Artykuły

Absurd lekko niestrawny

"Tuvim & Vitkac" w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu. Pisze Marta Wróbel w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

Czy można zarazić się absurdem w teatrze? Można, ale znam przyjemniejsze sposoby. Julian Tuwim napisał kiedyś w podobnym tonie nie o sztuce, tylko o wannie i chorobie wenerycznej, ale w kontekście najnowszego projektu Teatru Muzycznego Capitol, taka myśl pasuje jak ulał.

"Tuvim&Vitkac" składa się z dwóch przedstawień, które można już było zobaczyć na scenie. Jednak w duecie spektakle pojawiły się w Capitolu po raz pierwszy.

Ich połączenie to kiepski pomysł.

"Tuvim" - wersja koncertowa poematu satyrycznego "Bal w operze" to część spektaklu w reż. Wojciecha Kościelniaka z muzyką pianisty jazzowego Leszka Możdzera. "C-Activ" z tekstami Witkacego wyreżyserował szef Capitolu Konrad Imiela. Spektakl, którego oprawę muzyczną przygotowali wrocławianie z Kanału Audytywnego, był wydarzeniem ubiegłorocznego Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Głównie za sprawą udziału m.in. Marii Peszek, Agnieszki Dygant i Dody. Teraz obsada obu spektakli to aktorzy Capitolu. Cezary Studniak, Bogna Woźniak, Justyna Szafran i inni sprawdzają się w swoich rolach znakomicie. Ich gra i towarzyszące "Tuvimowi & Vitkacowi" dźwięki są jedynymi jasnymi punktami całego projektu. Na połączonych ze sobą spektaklach trudno wysiedzieć - ze sceny wieje nudą.

Według zamiaru twórców "Balu w operze" powinno wiać też pewnie absurdalnym humorem. Nic z tego. W czasie 45 minut ubrani w więzienne pasiaki aktorzy, siedząc prawie cały czas na krzesłach, wyśpiewują tekst Tuwima. Ale trudno zrozumieć, o czym śpiewają. Podobno o balu w międzywojennej Polsce - niestety, w zalewie zmian aranżacyjnych, przeskoków od parodii ludowych przyśpiewek do pieśni kościelnych, łatwo się zgubić. W natłoku stylistycznego miszmaszu trudno nadążyć za i tak skomplikowanym tekstem Tuwima.

Po krótkiej przerwie pora na 45 minut "C-Activ-u" według Witkacego. Tu organista na wózku zaczyna chodzić, śnieg pada na klozet, jest panna Tutli Putli, tańce i zabawny Jacek Borusiński z Mumio. Są też piękne melodie i beat box LUC-a. Nie wiadomo, o co chodzi, czyli Teoria Czystej Formy jest zachowana.

Gdyby obejrzeć spektakle osobno, byłyby bardziej strawne. A tak w "Tuvimie&Vitkac-u" wszystkiego jest za dużo. A najwięcej absurdu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji