Artykuły

Od dwudziestu pięciu lat możemy ich podziwiać na scenie

Stali bywalcy Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu znają ich doskonale. Lesław Ostaszkiewicz na elbląskiej scenie występuje nieprzerwanie od siedemnastu lat, a Mirosław Siedler, który ćwierć wieku temu debiutował właśnie na deskach tego teatru, od pięciu lat jest dyrektorem tej instytucji (na początku artystycznym, a obecnie także naczelnym).

W tym roku obaj aktorzy obchodzą taki sam jubileusz 25-lecie pracy artystycznej. Dziś wieczorem zobaczymy ich w spektaklu "Kolacja dla głupca" [na zdjęciu] Francisa Vebera w reż. Ewy Marcinkówny. Przedstawienie to, które rozpocznie się o godz. 19 na Dużej Scenie, połączone będzie z jubileuszem 50-lecia pracy artystycznej (suma jubileuszy obu artystów). Ten sam spektakl będzie można obejrzeć również jutro o godz. 19.

Podobieństw jest między nimi wiele

Mirosława Siedlera i Lesława Ostaszkiewicza łączy nie tylko to, że debiutowali na scenie dwadzieścia pięć lat temu, ale też choćby i to, że obaj pochodzą z Olsztyna i choć kończyli dwa różne licea -1 i IV - to przez jeden rok uczyli się w tym samym budynku szkolnym. Teraz zaś pracują w jednym teatrze, gdzie współpracowali reżysersko przy realizacji spektaklu "Jak Piekarczyk chwat Elbląg uratował". Znakomite kreacje aktorskie stworzyli zaś w "Kolacji dla głupca".

Dzisiaj, po 25 latach grania na wielu scenach, o teatrze i swoich rolach Siedler i Ostaszkiewicz mogliby opowiadać godzinami, ale jak sami przyznają, najlepiej mówią za nich stworzone przez nich role.

- Teatr jest jak narkotyk, który wciąga, od którego się uzależniamy - wyznaje Mirosław Siedler. - Jednak dzisiaj dla mnie równie pasjonujące, jak samo granie na scenie, jest pełnienie funkcji dyrektora, organizowanie życia teatralnego.

Z kolei Lesław Ostaszkiewicz, który w elbląskim teatrze stworzył wiele wspaniałych kreacji aktorskich, jest już trochę zmęczony ciągłym graniem.

- Coraz częściej myślę o tym, by wziąć się za reżyserowanie spektakli - wyznaje aktor. - Na razie brakuje mi czasu na wyszukanie dobrego tekstu, ale mam nadzieję, że to się me pt. "Romeo i Julia Williama Szekspira w reż. Jana Machulskiego. Siedler wcielił się wówczas w postać tytułowego Romea. Pięć lat temu, po kilkunastu latach, ponownie trafił na elbląską scenę.

Już w dzieciństwie, grywając w szkolnych przedstawieniach, Mirosław Siedler wiedział, że zostanie aktorem. Kiedy jednak ze swoich planów zwierzył się rodzicom, ci nie byli tym zachwyceni. Uważali bowiem, że bycie aktorem to nie jest najlepszy pomysł na życie.

- Od tego czasu nie mówiłem już, że będę aktorem - wspomina. - Gdy mnie pytano, mówiłem, że zostanę lekarzem lub architektem, albo też wymieniałem jakiś inny zawód. Jednak przez cały okres liceum bawiłem się w teatr, bo to mnie naprawdę fascynowało, a kiedy człowiek połknie już jakiegoś bakcyla, to trudno bez tego żyć.

Mirosław Siedler ukończył Wydział Aktorski PWSFTviT w Łodzi. Przez długi czas był aktorem scen łódzkich. W latach 1983-1987 i 1995-1996 występował w Teatrze Nowym, w latach 1987-1995 w Teatrze Powszechnym, a w latach 1996-1997 w Teatrze im. Stefana Jaracza.

Na swoim koncie ma ponad 20 ważniejszych ról teatralnych. Zagrał też w kilkunastu filmach i serialach telewizyjnych oraz w kilku spektaklach teatru telewizji.

Od siedemnastu lat na elbląskiej scenie

Lesław Ostaszkiewicz w latach 1982-1986 pracował jako adept w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. W roku 1986 uzyskał dyplom aktora dramatu, zdając egzamin eksternistyczny. Z olsztyńską sceną w swym rodzinnym mieście związany był do roku 1990. Od l września 1990 nieprzerwanie pracuje w elbląskim teatrze. Na swoim koncie ma blisko 40 ważniejszych ról teatralnych. Ostatnie z nich to m.in.: Pierre w "Kolacji dla głupca", Pan Czesiu w "Cafe Sax", Spój/Lew we "Śnie nocy letniej", Iwan Wasiliewicz Łomów w "Oświadczynach" i Luka w "Niedźwiedziu", Zagubiony Amant w "Pod niebem Paryża w Cafe Sax", Papkin w "Zemście" i Cheswick w "Locie nad kukułczym gniazdem".

Ostaszkiewicz jest także laureatem wielu nagród, przyznanych mu zarówno przez publiczność w kilku plebiscytach, kapitułę konkursu na kreację roku, jak również przez prezydenta, wojewodę i marszałka województwa.

Elbląska inscenizacja ze świetnymi rolami

Elbląska inscenizacja "Kolacji dla głupca" swoją premierę miała w marcu 2004 roku. Tę współczesną francuską komedię Francisa Vebera wyreżyserowała Ewa Marcinkówna, a autorką scenografii jest Katarzyna Gabrat. Twórcom spektaklu udało się stworzyć zabawną komedię, która przy okazji skłania widza do głębszej refleksji na temat otaczającej nas rzeczywistości, naszych zachowań na progu XXI wieku, jak również do próby odpowiedzenia sobie na pytanie - Kto tak naprawdę jest w życiu głupcem? "Kolacja dla głupca" jest bowiem opowieścią o koleżeńskiej, zabawnej grze, której skutki okazują się poważne. Sztuka w- dowcipny sposób krytykuje współczesne międzyludzkie zachowania.

Atuty elbląskiej realizacji, to nie tylko znakomity tekst Vebera z soczystymi dialogami i zabawnymi zwrotami akcji, ale też jakże trafny wybór odtwórców głównych ról. Szczególnie ciekawym wyzwaniem było obsadzenie w roli tytułowego głupca Mirosława Siedlera, aktora mającego predyspozycje do typowych ról amantów. A jednak Siedler bardzo dobrze wcielił się w postać wzbudzającego uśmiech i politowanie życiowego niedołęgi (Francois). Przy okazji warto dodać, iż właśnie za tą kreację otrzymał statuetkę Aleksandra w kategorii "męska rola roku". Równie świetną kreację człowieka sukcesu, lubiącego wygodne życie i zabawianie się kosztem innych, tzw. głupków, stworzył Lesław Ostaszkiewicz (Pierre). Za swoją rolę Ostaszkiewicz nominowany był do statuetki Aleksandra. Poza tym w spektaklu oglądamy: Teresę Suchodolską-Wojciechowską, Jerzego Przewłockiego, Tomasza Czajkę, Monikę Andrzejewską i Mariusza Michalskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji