Artykuły

Piękno zostało obronione

"Eurazja" w choreogr. Izadory Weiss w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Justyna Świerczyńska w portalu Trójmiasto.pl.

W "Eurazji" jest wszystko, co w realizacjach Izadory Weiss najlepsze: subtelnie zarysowane historie, świetna choreografia, znakomita muzyka i imponująca scenografia. Najnowsza premiera Opery Bałtyckiej to pod wieloma względami sukces.

Wystarczyło wyciszyć akcenty i złagodzić wymowę libretta, by powstał spektakl, który ogląda się z dużą przyjemnością. Zamiast natrętnych, czasem tautologicznych rozwiązań scenicznych, otrzymaliśmy kilka plastycznych historii. Delikatnych, poprowadzonych w niezwykle oszczędny sposób, w dwóch odmiennych perspektywach, zarówno najbardziej intymnej, międzyludzkiej, jak i tej opisującej świat w szerokim, kulturowym spektrum.

Na scenie matka i córka, mężczyzna i kobieta, czasem dwójka rywali. W różnych układach oglądamy całą konstelację ludzkich zachowań. Tańczone na pustej scenie, bez zbędnych rekwizytów, realizują się czasem w zaledwie muśnięciu dłoni, przeszywającym spazmie, prostych, elementarnych gestach.

Kilka z nich z pewnością zostanie w pamięci na dłużej. Przede wszystkim scena z udziałem Beaty Gizy i Michała Łabusia, czy znakomity, wręcz porywający duet Franciszki Kierc i Filipa Michalaka.

Kulturowa refleksja jest czytelna od samego początku przedstawienia. Na scenę wkracza imponująca kobieta. Makabryczna to jednak postać, śmiertelnie blada, ubrana w poszarpaną suknię wyciągniętą wprost z klasycznej, baletowej garderoby. Zamiast "Jeziora łabędziego" oglądamy jednak coś zupełnie innego. Tańczącego trupa. Barwny symbol umierającej Europy.

Wszystkie kolejne sceny wydają się niczym innym, jak podróżą w poszukiwaniu tego, co wciąż inspirujące w europejsko-azjatyckiej tradycji. Tańczone przez cały zespół, w skali makro opowiadają o ludzkich społecznościach, lokalnym kolorycie zamkniętym w muzyce, ruchu, oszczędnym na szczęście kostiumie.

Z założenia najbardziej efektowne momenty przedstawienia to niestety również jego największy mankament. W żadnym z wcześniejszych spektakli zespół Opery Bałtyckiej nie zagrał we wspólnych scenach tak źle, jak podczas ostatniej premiery. Misternie zaprojektowane układy okazały się zdecydowanie zbyt trudne dla ćwiczących ze sobą od kilku miesięcy tancerzy. Uwaga ta dotyczy szczególnie mężczyzn, którzy we wzajemnej rywalizacji skutecznie pogrążyli szczególnie część drugą przedstawienia. Dwie świetne sceny zbiorowe, porywający taniec żydowski oraz "napowietrzna" kąpiel w wodzie, to trochę zbyt mało, by utrzymać napięcie spektaklu do samego końca.

Podobnie, jak w poprzednich realizacjach Izadory Weiss, przedstawienie zamyka optymistyczny finał. Tym razem jednak wymowne, wspólne sadzenie ryżu nie razi. Uzupełnione kolejną znakomitą wizualizacją spina całe przedstawienie czytelną klamrą. I choć całość nadal trudno oceniać w kategoriach poważnej kulturowej dyskusji, tym razem trudno nie zgodzić się z choreografką, że piękno zostało obronione.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji