Artykuły

Białystok.Teatr dla niewidomych dzieci

Niewidome dzieci "zobaczą" przygody pana Snauta oczami innych. Rewolucyjny spektakl - jako pierwszy w Polsce - zostanie zorganizowany w czwartek w Białostockim Teatrze Lalek. Sprawca przedsięwzięcia - Tomasz Strzymiński, niewidomy 26-latek

W teatrze dzieci niewidzące bywają rzadko. Nie mogą zobaczyć baśniowej scenografii i kostiumów, nie wiedzą, co bohater właśnie wyprawia na scenie - skrada się, a może wyczynia dziwne miny? Chyba że ktoś - siedzący z boku - im o tym opowie. Z tym jednak bywa kłopot. Nie każdy towarzysz niewidomego jest do takich opowieści przygotowany, a innym widzom z kolei szept może przeszkadzać. Teraz jednak niewidzący przestaną dotkliwie odczuwać swoją inność. A to dzięki temu, że spektakl będzie audiodeskrybowany przy pomocy elektronicznych urządzeń.

O co chodzi?

Audiodeskrypcja - to słowo, które wielu już zapewne słyszało, choćby ci, którzy interesują się kinem. Przed rokiem w kinie Pokój odbył się pierwszy pokaz polskiego filmu z audiodeskrypcją na żywo dla wszystkich widzów - "Statyści". O tym, czego niewidomi nie mogli zobaczyć - wyraz twarzy, kostiumy, scenerię - w przerwach między dialogami zwięźle opowiadał lektor Krzysztof Szubzda. To było wydarzenie - pierwszy taki pokaz w Polsce, gdzie wykorzystano opis słowny. Seans współorganizował z Pokojem 26-letni niewidomy Tomasz Strzymiński. Od tamtej pory pokazów odbyło się już kilka, a Strzymiński uparcie działał dalej - dotarł nawet na Festiwal Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie dzięki niemu pokazano w tym roku "Świadka koronnego" z audiodeskrypcją, i do TVP (gdzie powstały audiodeskrybowane odcinki "Rancza").

- Wreszcie przyszedł czas na teatr - mówi Strzymiński.

Najpierw udał się do BTL z koleżanką - też działającą na rzecz wprowadzania audiodeskrypcji, gdzie tylko się da - niewidomą Barbarą Szymańską-Fionik. Razem obejrzeli spektakl "Jest królik na księżycu". Barbarze przewodnik wszystko opowiadał w detalach, Tomasz od swego mało usłyszał. Potem porównali wrażenia.

- Basia była zachwycona. Okazało się, że można ten spektakl tak opowiedzieć, by zafascynował niewidomego słuchacza - mówi Strzymiński. I stanęło na "Króliku". Szefa BTL Marka Waszkiela nie trzeba było długo przekonywać, by zorganizować audiodeskrybowany spektakl. BTL otwarty jest na tego typu propozycje - od półtora roku, jako jedyny w mieście, ma np. nowoczesną aparaturę słuchową, dzięki której spektakle komfortowo mogą oglądać osoby niedosłyszące.

Słuchawki i integracja

I właśnie dzięki tej aparaturze w BTL uda się zorganizować taką audiodeskrypcję, o jakiej Strzymiński marzy.

- Niewidome dzieci założą specjalne słuchawki. I tylko one będą słyszeć opis lektora. Nie będą się niczym wyróżniać ani nikomu przeszkadzać, słowem uczestniczyć w kulturze bez zwracania na siebie uwagi. Na tym polega prawdziwa integracja - mówi Strzymiński. Nie lubi słowa pokaz "specjalny", woli: "przystosowany do potrzeb konkretnych osób". W Pokoju opis lektora słyszeli też zdrowi widzowie, w teatrze usłyszą tylko osoby niewidome. O audiodeskrypcję zadba Dariusz Jakubaszek.

- Kiedy oglądałem ten spektakl razem z widzącymi dziećmi - słyszałem tylko westchnienia, okrzyki podziwu: - "Wow!" itp. Chcielibyśmy takie reakcje wywołać też u dzieci niewidomych - mówi Strzymiński.

Spektakl opowiada o panu Snaucie, który oswaja lęki i koszmary. Dzieci siedzą na ziemi, na specjalnych matach, blisko siebie. Dodatkową niespodzianką jest początek spektaklu, gdzie wszyscy muszą nałożyć... piżamy. Strzymiński: - Poczucie bliskości, przebieranki - to dla dzieci, a już szczególnie niewidomych - może być bardzo fajnym doświadczeniem.

Spektakl w czwartek rozpocznie się o godz. 9. Szczegóły: tel. 085 743 50 33 kontakt: www.audiodeskrypcja.pl

Tomasz Strzymiński

Gdyby nie jego upór, zapewne nie byłoby w Białymstoku udźwiękowionych autobusów i takich też niektórych skrzyżowań. Walczy o udogodnienia dla osób niewidomych, wydzwania do urzędników, tłumaczy, co trzeba zmienić w mieście, by pomóc osobom z dysfunkcją wzroku. I dopina swego. Wzrok stracił siedem lat temu, po tym jak zachorował na nowotwór centralnego układu nerwowego. Przed chorobą zajmował się sportem, dziś pracuje w firmie komputerowej jako doradca. - Z utratą wzroku nigdy się nie pogodziłem, ale się do niej przyzwyczaiłem - mówi Strzymiński. Energii i pomysłów ma za trzech.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji