Nie oddamy PiS-owi Jozina z Bazin
- Zamiast do teatru czy filmu trafiłem do "Spotkań z Balladą", gdzie spędziłem wiele długich lat. Tam się uczyłem estrady To były bardzo miłe lata - opowiada MAURYCY POLASKI, aktor, muzyk, artysta kabaretowy, współzałożyciel Kabaretu pod Wyrwigroszem.
Aż cztery lata uczyłeś się aktorstwa, by zagrać w trzech odcinkach telenoweli "Pensjonat pod Różą"...
- W dwóch! To od samego początku wynikało "z pewnej takiej nieśmiałości"... Gdy po studiach trzeba było pójść i żebrać o angaż do teatru, to okazało się, że tego nie potrafię. Nie miałem w sobie tej przebojowości, którą obecna młodzież ma aż w nadmiarze. I wyszło, jak wyszło - zamiast do teatru czy filmu trafiłem do "Spotkań z Balladą", gdzie spędziłem wiele długich lat. Tam się uczyłem estrady To były bardzo miłe lata
Wstydzisz się tego?
- W żadnym wypadku! Tam się uczyłem estrady To były bardzo miłe lata. Do dziś na Kleparzu, jednej z dzielnic Krakowa, siedzą dwie babki i handlują rajstopami. Ilekroć obok nich przechodzę, słyszę: "Proszę księdza! Szczęść Boże!". Widać, dla niektórych księdzem z "Ballady" zostanę na zawsze.
Teraz piosenkę "Donald marzy" Kabaretu pod Wyrwigroszem śpiewa cała Polska! Parodia przerosła popularnością oryginał, czyli internetowy hit "Jozin z Bazin"...
- Z popularnością jest trochę tak, jak z seksem: jeden dochodzi wcześniej, drugi później. Mnie przytrafiło się to po 20 latach ciężkiej pracy Nie ukrywam, że czasem czułem się trochę niedoceniany.
Jak doszło do powstania "polskiego Jozina"?
- Cud! Pierwszy cud Tuska... Gdyby nie było zamówienia na parodię do pojedynku kabaretowego z kabaretem Koń Polski, to koleżanka nie przesłałaby nam linka z piosenką "Jozin z Bazin", a Łukasz Rybarski nie wpadłby na pomysł, żeby zrobić z tego pastisz. Było to po jakimś koncercie w Poznaniu, w hotelu Lech. Usiedliśmy i kilka dni przed turniejem wspólnie napisaliśmy tekst. Każdy dołożył swoją cegiełkę. Jesteśmy jedną matką i czterema ojcami tej piosenki.
Zagraliście i publiczność od razu oszalała na waszym punkcie!
- Widownia "eksplodowała" już podczas premiery piosenki, w trakcie realizacji dla TVPI 2. A potem "Donald" błyskawicznie zaczął żyć własnym życiem. Nazajutrz Artur Andrus zaprosił nas na nagranie piosenki do "Szkła kontaktowego" w TVN. Jeszcze przed emisją w telewizji "Donalda" można było zobaczyć i usłyszeć w Internecie. Ktoś komórką nagrał filmik i zamieścił na You Tube.
I tak z dnia na dzień stałeś się gwiazdą...
- Gwiazdą? Gwiazdą jest Dustin Hoffman, a nie gość z kabaretu, który patrzy z dużym przejęciem, jak mu w Internecie rośnie popularność piosenki. Lawinowo przybywało korespondencji na nasz kabaretowy adres. Ludzie pisali i chwalili "Donalda". Kalendarz naszych występów zapełnił się na pół roku do przodu! Okazało się, że wszyscy nas chcą i to na już! Nasz ostatni występ w "Dwójce" oglądały przeszło 4 miliony widzów! Zresztą, przedostatni też...
Bohaterem piosenki jest polityk. Czy Kabaret pod Wyrwigroszem sprzyja jakiejś opcji politycznej?
- W żadnym wypadku! Indywidualne sympatie polityczne wyrażamy przy urnie.
Ale "Donalda" było słychać na konwencji partyjnej PIS.
- Bez naszej zgody! Pewnego dnia zadzwoniła do nas jakaś agencja, z prośbą o użyczenie pliku wideo z piosenką "Donald marzy". Osoba z agencji nie chciała wyznać, komu te materiały są potrzebne. Odmówiliśmy. Później był drugi telefon... Za trzecim podejściem słyszeliśmy, że zapraszają nas na wielką imprezą, a za występ płacą dowolne pieniądze. Co to za impreza - nie chcieli posiedzieć. Dopiero po wielu podchodach nasza menedżerka wydusiła, że chcą nas a konwencję PiS-u. Wtedy rozmowy się kończyły. Dostali bezwzględny zakaz wyorzystywania jakichkolwiek naszych materiałów.
Zapowiadaliście, że oddacie sprawę lo sądu...
-mPrawnicy kończą opracowywać pozew, gdy się idzie na wojenkę z tak prawym i sprawiedliwym przeciwnikiem, nie można sobie pozwolić na żadne niedoparzenia. Nie oddamy PiS-owi "Jozina..."!
Czego będziecie się domagać?
Chcemy, żeby PiS przyznał publicznie, że Donald" został puszczony na konwencji bez naszej wiedzy i zgody że sobie go bezprawnie przypisał. Kabaret nie może być propagandową tubą jakiejkolwiek partii. Wykombinowaliśmy też, żeby Pis wybudował choć jedno boisko obiecanych przez premiera stadionów. Nie mówimy o Stadionie Narodowym, tylko o boisku szkolnym w jakiejś gminie. Co z tego wyjdzie - zobaczymy. Sprawa będzie się toczyć w Warszawie, a w stolicy na proces czeka się nawet do dwóch lat. Może być tak, że jak dojdzie do rozstrzygnięcia, to już nie będzie PiS.
A może powinniście dopłacić PiS za darmową reklamę?
- Nie była to dla nas najszczęśliwsza reklama! Siedzimy sobie przed komputerem i nagle przychodzi e-mail. Ktoś pisze: "Wy szmaty!! szmaciliście się! Wystąpiliście dla PiS".; Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba! Mnóstwo czasu spędziliśmy na dementowaniu, że nam tę piosenkę ukradziono.
Przecież sami ściągnęliście tę piosenkę' od Czechów!
- Ivan Mladek i Ivo Pesak na anteni RMF-u serdecznie pozdrawiali "czlenów kabaretu Wyrwigrosz"! Ivan nie ma żadnych pretensji, że użyliśmy jego muzyk do parodii. Raz ze względów towarzyskich, dwa - prawnych. Na całym świeci jest tak, że prawo parodii odbiega od ogólnych praw autorskich. Nie trzeba nikogo prosić o zgodę, gdy chce się przerobić czyj" utwór. Działamy na tej zasadzie od wie l7 lat i robimy mnóstwo parodii.
Czyli gdyby Zbigniew Ziobro odśpiewał "Donalda", Przemysław Gosiewski pląsałby w takt muzyki, a Ludwik Dom robił numer z szybą, nie byłoby sprawy?
- Chciałbyś, żeby nam odebrali chleb? Jeden z internautów niedawno napisał na forum: "Ludzie, do czego to doszło! Żeby jeden kabaret musiał pozywać do sądu inny kabaret!".
Ale gdyby to zostało uznane za parodię, prawnie byłoby wszystko w porządku.
- Absolutnie! A swoją drogą, chętnie bym taką wersję "Jozina..." w wykonaniu PiS Boys obejrzał...
A Mladek cieszyłby się z takiego wykonania?
- Pewnie! Mladek, jako autor muzyki, dostaje za nasze wykonania tantiemy z ZAIKS-u. I jest zadowolony, bo zarabia nie wychodząc z domu. Podobnie jak i autor oryginalnego tekstu. Czyli od PiS też mu się coś należy!
Tak sobie gawędzimy, a ty cały czas masz twarz pokerzysty. W ogóle się nie śmiejesz...
- Taki wywiad to poważna sprawa! A poza tym jak na kabareciarza, jestem dosyć smutnym facetem. Najbardziej nie lubię opowiadać dowcipów. Szczególnie niedobrych.
A kobiety? Lubią takiego smutasa?
- Sam je zapytaj! A zwłaszcza jedną, Małgosię. Ona na pewno!
W ogóle masz szczęście do pięknych kobiet: pisałeś piosenki dla Alicji Bachledy-Curuś, a teraz twoją sąsiadką jest Anną Dymna... Rozpieszczają cię kobiety?
- Kobiety są stworzone do rozpieszczania mnie! I vice versa.
Co będzie dalej z Wyrwigroszem? Dacie radę napisać jeszcze jakieś inne fajne piosenki?
- Już napisaliśmy! Nagrywamy płytę, na której znajdzie się dziesięć parodii piosenek różnych popwykonawców. Za miesiąc będzie do kupienia. To sobie Państwo z przyjemnością posłuchają, czego i sobie życzę!
***
MAURYCY POLASKI (451.)
Ma 45 lat, aktor, muzyk, artysta kabaretowy, współzałożyciel Kabaretu pod Wyrwigroszem. Absolwent PWST w Krakowie, gdzie od czasów studiów mieszka. Przez lata związany ze "Spotkaniami z balladą". Córka Olga, 17 lat. Hobby: muzyka. Komponuje, pisze teksty piosenek, m. in. napisał tytułową piosenkę do polskiej wersji "Ulicy Sezamkowej" oraz kilkadziesiąt utworów dla stawiającej pierwsze kroki na scenie Alicji Bachledy-Curuś. Odwieczny tenisowy przeciwnik Marcina Dańca, którego dopiero niedawno po raz pierwszy ograł na korcie.