Artykuły

Warszawa. Dyrektor Holoubek słucha

Gdy umiera Gustaw Holoubek, wszystko inne staje się nieważne. Jak mam grać w taki dzień? - pytała widzów Teatru Ateneum Olena Leonenko. Swój spektakl "Ech raz jeszcze raz... czyli taniec z pamięcią", z którym wystąpiła w czwartek na Scenie na Dole, dedykowała zmarłemu dyrektorowi.

Teatr Ateneum mimo śmierci swojego dyrektora nie chciał wczoraj odwołać wieczornego przedstawienia. - Gustaw Holoubek nie pozwoliłby na to - podkreślali zgodnie aktorzy.

Widzowie wchodzący przed godz. 19 do środka zatrzymywali się przed oszkloną gablotą ze zdjęciem mistrza. - Jestem w Warszawie tylko jeden dzień, wymyśliłyśmy z koleżanką, że pójdziemy do teatru, wcześniej zarezerwowałyśmy bilety. To był przypadek. Nie wiedziałam, że w dniu śmierci Holoubka trafię na spektakl, który powstał pod jego okiem reżyserskim - powiedziała pani Renata z Olsztyna.

Olena Leonenko też nie wiedziała, że będzie grała w Ateneum w dniu śmierci kogoś tak bardzo dla niej ważnego. Premiera monodramu muzycznego "Ech raz jeszcze raz...", w którym znana pieśniarka śpiewa rosyjskie romanse, podwórkowe tanga, ludowe pieśni ukraińskie, ale też pieśni Okudżawy i Wysockiego, odbyła się zaledwie rok temu. Gustaw Holoubek był opiekunem artystycznym spektaklu. To była jego ostatnia praca reżyserska w Ateneum.

- Nazywam się Olena Leonenko i od 6 rano płaczę - powiedziała, wychodząc na scenę. Przez moment zawahała się. Czy uda jej się zagrać, czy to jej granie ma w ogóle jakiś sens? - zdawała się pytać widzów.

- Dyrektor Holoubek słucha, proszę grać - przekonywał ktoś z sali.

- Oleńko, dasz radę - dochodziły głosy.

Zamknęła oczy pełne łez i opowiedziała nam historię dziewczyny, która wychowała się w Kijowie, a któregoś dnia stamtąd uciekła. Miała wyjechać na miesiąc, a jest w Polsce już od 17 lat. Opowiedziała o ojcu, który śpiewał "nawet wtedy, kiedy był trzeźwy" i mamie, która nuciła po ukraińsku bardzo cicho, bo był to język zakazany. Ojciec otwierał balkon i puszczał ze szpulowego magnetofonu protestsongi Wysockiego. Ta intymna opowieść, w której aktorka pokazuje swój ból, kompleksy i wielki talent, była wczoraj szczególnie dotkliwa.

- Jako Rosjanka jestem patetyczna, jako Ukrainka bardzo się tego wstydzę, a jako Polka próbuję do siebie nabrać dystansu - mówiła słowami ze spektaklu, które oddawały stan jej ducha.

Na koniec zobaczyliśmy wreszcie jej piękny uśmiech. Widać było, że teraz chce śpiewać i może bisować do północy: - Dziękuję publiczności, że dodała mi sił w tym trudnym dla mnie dniu - mówiła.

Na zdjęciu: Gustaw Holoubek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji