Artykuły

Dramat Mathilde

"Powrót na pustynię" w reż. Anny Augustynowicz warszawskiego Teatru Powszechnego na Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Janusz Milanowski w bydgoskim dodatku do Gazety Wyborczej.

Pusta scena ze szklanymi przepierzeniami i napięta twarz Dominiki Ostałowskiej, mówiącej z impetem. Taki teatr chcielibyśmy tu zawsze oglądać: teatr bez rzeczy zbędnych, z aktorami, wypruwającymi nerwy, gdy tak trzeba.

"Powrót na pustynię" - wtorkowy spektakl Teatru Powszechnego z Warszawy w reżyserii Anny Augustynowicz [na zdjęciu], na pewno przetrwa w pamięci widzów jako jedno z najważniejszych wydarzeń imprezy. Dramat Bernarda - Mari Koltesa, zmarłego przed 15 laty jednego z najwybitniejszych dramaturgów Francji, jest historią rodzinną, a historie rodzinne to specjalność Anny Augustynowicz. Dzieje się w latach 60. Do rodzinnego domu na francuskiej prowincji wraca Mathilde (Dominika Osta-łowska), która kilkanaście lat spędziła w Algierii. Urodziła tam dwójkę dzieci, syna i córkę Fatimę - owoc przygody z arabskim służącym, co w czasie francuskiej wojny z Algierią uchodziło za zbrodnię. Ten wielki dom z ogrodem otoczony jest wysokim murem. Rządzi w nim twardą ręką Adrien, jej młodszy brat. To on ustanawia tradycyjny ład. Nie ma świata ponad dom rodzinny i panujące w nim zasady. Jednak budzą one poważne wątpliwości. Adrien żyje z drugą żoną Marthe (Paulina Holtz, tu nawet dres i flaszka nie pozbawiają jej wdzięku). Pierwsza - zmarła - pojawia się w sztuce w widmowej postaci. Na scenie gra też młodsze pokolenie, Fatima (Eliza Borowska) i Edouard (Krzysztof Szczerbiński) - dzieci Mathilde oraz Mathieu (Rafał Mohr) - syn Adriena.

Ostałowska od początku określa Mathilde jako osobowość mocną, niezależną, zdolną roznieść ustalony patriarchat. Aktorka wręcz strzela słowami. Z tej postaci bije niekłamane napięcie, ból tłumiony agresją, bez słowa skargi. Ale jej kłótnie z bratem (świetny także Adam Woronowicz) o rzeczy materialne, niosą ze sobą grę innego rodzaju: to wymiana uczuć, których się nie nazywa, choć może się wydawać inaczej.

Augustynowicz znów tropi sferę okrutnej obcości między ludźmi bliskimi. Typowa dla jej przedstawień architektura sceniczna (szklane przepierzenia, metalowy podest) sprawia, iż szybko orientujemy się, że dom nie istnieje, że to kolejna pustynia ze swoimi głosami, pełnymi miłości pomieszanej z niechęcią. Gdzieś tam z tła dobiegają głosy z innej pustyni - z wojny w Algierii, z przeszłości Adriena (zjawa pierwszej żony), mieściny z jednym burdelem. Reżyserka pozostawia wszelkie niedopowiedzenia Koltesa, tak żeby widz otworzył się na własne niepewności. Co z tym zrobi, to jego sprawa. W każdym razie Adrien i Mathilde opuszczają dom, bo "to może być początkiem" czegoś. - Ale, co to za początek?! - mówi na koniec Mathilde z drwiną i chyba z rozpaczą.

Dziś w nocy rozstrzygnie się, kto wygra 20 tys. zł. Tanim poznamy laureata, Teatr Stary z Krakowa pokaże "Niewinę ".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji