Artykuły

Złoty wiek lubelskiego teatru studenckiego

Specyfiką polskiej kultury studenckiej było (bo już nie jest) działanie poprzez i w teatrze. Teatr stał się w Polsce formą studenckich wypowiedzi pokoleniowych, opisywania i krytykowania rzeczywistości. Lublin w tym dziele zajmuje miejsce poczesne - pisze Grzegorz Józefczuk.

Nie bez satysfakcji gąszcz głów, wypełniających klatkę schodową, prowadzącą do salki na wyższych piętrach, śledził wspinaczkę po zewnętrznej stronie balustrady dyrektora dwóch potęg: Starego Teatru w Krakowie i Teatru Telewizji Jana Pawła Gawlika. W ten sposób wdrapał się on na jedno z najbardziej oblężonych przedstawień, na "Przecenę dla wszystkich" w wykonaniu poznańskiego Teatru Ósmego Dnia.

W ubiegłym roku skończył 90 lat i wciąż ma się dobrze. Grzegorz Leopold Seidler, założyciel i kierownik Zakładu Teorii Państwa i Prawa UMCS, w latach 1959-1969 rektor UMCS, po 1956 roku często wyjeżdżał jako visiting profesor na uczelnie zachodnie, również do Oxfordu. Kiedy został rektorem UMCS, postanowił stworzyć prawdziwą dzielnicę akademicką, pierwszy w Polsce campus uniwersytecki na wzór zachodni, inaczej - zbudować w Lublinie "polski Oxford". To dzięki Grzegorzowi Leopoldowi Seidlerowi i za jego kadencji powstało Akademickie Centrum Kultury UMCS Chatka Żaka, początkowo nazwane Domem Kultury Studenckiej. Bez tego domu - Chatki Żaka - nie byłoby osiągnięć lubelskiej kultury akademickiej, która chwilami (czytaj: niekiedy latami) potrafi nadawać ton innym środowiskom w kraju.

Najpierw był Rozhin

Nie chodzi o kółka zainteresowań ani towarzystwa wzajemnej adoracji, lecz o działania w sferze kultury przemyślane i świadomie adresowane do innych. Specyfiką polskiej kultury studenckiej było (bo już nie jest) działanie poprzez i w teatrze. Teatr stał się w Polsce formą studenckich wypowiedzi pokoleniowych, opisywania i krytykowania rzeczywistości. Co więcej, studencki ruch teatralny odcisnął swe piętno również na teatrze repertuarowym, zawodowym. A Lublin w tym dziele zajmuje miejsce poczesne, bo był to złoty okres lubelskiej kultury studenckiej.

Pierwszy prawdziwy teatr studencki stworzył w Lublinie Andrzej Rozhin, wówczas - niedoszły aktor, student polonistyki UMCS. Silna osobowość. Było to 43 lata temu. Jak wspomina sam Rozhin: "to był czas cudowny, jak spontaniczna działalność twórców teatru pokonywała wszelkie przeszkody, jak wiele robiliśmy właściwie z niczego, jak małe znaczenie miały wówczas pieniądze. Ważniejszy był pomysł na teatr, na przedstawienie, ważniejsza była pasja, oddanie całego wolnego (i niewolnego) czasu swojemu teatrowi". Najpierw w 1961 roku Rozhin zorganizował "teatrzyk" Gong 7.30, który od 1964 działał pod patronatem uniwersytetu i Zrzeszenia Studentów Polskich już jako pamiętny Gong 2. I właśnie Gong 2 objął w posiadanie salę widowiskową świeżo zbudowanej - w 1965 roku - Chatki Żaka. Wizje rektora Seidlera zbiegły się z ideami Rozhina.

Kiedy teatr świętował jubileusz dziesięciolecia, Maria Bechczyc-Rudnicka w "Kamenie" dokonała statystycznego bilansu: przez ten okres Gong 2 zagrał 500 spektakli dla 210 tysięcy widzów! Uczestniczył w 27 festiwalach krajowych i międzynarodowych! Pominiemy tu nagrody, bo ich wyliczanie zajęłoby niemało miejsca. Do 1974 roku Gong 2 dał ponad 30 premier, wszystkie w reżyserii Andrzeja Rozhina.

O potędze Gongu 2 niech świadczy choćby fragment artykułu Krzysztofa Miklaszewskiego z "Itd" (dawny tygodnik studencki) z 1969 roku o V Łódzkich Spotkaniach Teatralnych. "Na plan pierwszy wysunęły się znowu dwie inscenizacje Andrzeja Rozhina w Akademickim Teatrze UMCS Gong 2, potwierdzające hegemonię zespołu, który solidnie przepracował kolejny sezon i zaproponował widowiska niesłychanie odważne, pełne inwencji, otwierające przed studenckim teatrem niesłychanie wielkie możliwości".

Sam Rozhin dziś (o czym informuje w monografii Aleksandry Rozhin "Gong 2. Spojrzenie w przeszłość") ceni Gong 2 za to, że "odkrywał przed teatrem profesjonalnym - instytucjonalnym nieznane wcześniej obszary repertuarowe, ideowe i formalne".

Kiedy Andrzej Rozhin odszedł do scen zawodowych (w 1974 roku został dyrektorem teatru w Gorzowie Wielkopolskim), Gong 2 upadł. Do Lublina Rozhin ponownie wrócił w 1985 roku, zaproszony przez Wiesława Skrzydłę, I sekretarza KW PZPR (rektor UMCS 1972-1981) do objęcia fotela dyrektorskiego w Teatrze im. J. Osterwy. Osiem lat później Rozhina odwołał postsolidarnościowy wojewoda z Porozumienia Centrum Adam Cichocki. Dziś w Chatce Żaka reżyseruje koncert galowy "60 lat minęło...". Czasy obecne uważa za trudne dla kultury. Pisze dosłownie: "Proces degradacji kultury trwa do dzisiaj".

Od Wiosny do Konfrontacji

W 1966 roku w Lublinie odbyła się pierwsza Studencka Wiosna Teatralna, festiwal, który potem nazwano Lubelską Wiosną Teatralną - Warsztatem Młodego Teatru. Podczas 9. edycji festiwalu - czyli do roku 1974 - wystąpiły 62 teatralne grupy studenckie z Polski i 7 zagranicznych, razem wystawiły 155 spektakli. Wiosnę Teatralną wymyślił Andrzej Rozhin, skończyła się, kiedy w 1974 roku Rozhin opuścił Lublin. Dwa lata później, w 1976 roku festiwal w Lublinie odrodził się jako Konfrontacje Młodego Teatru, ale robili go już zupełnie inni ludzie, inne studenckie teatry - i w opozycji do tradycji stworzonej przez Rozhina.

Albowiem w studenckim teatrze pojawiło się wtedy nowe pokolenie twórców, które już deptało Rozhinowi po piętach. Molestowało o sale, które w Chatce Żaka zajmował "monopolista" Gong 2.

Kazimierz Iwaszko, komisarz wszystkich edycji Konfrontacji Młodego Teatru (1976-1981), który Chatkę Żaka przekształcił w Akademickie Centrum Kultury, wspomina: "Dążono wtedy do reaktywowania Lubelskiej Wiosny Teatralnej, którą przez wiele lat robił Andrzej Rozhin. Teatry nie akceptowały tego pomysłu, miał złą konotację, kojarzył się z festiwalem socjalistycznym. Janusz Opryński, Krzysztof Borowiec i inni chcieli robić festiwal, ale bez ludzi, dla których był on sposobem na kanalizację niepokoju... A Lublin był magnesem dla teatrów, bo tu były dwa uniwersytety. Szczególnie liczył się KUL. Tak, "jechaliśmy na KUL-u", on przyciągał.

Cały czas duże i małe imprezy mogły odbywać się jedynie pod patronatem organizacji studenckiej, a ich działacze byli różni. "Pamiętam ludzi, działaczy partyjno-młodzieżowych, którzy patrzyli szczególnie, jakimi literami umieszczamy napis, że patronem konfrontacji jest Socjalistyczny Związek Studentów Polskich. Napis był zawsze mniejszy niż być miał. Tłumaczyliśmy, że to wina drukarzy... Dramatyczny był rok 1979. Dla nich już wiadome było, że teatry są opozycyjne. Najciekawszy - 1980. Przyjechał Aleksander Kwaśniewski (był wtedy przewodniczącym Wydziału Kultury Zarządu Głównego SZSP- przyp. G.J.), myślał, że to jeszcze jakoś ogarnie, spacyfikuje, skanalizuje..." - przypomina Kazimierz Iwaszko, dziś mieszkający w Gdańsku.

Ale było coś wspólnego w Studenckiej Wiośnie Teatralnej i Konfrontacjach Młodego Teatru: wielka, młoda publiczność, która atakowała sale. Ta publiczność czuła znaczenie kultury, szukała w studenckim teatrze identyfikacji własnych postaw, także społecznych. Z czasem teatr coraz bardziej wskazywał tej publiczności drogę między kontemplacją sztuki a kontestacją rzeczywistości. Pod koniec lat 70. studencki teatr zaczął stawać się nośnikiem krytyki i kontestacji systemu społeczno-politycznego w Polsce. W swej sławnej książce "Drogi kontrkultury" Aldona Jawłowska podkreśla rolę teatrów studenckich - w tym lubelskich - w przemianach polskiej rzeczywistości.

Wróćmy do festiwalu. W "Sztandarze Młodych" Barbara Henkel tak oddaje atmosferę Konfrontacji w 1978 roku: "Nie bez satysfakcji gąszcz głów, wypełniających klatkę schodową, prowadzącą do salki na wyższych piętrach, śledził wspinaczkę po zewnętrznej stronie balustrady dyrektora dwóch potęg: Starego Teatru w Krakowie i Teatru Telewizji Jana Pawła Gawlika. W ten sposób wdrapał się on na jedno z najbardziej oblężonych przedstawień, na Przecenę dla wszystkich w wykonaniu poznańskiego Teatru Ósmego Dnia. Głównymi bohaterami Konfrontacji Młodego Teatru Lublin 1978 byli bramkarze. Musieli wysiłkiem mięśni godnym igrzysk olimpijskich walczyć z naporem tłumu i w dodatku jeszcze wysłuchiwać urągań osób wymachujących im pod nosem legalnymi biletami i kartami uczestnictwa".

Pierwsze Konfrontacje Młodego Teatru odbyły się w 1976 roku, zaś ostatnie - piąte - w 1981 roku. Ponieważ w 1979 roku zaprzestano Łódzkich Spotkań Teatralnych, Konfrontacje w Lublinie urosły do najważniejszej imprezy młodego teatru w Polsce. W ich organizacji - jak i w Chatce Żaka - krzepły teatry, których działalność i moc inspiracyjna sprawiły, że Lublin nazywano "zagłębiem teatralnym". Chodzi o Provisorium Janusza Opryńskiego, Grupę Chwilową Krzysztofa Borowca i Scenę 6 Henryka Kowalczyka. Janusz Opryński lubi powtarzać, że Adam Michnik nazwał Lublin "Atenami teatru".

Środowisko, które wykreowało Konfrontacje Młodego Teatru, wspomagało narodziny "Solidarności", a w stanie wojennym działało w podziemiu. Pod koniec lat 80. teatry zmuszono do odejścia z Chatki Żaka. I było to dla nich jak i dla Chatki Żaka wydarzenie przełomowe. Powstałej w Chatce Żaka teatralnej pustki nikt już potem nie wypełnił - i teatr przestał być formą pokoleniowej wypowiedzi środowiska studenckiego. Dziś publiczności studenckiej teatr wydaje się czymś obcym. Chatka Żaka stała się na jakiś czas dobrze kontrolowaną kulturalną pustynią. Skończył się złoty wiek studenckiej kultury w Lublinie, związanej z UMCS.

Provisorium, Grupa Chwilowa czy Scena 6, które zmuszono do odejścia z Chatki Żaka, w istocie dawno przestały być w istocie teatrami studenckimi. Trafiły teraz nagle na głęboką wodę - jedne powoli zatonęły, inne przeciwnie, wykorzystały sytuację do zmian dostosowujących je do nowych czasów. Teatr Provisorium Janusza Opryńskiego jest tej drugiej sytuacji przypadkiem modelowym - i chyba jedynym. W Provisorium przetrwał duch Lublina jako Aten teatru. I 15 lat po zamknięciu Konfrontacji Młodego Teatru festiwal lubelski odżył. W 1996 roku odbyła się pierwsza edycja Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Konfrontacje Teatralne", powołanego przez gremium kulturalne, które jednak już nie w ruchu studenckim było i jest osadzone... Dziewiątą, gombrowiczowską edycję mieliśmy zaledwie dwa tygodnie temu.

To tyle. A przecież powinniśmy koniecznie napisać jeszcze przynajmniej o Zespole Tańca Ludowego UMCS Stanisława Leszczyńskiego, o Dyskusyjnym Klubie Filmowym Piotra Kotowskiego, o wielkim środowisku folkowym skupionym wokół Orkiestry św. Mikołaja. Bo też dzięki nim coś jednak - i nie byle co - działo i dzieje się w Lublinie nad Bystrzycą. Lecz to temat na inną opowieść.

Na zdjęciu: Janusz Opryński, twórca Teatru Provisorium

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji