Artykuły

Ratujmy Kolonię

Właśnie teraz, na naszych oczach, umiera kolejne prężne, aktywne i ważne dla trójmiejskiej kultury miejsce. Umiera właściwie bez powodu, ot tak, bo w zasadzie od początku istniało jak w kronice zapowiedzianej śmierci i wcześniej czy później musiała ona nadejść - przeprowadzkę Kolonii Artystów do innego budynku na terenie Stoczni Gdańskiej komentuje Przemysław Gulda w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Nie znać po nim było blichtru eleganckich galerii, dźwięk był często brudny, a obraz jakby lekko zamazany. Nie pojawiali się tam artyści z wielkimi nazwiskami, gwiazdy ze znanymi twarzami. To był off offu, margines marginesu, podziemie podziemia. Ale jednocześnie - było to miejsce, które wprost kipiało energią. Jedno z nielicznych regularnie organizujących przedsięwzięcia związane z trudną sztuką.

Możemy oczywiście wszyscy patrzeć na to z założonymi rękami. Mamy w tym przecież spore doświadczenie. Dlatego nie ma już na kulturalnej mapie miasta kilku innych miejsc, które nadal powinny tam być: Klubu Inicjatyw Społecznych C14 czy galerii Łaźnia w jej dawnej formie, żeby wymienić tylko dwa przykłady spośród wielu.

Możemy się po prostu przyglądać. Ale chyba naprawdę nie warto. Wystarczy przecież tak niewiele. Wystarczy jakiś kawałek przestrzeni. Pewnie nie ma za bardzo znaczenia, gdzie - umówmy się: gorzej niż było raczej być nie może, Kolonia Artystów mieściła się w budynku trudno dostępnym i mało wygodnym do organizowania jakichkolwiek imprez. Wystarczy choćby niewielka dotacja - skromni robotnicy sztuki doskonale wiedzą, jak przeżyć choćby za najmarniejsze grosze.

Możemy biernie patrzeć. Ale nie wiem, czy nas na to stać. Więc biję na alarm, póki nie jest jeszcze za późno: ratujmy Kolonię Artystów. Przyznam szczerze: nie wiem za bardzo do kogo adresować ten dramatyczny apel. Decydentów z Grupy BPT? By przeznaczyli jeden z pozostających w ich władaniu budynków wyłącznie na działalność artystyczną, choćby głośną i prowokacyjną? Lokalnych władz? By wspomogły ją swoim mecenatem finansowym i organizacyjnym? Animatorów kultury? Menedżerów? By stworzyli dla artystów z Kolonii zaplecze formalne, dzięki któremu mogli by się zająć tworzeniem sztuki, a nie negocjowaniem umów? Nie wiem, każde z tych rozwiązań zdaje się idealistycznie naiwne. Ale nadal idealistycznie i - mam nadzieję - nie do końca naiwnie będę krzyczał: ratujmy Kolonię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji