Artykuły

Raport z oferty kulturalnej Wielkopolski

Kto i dlaczego (nie) chodzi do teatru, muzeum, filharmonii? Jaki jest poziom tego, co oferują instytucje kultury finansowane przez samorząd województwa wielkopolskiego? Dlaczego tylko niewielka część społeczeństwa korzysta z oferty kulturalnej? Na te pytania spróbowali odpowiedzieć autorzy raportu wykonanego przez Instytut Kulturoznawstwa UAM - pisze Artur Boiński w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Odpowiedź "bo ludzi nie stać" jest tyleż banalna, co nie całkiem prawdziwa. Patrząc na ceny biletów do filharmonii, teatrów czy muzeów, trudno powiedzieć, że mamy do czynienia z "operą za trzy grosze", ale... Jak się okazuje, ponad 60 procent spośród klientów indywidualnych sześciu "marszałkowskich" instytucji artystycznych (teatry i filharmonia) stanowią osoby niepracujące: studenci, emeryci i renciści, gospodynie domowe, bezrobotni. Z pewnością nie jest to najzamożniejsza grupa Wielkopolan. Badania Instytutu Kulturoznawstwa, z których raport niedawno przyjął sejmik, wykonano na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego na przełomie 2006 i 2007 roku. Analizie poddano 17 spośród 19 instytucji, dla których samorząd województwa jest organizatorem (filharmonia, 5 teatrów, 9 muzeów, 4 instytucje upowszechniania kultury). Ponad 70 procent odwiedzających Teatr Wielki ocenia jego repertuar jako urozmaicony i ciekawy. Co jednak zrobić, by więcej Wielkopolan chciało tu zaglądać?

Opera za trzy grosze?

Badania, na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego, wykonano na przełomie 2006 i 2007 roku. Po opracowaniu raport stał się przedmiotem analiz Departamentu Kultury UMWW i sejmikowej Komisji Kultury. Na październikowej sesji został natomiast przyjęty przez cały sejmik. Badaniu poddano 17 spośród 19 instytucji, dla których samorząd województwa jest organizatorem. Wniosek? Choć w ocenie tych, którzy korzystają z tej oferty, jakość działalności "marszałkowskich" instytucji kultury jest całkiem dobra, to jednak widać niemało mankamentów wymagających konkretnych działań. - Samorząd dostał do ręki cenne narzędzia do dokonania zmian w podległych instytucjach. Nie trzeba już, jak wcześniej, działać intuicyjnie - ocenia badania Marek Zieliński, dziś poseł PO, do niedawna przewodniczący sejmikowej Komisji Kultury. - Po raz pierwszy mamy opinie użytkowników tych instytucji, które nie zawsze są zbieżne z ocenami dyrektorów, działaczy, różnych ekspertów.

- W badaniu ankietowym najbardziej zaskoczyła mnie lista rankingowa najważniejszych wydarzeń kulturalnych w ocenie poznaniaków - twierdzi Jacek Bartkowiak, dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego. - Fakt, że w czołówce mamy festiwale Malta i Henryka Wieniawskiego, ale też Stary Browar i dużą liczbę multipleksów, a dopiero daleko z tyłu propozycje naszych instytucji, oznacza, iż nie wykreowały one takiego wydarzenia lub nie potrafiły go odpowiednio "sprzedać". - Filharmonii Narodowej to my nie mamy... Ta nasza wymagała i wciąż wymaga przebudowy. To samo dotyczy Teatru Wielkiego - to wnioski, jakie, nie tylko z raportu, wyciąga Elżbieta Barys z PiS, wiceprzewodnicząca Komisji Kultury. - Instytucji w mniejszych miejscowościach na to nie stać, ale te dwie, trzy "flagowe" powinny trzymać najwyższy poziom i określoną linię.

Co jeszcze wynika z raportu?

Nie jest specjalnym odkryciem, że z oferty kulturalnej częściej korzystają osoby lepiej wykształcone. Jednak już argument, że wiele osób nie chodzi na spektakle czy koncerty ze względu na wysokie ceny biletów, w świetle przeprowadzonych badań jest łatwy do zbicia. Trudno powiedzieć, że mamy "operę za trzy grosze", ale... Ponad 60 procent spośród klientów indywidualnych sześciu instytucji artystycznych (teatry i filharmonia) stanowią osoby niepracujące: studenci, emeryci i renciści, gospodynie domowe, bezrobotni. Martwić może stosunkowo niski udział wśród widzów mieszkańców "terenu". Na przykład z oferty operowej czy filharmonicznej korzystają głównie poznaniacy (aż 84 procent klientów indywidualnych filharmonii to mieszkańcy Poznania!).

Dyrektor Bartkowiak wskazuje na inny aspekt tego wyniku: - To, że z filharmonii czy teatru tańca korzystają niemal wyłącznie poznaniacy, powinien dać do myślenia władzom Poznania w kwestii zaangażowania się w utrzymanie takich instytucji.

Wśród wyodrębnionych w badaniu klientów zorganizowanych, głównie grup szkolnych, pojawia się już znacznie wyższy odsetek osób z okolic Poznania, z innych części Wielkopolski, a nawet z innych regionów.

Z kolei badanie dotyczące "marszałkowskich" muzeów przynosi być może daleko idący wniosek: gdyby nie wycieczki szkolne, te placówki można by... zamknąć. Uczniowie szkół to grupa stanowiąca od 70 do 90 procent odwiedzających badane muzea! - Muzea muszą ostro zabrać się do pracy - nie pozostawia złudzeń Marek Zieliński. - Oczekiwania zwiedzających są daleko idące. To muszą być ekspozycje zrobione w nowoczesnej formie, stosunkowo często zmieniane.

Dostało się też centrom kultury i sztuki.

Elżbieta Barys: - Nie może to być oferta niemal wyłącznie dla dzieci przedszkolnych i nauczania początkowego. Nie jesteśmy gminnymi ośrodkami kultury, powinniśmy oferować coś z wyższej półki. Marek Zieliński: - Konieczne jest przeprofilowanie ich funkcjonowania. Może powinny oferować nieco mniej wydarzeń, ale za to proponować takie, które będą coś znaczyły w skali regionu?

Autorzy raportu w jego podsumowaniu dają samorządowi województwa kilka podstawowych wskazówek, dotyczących funkcjonowania podległych instytucji kultury. Najważniejsze postulaty to: stworzenie możliwości częstszego uczestnictwa młodzieży szkolnej w przedsięwzięciach kulturalnych, zintensyfikowanie działań marketingowych poszczególnych instytucji, dostosowanie programów edukacyjnych muzeów do wskazówek ze strony szkół, szersze wykorzystanie nowoczesnych rozwiązań przy tworzeniu ekspozycji muzealnych (niedościgły wzór: Muzeum Powstania Warszawskiego), poszerzenie współpracy z organizacjami pozarządowymi. Podobne zalecenia wskazała, po rozpatrzeniu raportu, Komisja Kultury.

Cieszy z pewnością, że część z tych postulatów jest już realizowanych (np. dopłaty do dojazdów uczniów do teatru w Gnieźnie, znacznie większy budżet na 2008 rok dla organizacji pozarządowych działających w sferze kultury). Do tego jednak, by Poznań i Wielkopolska, kojarzone były nie tylko z gospodarnością, ale i z częstszymi, niż przy okazji Malty czy "Wieniawskiego" wydarzeniami artystycznymi, o których mówi Polska, a może i Europa, droga jeszcze bardzo daleka.

Na zdjęciu: "Wieczór Karola Szymanowskiego", Teatr Wielki, Poznań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji