Artykuły

Komiczny deser

"Łóżko pełne cudzoziemców" w Teatrze Nowym w Zabrzu. Pisze Aleksandra Czapla w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Na początek będzie odrobinę kulinarnie, farsa bowiem z francuskiego (farce) oznacza nadzienie, farsz z łaciny (farcire) - napychać, tuczyć. Przez stulecia traktowaną ją jedynie jako "przyprawę" do poważnej literatury. Paradoksalnie ten wzgardzony gatunek był i jest niezwykle popularny.

Biorąc pod uwagę moją wrodzoną skłonność zarówno do dobrze przyprawionych potraw, jak i do teatru, bez wahania odwiedziłam Teatr Nowy. Serwowane "Łóżko pełne cudzoziemców" okazało się komicznym deserem.

Autor farsy - Dave Freeman - nie pozostawił chwili wytchnienia. Zbiegi omyłek i narastające z tego powodu komplikacje dochodzą do gigantycznych rozmiarów. W podrzędnym hotelu małego miasteczka spotykamy niepospolitą grupkę ludzi. Z kreacji aktorskich urzekł mnie najbardziej pijany Kazek (Jacek Dzisiewicz), którego same pojawienie się na scenie wywoływało uśmiech. Należy także docenić Norberta Kaczorowskiego (Stanley), który będąc w nieustannym ruchu, narzuca wartkie tempo spektaklu.

Jak na farsę przystało: było zabawnie, chwilami absurdalnie, z polotem. Trudno pisać o wyjątkowej inscenizacji - tego rodzaju przedstawienia najczęściej zgodne są całkowicie z tekstem i didaskaliami. Jeśli zespół zagra dynamicznie i żywiołowo, są duże szanse na sukces. Zaproszenie na "Łóżko pełne cudzoziemców" kieruję zatem głównie do tych, którzy mają ochotę na pełen żartów relaks bez zbędnych łamigłówek intelektualnych. Poszukiwaczy zaginionych sensów w teatrze proszę tym razem o pozostanie w domach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji