Artykuły

Nowy Wierszalin

"Święty Edyp" w Teatrze Wierszalin w Supraślu. Pisze Tomasz Mościcki w Życiu.

To było jedno z najważniejszych artystycznych zjawisk polskiego teatru lat 90. Zespól czerpiący z tradycji pogranicza, wykorzystujący folklor, zespalający w jedno naiwność sztuki ludowej z wyrafinowaną formą plastyczną. "Turlajgroszek", "Medyk", "Merlin" Towarzystwa Teatralnego Wierszalin były spektaklami, o których można już powiedzieć, że weszły do najnowszej historii.

W tym zespole upatrywano w minionej dekadzie nadzieję na odrodzenie polskiego teatru. Pojawił się teatr pracujący poza oficjalnymi instytucjami, w oddaleniu od wielkich teatralnych ośrodków. Supraśl leżący kilkanaście kilometrów od Białegostoku stał się istotnym miejscem na teatralnej mapie Polski. Budził zachwyt: nową dramaturgią inspirowaną tradycją pogranicza i polskiej sztuki ludowej, pięknymi figurami Mikołaja Maleszy, grającymi w tych przedstawieniach na równych prawach z aktorami żywego planu, a wreszcie tematyką wierszalińskich przedstawień. W czasach, gdy teatr zaczął unikać podejmowania spraw dla człowieka najważniejszych: relacji wobec Boga, problemów ludzkiej moralności - Tadeusz Słobodzianek i Piotr Tomaszuk wciąż o tych rzeczach mówili w swoich spektaklach. Swe traktaty ubierali w pozornie naiwną formę, i tym większe czyniły wrażenie.

Wierszalin był też przykładem idealnej zdawało się współpracy dramaturga i reżysera. Tadeusz Słobodzianek i Piotr Tomaszuk tworzyli dopasowany duet. I w pewnej chwili, tuż po premierze "Merlina", duet ten się rozpadł. Te dwie silne osobowości nie mogły ze sobą współpracować. Tomaszuk zrobił potem w swoim teatrze kilka przedstawień, z których najbardziej zapamiętano "Klątwę" i "Medyka", dyrektorował w Bielsku-Białej. Dziś wrócił do idei Towarzystwa Teatralnego Wierszalin i zaczął budować teatr właściwie od nowa.

Zakazane miłości

Najnowszy spektakl - "Święty Edyp" autorstwa samego Piotra Tomaszuka jest przedstawieniem bardzo skromnym, ale ogromnej piękności i emocjonalnej temperatury. Reżyser opowiada historię niezwykle drastyczną. Jest w niej kazirodcza miłość, a człowiek postrzegany jest tu nie tylko jako duchowość, ale i ciało, które bezwzględnie domaga się swoich praw, z którego i od którego nie da się uciec. Nie jest to jednak żaden tandetny współczesny dramat. Literacki materiał to arcydzieła europejskiej literatury: średniowieczne Gesta Romanorum i "Wybraniec" oraz "Doktor Faustus" Thomasa Manna.

Spektakl opowiada o świętości i cielesności, a także nieustannie stawia pytanie: czy zła miłość, ta zabroniona, przestaje być miłością, a więc uczuciem, które uświęca? To trudne pytanie, ale "Święty Edyp" zdaje się sugerować, że to wciąż jest miłość, inna, ale taka, którą trzeba zrozumieć.

Przekroczenie

W tym kulturowym przekroczeniu tkwi pierwiastek czystości. Brzmi to jak bluźnierstwo, ale wiele spektakli Toma-szuka balansowało gdzieś na granicy bluźnierstwa, ukazując inną stronę świętości.

To kolejne jego przedstawienie, w którym aktorzy - tym razem przedstawiciele najmłodszego pokolenia: Alicja Rapsiewicz i Rafał Gąsowski - grają na najwyższym diapazonie emocji, wcielają się w różne postaci, zmieniają kostiumy, sposób chodzenia, timbre głosu. Ten spektakl może niektórych szokować obyczajowo, aktorzy bowiem obnażają się przed nami, lecz nie ma w tym cienia wulgarności, najmniejszego epatowania widza. Ich ciała układają się w formy plastyczne - i jest to tak naturalne, jak element scenografii. Teatr Tomaszuka zawsze charakteryzował się wielką plastyczną urodą. Tu scenografami są artyści ze Słowacji: Eva Farkasova i Jan Zavarsky. Dekoracja jest niezwykle prosta: dwie trzcinowe maty-kurtyny, metalowy wóz przypominający oblężniczą machinę, lustrzana tafla zamykająca przestrzeń - a wszystko oświetlone tak, że niewielka scenka w supraskim domu ogromnieje, zdaje się zamykać cały świat. Wrażenie to pogłębia muzyka Piotra Nazaruka, rozpływająca się w echach i uporczywych repetycjach.

Na swoim

Tomaszuk robi teatr całkowicie własnymi siłami. Nie pobiera dotacji. "Święty Edyp" to wynik dobrowolnej pracy twórców przedstawienia. Mimo to Wierszalin jest teatrem w pełni profesjonalnym, a poziom i zaangażowanie jego artystów przewyższa niejedną scenę dużego miasta. "Edyp" zdążył już zachwycić publiczność w Berlinie, a kilka dni temu odebrał nagrodę w czeskiej Koprivnicy. Warto go obejrzeć, wystarczy po prostu udać się do Supraśla.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji