Artykuły

Wtorek: Janda fałszuje

"Szczyt złego śpiewu. Mount Everest fałszu!" - takie recenzje zbierała pół wieku temu najgorsza śpiewaczka świata. Ale słuchać jej chciały tłumy. Fenomen Florence Jenkins tak zaintrygował Krystynę Jandę, że w swoim Teatrze Polonia postanowiła wystawić o Florence spektakl. A we wtorek przyjeżdża z nim do Białegostoku.

Spektakl "Boska!" na podstawie sztuki Petera Quiltera (z Krystyną Jandą w roli głównej) w warszawskim teatrze powstał przed niemal rokiem. Zebrał świetne recenzje, jest frekwencyjnym sukcesem. Widzowie Teatru Polonia rezerwują nań bilety z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem - najbliższy wolny termin to, bagatela, lipiec! Tym większą gratką jest więc przyjazd teatru ze spektaklem do Białegostoku we wtorek, 26 lutego (z czego zresztą teatromani skrzętnie korzystają - kasa teatru Dramatycznego sprzedała już prawie tysiąc biletów, została niecała setka). Przedstawienie "Boska!" w Węgierce zostanie pokazane dwa razy, o godz. 17 i 20.30. W spektaklu w reż. Andrzeja Domalika zobaczymy znakomitych aktorów - poza Jandą wystąpią: Maciej Stuhr, Wiktor Zborowski, Krystyna Tkacz, Ewa Telega, Anna Iberszer.

"Boska!" opowiada o kobiecie, która zrobiła nąjdziwaczniejszą karierę w historii muzyki - Madame Florence Foster Jenkins (1868-1944). Nie miała słuchu, nie umiała śpiewać, a jednak na jej operowe recitale w USA waliły tłumy - płakały ze śmiechu, ale nagradzały oklaskami. Mimo niechęci krytyków, Madame dawała dziesiątki koncertów, bo sama je sponsorowała. Śpiewać chciała zawsze, ale ojciec odmówił finansowania jej studiów muzycznych. Dopiero gdy umarł, a Florence odziedziczyła po nim majątek-zajęła się własną karierą. Była wtedy grubo po czterdziestce. Przekonana o własnym talencie mordowała arie operowe, prezentując je w groteskowej interpretacji. Krytykami się nie przejmowała (i tak obchodzili się z nią łagodnie, traktując jako dziwo), a bliscy niewyprowadzali jej z błędu, że śpiewa, beznadziejnie. - Nawet gdy śpiew był przerywany wybuchami śmiechu - robiła pauzę, kłaniała się wiele razy, a potem kontynuowała swóją pieśń - opowiadał jej akompaniator Cosme McMoon (w jego rolę wciela się Stuhr). - Publiczność jednak starała się nie ranić jej uczuć i kiedy wchodziła na wyjątkowo nieznośny fałsz robiono szaleńczy aplauz, zagłuszający śmiech.

Jej partner Clair Bayfieid (Zborowski) mówił o niej: "Jest wzorem dla wszystkich tych, którzy marzą, a nie mają odwagi".

W sztuce Quiltera Florence śledzimy w ostatnich łatach życia - od nawiązania współpracy ze swoim dwudziestym akompaniatorem aż do koncertu w Carnegie Hall, poprzedzającego o miesiąc jej śmierć.

Spektakl w Białymstoku organizuje Impresariat Muzyczny Danuty Mrugalskiej.

Teatr Dramatyczny, wt, godz. 17, 20.30, bilety: 115 i 95 zt

GAZETA ZAPRASZA NA SPEKTAKL

WYGRAJ BILETY!

Podwójne zaproszenia na spektakl otrzymają pierwsze dwie osoby, które zadzwonią dziś do redakcji pod numer 085 74 78135 w godz. 14-14.07 i odpowiedzą na trzy pytania: 1. Ile rodzeństwa miała Florence Jenkins? 2. Jaki kompozytor został patronem założonego przez nią klubu-stowarzyszenia ? 3. Podaj nazwisko kompozytora i tytuł opery, z której pochodzi aria "Królowej Nocy", śpiewana przez Florence Jenkins.

UWAGA, FLORENCE ŚPIEWA

"Od podniesienia kurtyny z każdą chwilą jest gorzej. Scenografia kiczowata,jak w prowincjonalnej grajbudzie, gra aktorska na granicy skandalu, kreacje o psychodeliczno-bieliźnianych kolorach toną w tiulach, turniurach, dżetach, żorżetach. Ale to drobiazgi. Prawdziwy koszmar ma się dopiero zacząć. Słychać-kilka czystych dźwięków fortepianu, a potem pozostają już tylko modły o naglą utratę słuchu- Florence Jenkins śpiewa. (...)

Egzaltacja w przygotowaniach do recitali, egzaltacja w domu, studiu nagrań - wszystko to wydaje się tak niewiarygodnie szalone, niesmaczne, pozbawione hamulców złego smaku, że w końcu zaczyna fascynować. A co ważniejsze - bawić. W pewnym momencie nawet najwięksi obrońcy zasad muszą zarechotać w rękaw pod wpływem tej z życia wziętej farsy.

Wybierając jedną z trzech sztuk napisanych o Florence, Janda przebija wszystkie aktorki, które kiedykolwiek mogłyby zabrać się do roli dziwacznej diwy. I nie idzie tylko o śpiew, choć aktorka fałszuje fenomenalnie. -.Aby wykonać tyle rytmicznych i tonalnych błędów, potrzebne jest chyba gruntowne wykształcenie muzyczne. (...) Janda ma przede wszystkim niepowtarzalną pozycję do potraktowania roli autoironicznie, Jenkins zrujnowała się na występ w Carnegie Hall. Janda postawiła swój własny teatr, (Jenkins krytyczne głosy traktowała zawsze jako ujadanie ignorantów albo "profesjonalną zazdrość". Janda co chwila puszcza w spektaklu oko do krytyków, którzy jej przepowiadali plajtę finansową i artystyczną, Jenkins spełniła swoje sny o karierze, Janda nadal porywa się na rzeczy niemożliwe....". Fragment recenzji Joanny Derkaczew, opublikowanej w "Gazecie Wyborczej" w chwilę po premierze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji