" sprawia wrażenie zapożyczonego z lekcji rytmiki.

Wydaje się, że skróty w scenach dialogowych mogłyby nadać przedstawieniu wigoru, tym bardziej, że ów dynamiczny potencjał tkwi choćby w piosenkach Pospieszalskiego (świetnie brzmią zwłaszcza jego etniczne kompozycje). Zabieg skrócenia scenicznych 80 dni o kwadrans nie przyniósłby temu spektaklu szkody".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji