Artykuły

Hrabina Marica zza kulis

Odtwórcy głównych ról: MAŁGORZATA KULIŃSKA (Hrabina Marica), KRZYSZTOF MARCINIAK (Tassilo) i ANDRZEJ KOSTRZEWSKI (Koloman Żupan) rozmawiają o z Bogdanem Gadomskim o premierze i odbiorze "Hrabiny Maricy" w łodzkim Teatrze Wielkim.

W niedzielę, 9 grudnia, premiera "Hrabiny Maricy". Nieśmiertelną operetkę Kalmana wyreżyserował Daniel Kustosik, a główne postaci śpiewają i grają czołowe gwiazdy Teatru Wielkiego w Łodzi: Małgorzata Kulińska (Hrabina Marica), Krzysztof Marciniak (Tassilo) i Andrzej Kostrzewski (Kalman Żupan).

Mimo że operetkę zrealizowali fachowcy tego gatunku z dużym doświadczeniem, a publiczność po brzegi zapełnia salę teatru(bilety wyprzedane są z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem!), recenzje były bardzo krytyczne. Dwóch krytyków wręcz przyznało się, że nie lubi tego gatunku muzycznego. Co mają do powiedzenia w tej materii artyści, którzy zachwycają publiczność wspaniałymi głosami i wyśmienitym aktorstwem? Zadałem im te same pytania. Oto rozmowy z bohaterami jutrzejszej premiery pod patronatem naszej gazety.

OPERETKA WCIĄŻ MA SIĘ DOBRZE

Podobno "operetka nadal nie żyje" - jak przeczytaliśmy w jednej z recenzji, a to, że podoba się publiczności jest czystą demagogią?

Małgorzata Kulińska: - Gramy dla publiczności, nie dla krytyków.

Krzysztof Marciniak: - Po pierwsze to nieprawda, a po drugie "Hrabinę Marice" powinny śpiewać głosy operowe. Publiczność jest dla nas święta, to dla niej śpiewamy. Jeżeli jest zapotrzebowanie na taki gatunek, to zrobimy wszystko, żeby zaspokoić jej pragnienia

Andrzej Kostrzewski: - Moim zdaniem operetka wciąż ma się dobrze i ciągle podoba się publiczności, co świadczy o nieśmiertelności tego gatunku.

KTO NIE LUBI OPERETKI?

Czy operetki powinny być wystawiane także w teatrze operowym?

M.K.: - Teatr Wielki wystawia różne gatunki muzyczne, także operetki. Już w pierwszym roku jego działalności była tutaj wystawiona operetka "Zemsta nietoperza". Czyli od samego początku był to teatr opery, baletu i... operetki. Te trzy gatunki były, są i mam nadzieję, że nadal będą w nim prezentowane zróżnicowanej w gustach publiczności, której mają służyć.

K.M.: - Nie wstydzą się tego największe teatry operowe na świecie, więc dlaczego my mielibyśmy się wstydzić?

A.K.: - Uważam, że powinny, czego przykładem choćby Opera Coven Garden, gdzie wystawia się "Zemstę nietoperza".

Czyli operetka wcale się nie zestarzała?

MK.: - Dopóki znajdują się ludzie, którzy chcą oglądać taki gatunek muzyczny, to my mamy obowiązek im to umożliwiać.

K.M.: - O życiu danego przedstawienia decyduje publiczność, jeżeli wykupiła bilety na "Hrabinę Marice" z dużym wyprzedzeniem, to ta operetka i ten gatunek sztuki jeszcze się nie zestarzały.

A.K.: - Nie, nie, to tylko kwestia dobrego reżysera, dobrego wykonania, a o powodzenie operetki możemy być spokojni.

Do jakiego widza jest adresowana operetka?

M.K: - Do każdego, który pragnie na dwie godziny przenieść się w krainę baśni i wyjść uśmiechniętym z teatru.

K.M.: - Do każdego, ale szczególnie tych, którzy w teatrze muzycznym szukają relaksu, uśmiechu, wzruszenia.

A.K.: - Do każdego, ale w szczególności do tych, którzy w teatrze muzycznym chcą się dobrze bawić.

Co powinien zrobić recenzent muzyczny, który nie lubi tego gatunku, a musi o nim pisać?

M.K.: - Nie pisać lub zachować obiektywizm, do którego jest zobowiązany. K.M.: - Przede wszystkim nie powinien obrażać łódzkiej publiczności, co miało niestety miejsce w dwóch recenzjach. A może powinien sobie darować wyjście do teatru i zasiąść przed telewizorem, aby obejrzeć program, Jak oni śpiewają", który bywa też nazywany "Jak oni się nie wstydzą"

A.K.: - Powinien zająć mimo wszystko obiektywne stanowisko lub ostatecznie w ogóle się nie wypowiadać, jeżeli nie jest tolerancyjny. Nie wolno mu zapominać, że każdy rodzaj sztuki ma swojego odbiorcę.

Do jakiego stopnia może was dotknąć krytyczna recenzja?

M.K.: - Za radą mojej profesor śpiewu Delfiny Ambroziak staram się nie czytać recenzji, bo jak się przekonałam, zawarte są w nich bardzo subiektywne jednostkowe opinie. Prawdziwą recenzję, na której mi zależy wystawia publiczność. Jeżeli ona w tydzień po premierze "Hrabiny Maricy" wykupiła w komplecie następne przedstawienie i kolejne, i kolejne, to znaczy, że chce na to przedstawienie przychodzić.

K.M.: - Moim zadaniem jako artysty jest służenie publiczności i zawsze staram

się wykonać powierzane mi zadania na sto procent możliwości. Robię to dla publiczności, a nie dla recenzentów. Najważniejsze dla mnie są brawa i oceny widzów.

A.K.: - Kiedyś nawet bardzo, z biegiem czasu przechodziłem do porządku dziennego i dalej robię swoje. Jeżeli recenzja jest konstruktywna, to wyciągam wnioski i pracuję nad rolą.

W jednej z recenzji przeczytałem, że pewien kostium postarzył panią o jakieś 40 lat.

M.K.: - Ha, ha, ha. Mam nadzieję, że za 40 lat będę równie dobrze wyglądała jak dzisiaj.

Panie Andrzeju, napisano, że w "Hrabinie Maricy zabrał pan wszystko wszystkim. Jak poczuł się pan wobec kolegów i koleżanek?

A.K.: - W tym wypadku byłem egoistą i myślałem tylko o sobie, a z drugiej strony było mi bardzo przyjemnie czytać o sobie tyle słów uznania. Każdy z nas pracuje na własny rachunek. Koleżanki i koledzy świetnie pracowali, a że wyróżniono właśnie mnie, to mogę być tylko zadowolony. Nareszcie mogłem zagrać rolę charakterystyczną, a nie amanta.

Jak państwo czujecie się w inscenizacji Daniela Kustosika?

Razem: - Bardzo dobrze. Reżyser Daniel Kustosik jest specjalistą od tego gatunku sztuki i pracowało się z nim świetnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji