Artykuły

Neurozy wieku dojrzewania

"Kuszenie cichej Weroniki" w reż. Szymona Kaczmarka w Teatrze Nowym w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Spektakl chybocze się między powagą a ironią, pretensjonalnością a prostotą. Momenty niewydarzone sąsiadują z trafnymi, to, co zapożyczone z tym, co własne. To prawo debiutu. Ciekawego przy słabościach

Szymon Kaczmarek, student krakowskiej reżyserii, wraz z dwójką studentów aktorstwa przymierzył się do "Kuszenia cichej Weroniki". Krótkie opowiadanie Roberta Musila nie jest teatralne (przynajmniej w tradycyjnym sensie) - prawie nie ma dialogów, nie ma akcji. To skazana na niedoskonałość próba zapisywania nieuporządkowanego procesu myślenia, zmysłowego doznawania świata, odczuć z pogranicza świadomości i nieświadomości. Weronika i Johannes próbują nazwać siebie, oddzielić siebie od świata, odkryć i odczuć, co to "ja", a co "nie ja". W starym zrujnowanym domu mieszkają jeszcze ciotka Weroniki i Demeter - może brat Johannesa, a może ktoś wymyślony przez Weronikę, obraz jej seksualnych pragnień.

W spektaklu Kaczmarka jest tylko dwójka bohaterów: Weronika (Karolina Sokołowska) i Johannes (Tomasz Nosiński). I pusty pokój z czerwoną podłogą i łóżkiem w kącie. Weronika i Johannes są młodzi, młodsi niż u Musila; to, co przeżywają, nabiera więc innego znaczenia. To neurozy wieku dojrzewania, odkrywanie własnego ciała, pierwsze próby uzyskania indywidualności. Weronika i Johannes krążą nocą po domu, każde z pościelą pod pachą, opadają kolejno na łóżko.

Pierwsza scena to etiudy na temat "samotność w bezsenną noc" - kokoszenie się w łóżku, znajdowanie wygodnej pozycji, odrzucanie pościeli, dłubanie w palcach u nóg (Johannes), obmacywanie brzucha (Weronika). Etiudy podejrzanie pokazowe, jakby aktorzy urządzali widzom (i sobie) autoironiczny teatrzyk stanów cielesno-psychicznych. Trop ciekawy, ale czy zamierzony? Może tak, bo trochę tej ironii zostaje, zwłaszcza w postaci Weroniki, irytującej nieustanną aktywnością w efektownym nazywaniu własnych stanów psychicznych, przeżyć i przeczuć, ich dziecinnym teatralizowaniu na użytek Johannesa. A może nie, bo ta ostrość rozmywa się w dość podejrzanej nastrojowości, w zbyt łatwo nizanych kolejnych etiudach na zadane przez reżysera tematy. Tematy strachu przed światem, ciemnego erotyzmu, nagłości postanowień, zaciętego trwania przy nich, samotności.

Trzeba wyławiać tutaj co ciekawsze fragmenty, odcienie, sytuacje. Jeszcze nieuformowane i słabe. Ciekawią aktorzy - Karolina Sokołowska, nieduża, ruda i okrągła, obdarzona wielką siłą sceniczną i Tomasz Nosiński, chłopięcy, delikatny i wrażliwy. Na oboje patrzy się z zainteresowaniem, co ważne w spektaklu opartym na osobowościach aktorów, ich gotowości do improwizacji, do badania wspólnie z reżyserem zagadek dziwnego i trudnego tekstu Musila.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji