Łódź. "Osama bohater" u Jaracza
Teatr im. Jaracza zaprasza dziś na premierę."Osama bohater" opowiada historię Gary'ego, siedemnastolatka. Gary ma wygłosić w klasie referat o wielkim bohaterze naszych czasów. Przygotowuje odczyt na cześć Osamy bin Ladena.
Chłopak nie jest ani idiotą, ani prowokatorem. Dowodzi, że bin Laden jest outsiderem jak on sam. Dowodzi, że jest bin Laden bohaterem, bo oddał fortunę na walkę za sprawę, w którą wierzy. Dowodzi, że jest bohaterem, bo walczy osobiście, w odróżnieniu od przywódców Ameryki i Europy Zachodniej. Dowodzi, że jest bohaterem także dla swoich ludzi, którzy nie wydali go, mimo że wyznaczono za jego głowę bajońską sumę nagrody. Gary komentuje swoje wystąpienie: "Wszystko zależy od punktu widzenia; uśmiercenie dwóch tysięcy osób nie jest złe, zależy po prostu od tego, o jakie dwa tysiące chodzi. Jeśli tak przedstawiłbym sprawę na matematyce, dostałbym karę; powiedziałem to na lekcji dotyczącej mediów, i mam piątkę".
Ale prostoduszność nie popłaca. W dzielnicy chłopaka wybuchają bomby w śmietnikach. Ktoś podpala garaże. Sąsiedzi dochodzą do wniosku, że winny jest Gary. W końcu, jak mówią, "Na terrorystów nie trzeba mieć dowodów".
Justyna Golińska donosiła na łamach "Dialogu", że kiedy w londyńskim teatrze Hampstead 9 maja tego roku grano sztukę Dennisa Kelly'ego (rocznik 1970) "Osama the Hero" ("Osama bohater"), przed budynkiem czekało kilku policjantów, gotowych interweniować w razie zamieszek. Po premierze zaś wszyscy bez mała londyńscy recenzenci napisali, że to jeden z bardziej poruszających tekstów, jakie widzieli od kilku sezonów na tamtejszych scenach. Padały porównania do "Ocalonych" Edwarda Bonda i "Zbombardowanych" Sarah Kane. Michael Billington z "Guardiana" pisał że Dennis Kelly zadaje pytania podobne do tych, które stawiał przed laty Arthur Miller w Czarownicach z Salem: czy oskarżyciel zawsze sam jest bez winy? Autor w 2006 r. zdobył prestiżową nagrodę Meyer-Whitworth' a dla najlepszej nowej sztuki.
