Kraków. "Nic co ludzkie" In vitro w Łaźni Nowej
"Nic co ludzkie", które obejrzymy w najbliższy weekend w Łaźni Nowej, to teatr, który wyczuwa temperaturę politycznych sporów i społecznych napięć. Porusza struny często ostatnio rozedrgane. Mowa o stosunkach polsko-żydowskich.
Spektakl składa się z trzech części. Każda z nich jest odrębną narracją ofiary, świadka i kata. Każdą z nich opowiada inny reżyser. Dopiero ich połączenie złoży się na poruszający obraz dramatu o wyboistej drodze Polaków i Żydów do porozumienia. Paweł Passini opowiada historię młodej dziewczyny, osoby publicznej, w której towarzystwie pojawia się plotka, że jest Żydówką. Znajomi przekazują jej tę informację z lekkim zażenowaniem, jakby w tej wiadomości tkwiła obelga. Czy to wpłynie na jej życie prywatne i zawodowe? Kolejna część, reżyserowana przez Piotra Ratajczaka, opowiadana jest z pozycji świadka. Stykamy się z medialnym szumem i publicznością. Czujemy przerażenie widzów, bezsilność i strach. Wreszcie historia opowiadana przez Łukasza Witt-Michałowskiego o spotkaniu na powojennej drodze więźniarki i sadystycznej esesmanki z obozu w Auschwitz. Ta opowieść zdaje się być pytaniem, kiedy z ofiary stajesz się katem?
Elementem spajającym całość jest występowanie tych samych aktorów oraz tematyka ukazana w przenikających się perspektywach ofiary, świadka i kata. Ten krok to efekt doświadczeń, zebranych w czasie warsztatów "Sztuka dialogu", jakie odbyły się w ubiegłym roku w Nasutowie. Spektakl jest zapisem poszukiwań artystów, opartym na szeregu dokumentów archiwalnych i "Strachu" Jana Tomasza Grossa, przetworzonych w utwór sceniczny na drodze improwizacji aktorskich przy współpracy dramaturga Artura Pałygi. Spektakl obejrzeć będziemy mogli w teatrze Łaźnia Nowa (os. Szkolne 25) 23124 lutego o godz. 18.
