Artykuły

Mroczna miłość

"Fernando Krapp napisał do mnie ten list" w reż. Marka Kality w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Bożena Szal-Truszkowska w Ziemi Kaliskiej.

Kto oglądał podczas ubiegłorocznych Kaliskich Spotkań Teatralnych spektakl "Kalimorfa" (wg. powieści J. Fowlesa) z Teatru Atelier w Krakowie, mroczną opowieść o psychopatycznym kolekcjonerze motyli, który więzi w swym domu młodą i piękną dziewczynę, chcąc skłonić ją do miłości - odnajdzie te same ponure klimaty w najnowszej premierze na scenie Teatru Bogusławskiego.

Oba spektakle, które przygotował ten sam reżyser Marek Kalita, mówią o wielkiej potrzebie miłości, ale też tragicznej niemożności jej spełnienia i braku porozumienia między ludźmi Łączy je jednak coś więcej. Przede wszystkim postać głównego bohatera, który nosi nawet to samo imię, choć w innej wersji lingwistycznej. Zarówno Ferdynand z "Kalimorfy" jak i Fernando z kaliskiej inscenizacji to typ człowieka, który nie radzi sobie z własnymi emocjami. Na dodatek obie role kreuje ten sam aktor, Krzysztof Franieczek, stosując te same środki aktorskie. Partnerująca mu Aleksandra Popławska mocno przypomina typem urody i stylem gry Magdalenę Popławską, która na kaliskim festiwalu zdobyła jedną z nagród aktorskich. Słowem - oglądając najnowszą premierę, trudno ustrzec się poczucia wtórności. Program teatralny nie wyjaśnia, czy oboje aktorzy występują w Kaliszu gościnnie czy też zasilili na stałe nasz zespół. Bardziej prawdopodobna wydaje się pierwsza wersja, skoro Popławską ma dublować kaliska aktorka Izabella Piątkowska. I wcale się nie zdziwię, jeśli spektakl za parę miesięcy zacznie krążyć po Polsce pod szyldem np. Teatru Atelier. Tylko czy ktoś jeszcze uważa takie praktyki za naganne?

Sztuka Tankreda Dorsta "Fernando Krapp napisał do mnie ten list", którą Marek Kalita przeniósł na naszą scenę, opiera się na opowiadaniu hiszpańskiego pisarza i filozofa Miguela de Unamuno "Ni mniej, ni więcej, tylko mężczyzna". Warto zapamiętać ten tytuł, bo znacznie lepiej oddaje on sens dramatu.

Podczas konferencji prasowej poprzedzającej premierę reżyser sugerował, że istotą sztuki jest miłość Julii i zazdrość Fernanda. Jeśli jednak nie była to świadoma prowokacja, to trudno o większe nieporozumienie.

Czy młoda, piękna, ceniąca sobie niezależność kobieta może naprawdę pokochać nieatrakcyjnego mężczyznę, prostaka i despotę, który wykorzystuje swą fortunę, aby podporządkować sobie innych, a żonę traktuje jako "rzecz, która do mnie należy"? To kompletna bzdura! Julia funkcjonuje w domu Krappa, gdzie znalazła się wbrew swej woli, jak dobrze zaprogramowny automat. Jeśli akceptuje ten układ, to chyba tylko po to, aby nadać jakikolwiek sens swemu życiu. Stąd jej zgoda na tę kaleką "miłość". Podejmując grę, która ma wzbudzić za zdrość męża, chce przebić mur jego zamkniętej psychiki Ale Krapp nie jest wcale Otellem! To tylko przeciętny mężczyzna, który nie umie otworzyć się na innych. Woli zniszczyć żonę, zdeprecjonować jej jedynego powiernika i przegrać wszystko.

Kameralny spektakl wystawiono na dużej scenie, lokując jednak w przestrzeni scenicznej zarówno aktorów jak i widownię. Oglądamy więc całą akcję z bliska, mocno wytężając wzrok, bo toczy się ona w kompletnych ciemnościach, raz po raz tylko rozpraszanych punktowym światłem reflektorów. Dwie godziny takiej "przyjemności" (na dodatek bez antraktu)to już pierwszy powód do skrócenia przedstawienia Gdzieś tam w tle majaczy przysłonięte okno, bezskutecznie jednak czekamy, aby ktoś je otworzył, wpuszczając trochę słońca i świeżego powietrza Takie dramaty rozgrywają się zawsze w czterech ścianach. Spektakl w końcowych partiach kilkakrotnie sięga apogeum napięć, ma więc jakieś trzy pozorne finały. Kiedy tracimy nadzieję, że kiedykolwiek się zakończy, następu je ten właściwy lecz bezbarwny finał Aby jednak nie zniechęcić amatorów miłosnych dramatów, dodam, że całość jest nieźle zagrana (także mniejsze role, w których występują Michał Wierzbicki i Maciej Grzybowski), sporo w przedstawieniu latynowskich klimatów, sentymentalnych nut, ale także błazeństwa, a ostre cięcia akcji i dynamiczny montaż wnoszą coś z stylistyki telewizyjnych seriali, które -jak wiadomo - mają szerokie rzesze admiratorów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji