Artykuły

Wiem, że Lem był na TAK

- To kompilacja czterech bajek, dorzuciłam też Elektrybałta z "Cyberiady", który komentuje wydarzenia, u mnie śpiewa. Postanowiliśmy pobawić się konwencją, tak jak Lem w bajkach. On wzorował się na XVII-wiecznej gawędzie szlacheckiej jak u Paska czy w "Trylogii" Sienkiewicza, my sięgamy po zapomniane triki z teatru XVIII wieku, które zostały wyparte przez film - mówi Maria Ciunelis, reżyserka 'Bajek robotów" w Teatrze Kapitol.

Już w najbliższy czwartek premiera "Bajek robotów" Stanisława Lema, według Marii Ciunelis, w nowo otwartym Teatrze Capitol. Reżyserka przekonuje, że twórczość Lema wcale nie jest trudna i niezrozumiała, a on sam nigdy nie stracił wiary w gatunek ludzki

Kiedy pierwszy raz zetknęła się Pani z twórczością Stanisława Lema?

Maria Ciunelis: - Dawno. Jestem z pokolenia, które czytało Szklarskiego. Jak już przeczytałam wszystkie części o Tomku, to automatycznie przeszłam na Lema. To się wtedy po prostu czytało. Zaczęłam od "Cyberiady", a potem jak sięgnęłam po "Bajki robotów" to się zachwyciłam, bo już sam pomysł wydawał mi się genialny. Niesamowite było to jak w robotach ujawniały się pewne cechy ludzkie. Teraz, gdy wracam do "Bajek", widzę jak wiele w nas, ludziach, jest z robotów.

Czy sceptyczne podejście Lema do natury ludzkiej jest Pani bliskie?

- Lem lubił być gorzki wobec ludzi i nigdy nie odmawiał sobie krytyki. Jednak była ona zawsze podszyta niezwykłą fascynacją człowiekiem i ogromną do niego sympatią. Sam Lem był niezwykle ludzki, mimo że komentował rzeczywistość z pewnego dystansu, jak Elektrybałt z "Cyberiady", ale skoro wciąż pojawiały się jego nowe komentarze, to znaczy, że nigdy nie stracił nadziei i wiary w ludzi. To w nim cenię.

Jak powstał pomysł na spektakl?

- Pomysł zrodził się około trzech lat temu, jeszcze za życia pana Stanisława. Wpadłam na niego dzięki moim synom, którzy mają od 14 do 20 lat i zawsze mówią, że chcą iść do teatru na coś, co nie obraża ich inteligencji. Uświadomiłam sobie, że teatr jest ubogi w spektakle dla nastolatków, które nie pójdą na przedstawienie dla dzieci, a z tych dla dorosłych niewiele zrozumieją. Poza tym ich pokolenie pozbawione jest twórczości Lema. Młodym on gdzieś uciekł, a należy znać ojczystą klasykę, tym bardziej gdy jest napisana tak pięknym językiem i niezwykle mądra. W dodatku jest to świetny materiał aktorski. Ponieważ jestem aktorką, to dostrzegłam w tym tekście mnóstwo możliwości na stworzenie postaci i zabawy na scenie. Tu nie ma prostej linii rozumowania i mówienia, u Lema są piętra, pięterka, tunele i ślepe zaułki, to daje ogromne pole do popisu aktorom.

Czy Lem zdążył zapoznać się z Pani pomysłem?

- Tak. Mój szef, ówczesny dyrektor Teatru Ateneum Gustaw Holoubek, gdy zapoznał się z pomysłem, stwierdził, że to może być zabawne. A ponieważ dobrze znał się z panem Stanisławem, porozumiewali się wstępnie w tej sprawie i wiem, że Lem był "na tak". Jednak miałam straszne wyrzuty wobec siebie. Bardzo bałam się autoryzacji pana Stanisława i koniecznie chciałam mu przedstawić spójną całość, tak że odwlekałam wciąż konfrontację i nie zdążyłam przed jego śmiercią. Tym ważniejsze stało się dla mnie wystawienie "Bajek robotów".

Lem nigdy nie lubił filmowych ekranizacji swojej twórczości...

- Tak, ale film to coś zupełnie innego. Lem nie lubił filmu ogólnie, jako nośnika, bo nie zostawia pola do wyobraźni. W teatrze jest inaczej. Posługujemy się często symbolami, no i nie jesteśmy w stanie pokazać wszystkiego, a to zmusza widza do myślenia.

Jak wygląda konstrukcja spektaklu?

- To kompilacja czterech bajek, dorzuciłam też Elektrybałta z "Cyberiady", który komentuje wydarzenia, u mnie śpiewa. Postanowiliśmy pobawić się konwencją, tak jak Lem w bajkach. On wzorował się na XVII-wiecznej gawędzie szlacheckiej jak u Paska czy w "Trylogii" Sienkiewicza, my sięgamy po zapomniane triki z teatru XVIII wieku, które zostały wyparte przez film.

A jak to jest stanąć po drugiej stronie?

- Okropnie! Jako aktorka odpowiadałam tylko za swoją rolę. Trema była zawsze, ale tylko przed wejściem na scenę. Jako reżyser usiądę na widowni i przez cały spektakl będę czuła przerażenie. To ja odpowiadam za efekt końcowy. Chciałabym, żeby spektakl obudził we wszystkich pasję do czytania Lema, bo jak już się po niego sięgnie, to zostaje się jego zagorzałym wielbicielem. Na całe życie.

***

konkurs

Teatr Capitol przekazał dla naszych czytelników dwa podwójne bilety na piątkowy spektakl "Bajki robotów".

Dzwońcie do nas dzisiaj o godz. 11 pod numer (022) 74-69-110.

Na zdjęciu: Maria Ciunelis i Cezary Morawski podczas próby przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji