Artykuły

Wrocław. Dyr. Tosza w sprawie Teatru Polskiego

Z zasady nie polemizuję z artykułami prasowymi. Ostatnie informacje na temat Teatru Polskiego we Wrocławiu wymagają jednak komentarza. Ogłaszanie "stanu klęski" w jakim rzekomo był Teatr w momencie objęcia go przez Krzysztofa Mieszkowskiego, pojawiające się w związku z obecnym kryzysem , mija się z prawdą. Kiedy 17 marca 2004 roku rozpoczynałem pracę w Teatrze Polskim, dotacja wynosiła zaledwie 4,4 mln zł., a instytucja obciążona była długiem w wysokości 357 tys.zł. Zastałem bardzo niekorzystną sytuację finansową i pierwszy sezon upłynął mi pod znakiem oszczędności i pokrywania długu. Na żadne "szaleństwa artystyczne" nie mogłem sobie pozwolić. W drugim sezonie mojej dyrekcji, a dokładnie od 1 stycznia 2006 dotacja wzrosła do 9 mln zł, stając się jedną z najwyższych w kraju, a zaległości płatnicze zostały pokryte. Dzięki temu przeprowadziłem podwyżkę płac wszystkich zatrudnionych od 25-40%, co znacznie podniosło motywację pracowników. Ze względu na prowadzone, bliskie sfinalizowania, rozmowy z zagranicznymi reżyserami - byli to Estończyk Elmo Niuganen i Niemiec Michael Simon - pozostawiłem na drugą część roku kwotę ponad 900 tys.zł. Wiosną 2006 roku podjęto decyzję o nieprzedłużeniu ze mną umowy na dalsze prowadzenie Teatru, obiecując od nowego sezonu na moje miejsce twórcę z najwyższej półki. Następcy pozostawiłem zatem wysoką dotację, lepiej opłaconych pracowników i niemałą kwotę na przedsięwzięcia artystyczne. Życzyłbym sobie takiego "stanu klęski", kiedy przekraczałem próg Teatru Polskiego we Wrocławiu!

Stan techniczny i perspektywa remontu Dużej Sceny nie mógł być zaskoczeniem. Działania prowadzono już od kilku lat, sam włączyłem się tylko w biegnący proces. Odchodząc zostawiłem inwentaryzację i założenia projektu modernizacji, co było warunkiem złożenia wniosków o dotację na ten cel.

Kwestie artystyczneW ciągu tych dwóch lat Teatr Polski osiągnął dwa, może trzy ogólnopolskie sukcesy. Najpierw "Verklärte Nacht" Michała Bajera w reżyserii Pawła Miśkiewicza ( sam powrót tego reżysera był sukcesem ), spektakl, który otrzymał 5 nagród w Konkursie Ministerstwa Kultury na realizację polskiej sztuki współczesnej w roku 2005, a także kilka innych nagród na wielu festiwalach. Sukcesem był również "Woyzeck" Büchnera w reżyserii Grażyny Kani ( udział w Kontakcie i Festiwalu kaliskim, aktorska nagroda indywidualna Marszałka Województwa Dolnośląskiego dla roli Doktora ). W następnym sezonie niekwestionowanym sukcesem okazał się spektakl Marka Fiedora "Wszystkim Zygmuntom między oczy!!!", oparty na prozie Mariusza Sieniewicza ( nagroda za scenografię dla Jana Kozikowskiego w Konkursie Ministerstwa, trzy nagrody aktorskie na Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy ).

Dodam jeszcze, że z 12 premier, jakie w ciągu dwóch sezonów przygotowałem, 3 były dziełem twórców średniego pokolenia (M.Fiedor, P Miśkiewicz, G. Wiśniewski), a 7 zrealizowali młodzi reżyserzy (G. Kania, U. Kijak, M.Sobociński, G.Gietzky, Ł.Witt-Michałowski, K. Rekowski, P. Passini ).

O wielu innych działaniach, próbach i przedsięwzięciach nie będę już dziś przypominał. Może ktoś je zresztą pamięta Kończąc swój pobyt we Wrocławiu z zazdrością słuchałem wypowiedzi, że teatr buduje się długo. Mnie tego czasu nie dano. Z goryczą sam muszę przyznać, że 30 miesięcy mojej pracy w Teatrze Polskim pochłonęły głównie problemy organizacyjno-finansowe a nie kształtowanie oblicza artystycznego. Do rozmów o planach nie było ani partnera ani klimatu.

Bogdan Tosza

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji