Artykuły

Diabelski mariaszek Gietzky'ego

"Igraszki z diabłem" w reż. Gabriela Gietzky'ego w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. Pisze Tadeusz Piersiak w Gazecie Wyborczej - Częstochowa.

Mierzenie się z legendą jest rzeczą bardzo niebezpieczną - przekonał się o tym Gabriel Gietzky, realizując na scenie Teatru im. Mickiewicza "Igraszki z diabłem" Jana Drdy. Uciekając z cienia sławnej telewizyjnej inscenizacji, reżyser dokonał próby uwspółcześnienia. Niestety nieudanej.

Mierzenie się z legendą jest rzeczą bardzo niebezpieczną - przekonał się o tym Gabriel Gietzky, realizując na scenie Teatru im. Mickiewicza "Igraszki z diabłem" Jana Drdy. Uciekając z cienia sławnej telewizyjnej inscenizacji, reżyser dokonał próby uwspółcześnienia. Niestety nieudanej.

Nie ma pewnie Polaka, który nie pamiętałby telewizyjnej realizacji tekstu czeskiego pisarza. Maciej Kabat, dziarski, choć niemłody wojak, wraca do rodzinnego domu. Na drodze napotyka zbója Sarka-Farka, królewnę Desperandę, jej służkę Kasię, pustelnika Scholastyka oraz diabły, mieszające w relacjach między ludźmi i aniołów, usiłujących wyrwać śmiertelnych nieuchronnemu piekłu. Opowieść, wzorowana na ludowej klechdzie, wzięta została przez Drdę w komediowy nawias. Tadeusz Lis, inscenizując tekst dla potrzeb TVP w 1979 roku, podał go właśnie w takim ironiczno-cepeliowskim sosie. A że zatrudnił gwiazdy polskiego teatru, wyszedł z tego smakołyk, który do dziś mają w pamięci kolejne pokolenia telewidzów. Więc jeśli ktoś mówi "Igraszki z diabłem", każdy z nas ma przed oczyma tamto przedstawienie, jak wzorzec metra z Sévres.

Wiedział o tym doskonale Gabriel Gietzky, namówiony przez dyrekcję Teatru im. Mickiewicza do zrealizowania spektaklu w Częstochowie. Chcąc uniknąć zarzutu sztampowości, postanowił - co oczywiste - szukać dla tego tekstu innego wyrazu scenicznego. Podczas przedpremierowego spotkania z dziennikarzami tłumaczył, że każdy czas ma swoje piekło, a piekłem współczesności jest elektronika, z którą umie obcować niewielki procent populacji. Odejścia od "ludowizny" w stronę współczesności dokonał z pomocą scenografii i kostiumów.

Scenografia Dominiki Skazy jest piękna w swojej prostocie. Tworzona w zasadzie z jednobarwnych horyzontów i lustrzanych tafli. Horyzonty - wielkie bryty dekoracyjnych tkanin - udają to las, to niebo, opuszczając się w stosownych momentach. Tafle w drugim akcie stają się ścianami piekła, którego przestrzeń wypełnia czerwień mebli i kostiumów. Tylko rzeczywistość Czarciego Młyna wykreowana jest odrębnie - gra w diabelskiego mariaszka odbywa się za rodzajem kurtyny, utworzonej ze zwieszających się świetlnych rur, wśród których rozwieszone są także świecące monitory komputerowe.

Natomiast kostiumy zaprojektowane przez Dianę Marszałek są już całkiem każdy z innej bajki. Kabat nosi się zupełnie współcześnie, także diabeł Lucjusz i służąca Kasia jakby szli na zabawę sylwestrową. Natomiast Sarka-Farka, gdy napada na Kabata, ubrany jest w... dmuchany plastikowy kostium zawodnika sumo. A anioł Teofil porusza się na lśniącej metalem hulajnodze, ubrany we włochaty kaftanik, w którym... świecą żaróweczki. I tak dalej, bo każdy kostium to świadectwo tego, że projektantka świetnie się bawiła.

Scenografia i kostiumy są naprawdę jakościami samymi w sobie - cieszącymi oko i zabawnymi. Tyle, że nie bardzo pomagają w odczytaniu zamiarów interpretacyjnych reżysera. Właściwie jedynym sygnałem, sugerującym piekło elektroniki, są monitory w Czarcim Młynie. Sprawdziliśmy: przez wielu widzów niezauważonym, przez innych wziętym za kolejny element swobodnej zabawy plastyką sceny.

Tymczasem tekst Drdy pozostaje tym samym tekstem. I kiedy słyszymy jąkającego się Macieja Półtoraka jako diabła Omnimora, widzimy grającego tę postać Janusza Gajosa. Przepyszny Andrzej Iwiński jako Belzebub zganiający muchy z nosa, porównywany jest z Tadeuszem Kondratem. A Adam Hutyra - Marcin Kabat, to ten sam, grany przez Mariana Kociniaka, szczery i odważny wojak, kochający ludzi. Na szczęście częstochowscy aktorzy legendy się nie bali i kreowali swoje postacie bez zahamowań i naprawdę sprawnie. Cała opowieść też broni się w swojej najbardziej uniwersalnej wymowie: ludzka solidarność to wartość, która może przeciwstawić się złu (również temu ubranemu w maskę dobra). A żadne zabiegi nie są w stanie odrzeć "Igraszek z diabłem" z zawartego w nich humoru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji