Artykuły

Ostry dyżur poetycki

- Jestem przekonana o tym, że ludzie potrzebują piękna, a aktorzy to właśnie mogą sprawić - podzielić się pięknem. Zawsze będę powtarzać za Norwidem: "Z rzeczy tego świata zostanie tylko piękno i dobroć". Okazało się, że takich wrażliwych, potrzebujących widzów jest legion - mówi KRYSTYNA GUCEWICZ, organizatorka spotkań z poezją w Teatrze Narodowym w Warszawie.

Gdyby doba Krystyny Gucewicz miała pomieścić wszystkie jej zajęcia, musiałaby mieć 48 godzin. Jest poetką, dziennikarką, krytykiem teatralnym, scenarzystką i reżyserem. Od siedmiu lat organizuje spotkania z poezją w Teatrze Narodowym.

Skąd wziął się pomysł na to niezwykłe przedsięwzięcie?

- To były bardzo osobiste powody Dość powiedzieć, że chciałam w ten sposób podziękować lekarzom. Dlatego właśnie nadałam naszym spotkaniom nazwę Ostry Dyżur Poetycki.

A jak to się zaczęło?

- Przez lata na placu Teatralnym organizowałam Letnie Salony Artystów. Podczas jednego z nich wymyśliłam czytanie poezji... pod lipą. Chciałam, żeby ludzie w pięknym otoczeniu posłuchali pięknych wierszy. Kupiłam kilkanaście rolek trawy, rozłożyliśmy je. Powstał trawnik, na którym widzowie mogli się nawet położyć. Kolejne spotkanie dzięki niezapomnianemu dyrektorowi Jerzemu Grzegorzewskiemu odbyło się już w Teatrze Narodowym. To była szalona sceneria. Widzowie siedzieli u podnóża schodów, a aktorzy płynęli do nich z góry Okazało się jednak, że nie jest to zbyt wygodne, bo przyszło mnóstwo ludzi.

Pani od początku wierzyła, że będą przychodzić?

- Tak, chociaż inni pukali się w czoło. Jestem przekonana o tym, że ludzie potrzebują piękna, a aktorzy to właśnie mogą sprawić - podzielić się pięknem. Zawsze będę powtarzać za Norwidem: "Z rzeczy tego świata zostanie tylko piękno i dobroć". Okazało się, że takich wrażliwych, potrzebujących widzów jest legion.

I dlatego spektakle przeniesiono na dużą scenę teatru?

- Niektórym wciąż może się to wydawać niewiarygodne, ale podczas każdego Dyżuru zapełnione są wszystkie miejsca, łącznie z balkonami. To ponad 600 miejsc! Czasem bywa tak, że aktorzy, którzy pojawiają się u nas po raz pierwszy, szepczą do mnie: Jak to możliwe, jest PEŁNA WIDOWNIA!

Aktorzy przychodzą do pani chętnie czy trzeba ich namawiać?

- Wprost przeciwnie, bywa, że się dopytują, kiedy następny raz. To dla nich samych także okazja do tego, żeby móc posłuchać, jak czytają wiersze ich koleżanki i koledzy. I oczywiście działa magia publiczności zasłuchanej i zachwyconej przez całe dwie godziny.

Mimo tak dużej sali udało się zachować niezwykłą atmosferę tych spotkań z poezją.

- Bo wiersze skłaniają do szeptania na ucho, do intymności. Jest nam wszystkim dobrze podczas tych chwil. I to się czuje.

Ta dobroć przenosi się dalej. Dochód z każdego przedstawienia przekazują państwo na cele charytatywne.

- Tak, to bardzo ważne. Ostry Dyżur Poetycki jest największym przedsięwzięciem charytatywnym polskiego środowiska aktorskiego. Obdarowujemy różne instytucje (głównie domy dziecka), ale mamy też stałych beneficjentów: Dom Aktora Weterana w Skolimowie oraz Ośrodek Wychowawczy w Ignacowie pod Mińskiem Mazowieckim.

Jak długo chce jeszcze pani organizować dla nas Dyżury?

- To nie tak, nie myślę o tym, ile to potrwa. Mam raczej nadzieję, że ten pomysł rozpleni się po całej Polsce. Spotkanie z poezją oczyszcza nas, jest to rodzaj terapii. Jestem pewna, że wszędzie są ludzie, którzy tego potrzebują. Wystarczy, że znajdzie się kilka osób, które zechcą przeczytać wiersze, oraz chętni do ich wysłuchania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji