Artykuły

Nowa świecka tradycja

Centrum Kultury czeka remontu jak kania dżdżu, albo jak Teatr Andersena, który jeszcze bardziej czeka naprawy, nie wspominając już nawet o Teatrze Starym. Żeby zdobyć na to wszystko środki, jedni piszą i składają różne wnioski, a inni chodzą, dzwonią i pilnują, gdzie się da, żeby przypadkiem tych projektów niesłusznie nie pominięto. Na razie zaś każdy robi tyle, na ile go stać, by połatać dziury, tym co ma. Ale to może nie ma sensu, może nie tędy droga? - pisze Włodzimierz Wysocki w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Przecież zamiast tego wystarczyłoby zwołać konferencję prasową i oświadczyć, że remonty są pilnie potrzebne i już

Na wspieranie i rozwijanie kultury też trzeba sporo kasy, więc po wcale niełatwej walce z drogami i czymś tam jeszcze równie potrzebnym, udało się wreszcie wyrwać z budżetu na kulturę o połowę więcej forsy niż w ubiegłym roku. Ale może nie warto było tego robić, zwłaszcza że jak się okazuje, dzielenie pieniędzy wywołuje o wiele więcej emocji niż ich brak. Może zamiast tego należałoby wystosować zaproszenia na briefing w eleganckiej restauracji i przy dobrej kawie ogłosić, że trzeba kasy, a jej nie ma

Faktem dość oczywistym jest też i to, że takie i inne instytucje, miejskie i niemiejskie, nie tylko w mieście się znajdują, ale i służą, jak potrafią jego mieszkańcom. Z tego też właśnie powodu mogą wreszcie korzystać z miejskich dotacji na kulturę, na równych prawach z innymi. Tyle tylko, że to nie do końca podoba się zarówno tym, którzy chcieliby więcej niż dostają, jak i tym, którzy uważają, że coś tam im się zabiera i daje innym. Może więc zamiast tego, należałoby napisać jakiś list otwarty i wszelkie problemy znikłyby jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki...

Zwoływanie konferencji prasowych, kierowanie listów otwartych i składanie oświadczeń, z których nie wynika nic poza tym, że jest źle, a powinno być lepiej i trzeba to zmienić, tylko nie wiadomo jak, stało się chyba nową świecką tradycją. Źródłem jej jest najpewniej bezgraniczna wiara w moc sprawczą samego gadania oraz przekonanie, że jak ktoś powie, że trzeba zrobić, to lud to kupi i uzna, że ten, kto gada, już to zrobił albo zrobi to najdalej za dziesięć minut. Problem polega na tym, że jak ten lud potem tego nie zobaczy, może powiedzieć, że ktoś skłamał. Tylko kto? Przecież to, że tyle jest do zrobienia jest najszczerszą prawdą

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji