Artykuły

Doczekaliśmy się

"Mein Kampf" w reż. Henryk Baranowskiego (współpr. Grzegorz Kempinsky) w Teatrze Śląskim w Katowicach. Oglądał Piotr Przecławski z Panoramy.

"Der Untergang" - "Upadek", historia ostatnich 12. dni Adolfa Hitlera jest wydarzeniem filmowym w Niemczech (pisze o tym w "Panoramie" senator Bogusław Mąsior, bywalec Europy). W katowickim Teatrze Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego odbyła się premiera dramatu George'a Taboriego "Mein Kampf", stanowiącego bardzo luźną wariację na temat młodzieńczych, wiedeńskich lat Adolfa Hitlera, gdy zamyślał on zostać artystą malarzem. W sztuce trzeba czuć czas i należy stwierdzić, że dyrektor Teatru i reżyser spektaklu Henryk Baronowski zrobił to wspaniale.

Adolf Hitler przybył do Wiednia w 1908 roku, spędzając w nim 5 lat - do wyjazdu do Monachium w 1913 roku. Były to bardzo trudne i biedne lata przyszłego wodza III Rzeszy; lata głodu, bezdomności, momentów nagłej depresji, kiedy nawet nie mógł zdobyć się na miejsce w przytułku. Wszyscy biografowie dużą wagę przywiązują do tego okresu uważając, że wówczas kształtował się jego antysemityzm, którego wynikiem stał się holocaust. Z podobnego założenia wychodzi George Tabori, przydając Hitlerowi demoniczno-karykaturalną żydowską fobię. "Mein Kampf" nie jest próbą prezentowania historii narodzin postaci Hitlera, jaką znamy z dziejów. To konwencja dramatu bardzo bliska teatrowi Brechta (zresztą Tabori, który współpracował z autorem "Opery za trzy grosze" nie ukrywał swojej fascynacji Brechtem). Henryk Baranowski chyba również chętnie przyznaje się do powinowactwa z nim, stąd przedstawienie zrealizowane na katowickiej scenie ma klimat i jest zarazem pokłonem w kierunku teatru brechtowskiego, co uwidacznia się szczególnie w warstwie muzycznej i scenografii. Dla mnie kształt scenografii stanowi przypomnienie wspaniałych realizacji sprzed blisko trzydziestu lat, kiedy Józef Szajna wyreżyserował w Katowicach "Szkarłatny proch" i "Śmierć na gruszy".

Objęcie przed rokiem przez Henryka Baranowskiego steru Teatru Śląskiego przyjęte zostało z oczekiwaniami i obawami jednocześnie. Jedyny ważniejszy epizod sprzed wielu laty nie zakończył się sukcesem, a ubiegły sezon raczej powodował, że więcej było tych przypominających: a nie mówiłem. Ale warto było ten sezon przetrwać, by zobaczyć w Katowicach spektakl godzien dawnych wydarzeń; przedstawienie będące nie kolejną premierą, lecz czymś, o czym długo się będzie pamiętało. "Mein Kampf nie jest - wbrew tytułowi i powszechnej czytelności - samograjem scenicznym. Wiele jest w tekście banalności i oczywistości, które trzeba odpowiednio zrealizować, aby uniknąć sztampy, kolokwialności. Baranowski znalazł sposób na tekst, znalazł dla niego teatralną wizję. Znalazł także aktora, który znakomicie wcielił się w postać Adolfa Hitlera. Dariusz Wiktorowicz znakomicie czuje się grając na granicy burleski i dramatu. Jest żałosny, ale zarazem potrafi budzić sympatię - tak jak prawdziwy Adolf Hitler budził ją u swego wiedeńskiego przyjaciela Hanischa, który zmusił go do malowania landszaftów. "Mein Kampf" toczy się w okresie wcześniejszym, kiedy Hitler wynajmował miejsce do spania u pewnej wiedenki. Jego protagonistami są dwaj Żydzi: Szlomo Herzl (oczywiste odwołanie do Benedykta Herzla, twórcy ideologii syjonizmu -żydowskiej ojczyzny) - w tej roli przekonywujący Adam Bauman (chociaż odnoszę wrażenie, że w momentach głoszenia żydowskich, ludzkich prawd aktor mógłby je bardziej kontrapunktować) oraz Lobkowitz grany znakomicie przez Bernarda Krawczyka. Odciskającą się w pamięci widzów aktorską etiudę tworzy w scenie patroszenia kurczaka Antoni Gryzik w roli Himmlischsta (uosobienia brunatnych sił) oraz demoniczna a zarazem pełna erotyzmu Anna Kadulska jako śmierć.

Czy tak rodził się nazizm, czy tak rodziła się najobłędniejsza ze wszystkich ideologii? Tabori był uwolniony od dociekania prawdy. Tak mogło być. Chociaż przebywając w Wiedniu, mieście, w którym w tamtym czasie, z racji znacznego liberalizmu miłościwie panującego Franciszka Józefa i ogólnej słabości Austro-Węgier ogniskowały się wszystkie sprzeczności narastające w Europie od czasu Kongresu Wiedeńskiego w 1815 roku, w tym Wiedniu dostojnych straussowskich walców, rodziło się wszystko, co miało wyznaczyć wiek XX. Czy przypadkowo znalazł się w nim Adolf Hitler?

Długo, bardzo długo czekaliśmy w Katowicach, na scenie na której występowali Łomnicki, Holoubek, Gogolewski, Kondrat, Niwiński, reżyserowali Bardini, Kreczmar, Jarocki na spektakl godny tej tradycji. I doczekaliśmy się!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji