Ciemno i głucho. Spektakl - awaria
"Rzut kośćmi nigdy nie zniesie przypadku" w reż. Jacka Bały w Teatrze Logos w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazece Wyborczej - Łódź.
Premiera Teatru Logos "Rzut kośćmi nigdy nie zniesie przypadku" to niewiadoma. Nie wiadomo, co przedstawia, gdyż widać i słychać niewiele. A jeszcze bardziej nie wiadomo, jak w ogóle do niej doszło.
Niezawodowcy z Logosu słusznie obruszają się na nazwę "amatorski", preferując etykietę "teatr niegażowy". Słusznie, bo amatorstwo kojarzy się z prowizorką, a od tej skutecznie odzwyczaił publiczność ich profesjonalizm. Tym bardziej zdumiewa premiera "Rzutu kośćmi...". Bo oto teatr o słusznej renomie doprowadził do premiery przedstawienia, którego właściwie nie ma. Widz ma szansę dowiedzieć się czegokolwiek jedynie z programu.
Na scenie - ciemniej niż w niejednym przedsięwzięciu Leszka Mądzika. Jacek Bała, reżyser i autor scenariusza złożonego ze strzępków poezji Stephane Mallarmego i Paula Valery'ego, radykalnie zerwał z koncepcją oświetlania spektaklu. Majaczące w mroku kilkuwatowe lampki wyjmują z czerni ułamki powtarzających się niby-choreograficznych działań siedmiu osób (to wynika z programu), które (tak podpowiada program) wcielają się w poetę Mallarmego, jego żony, jego ucznia, także poety Valery'ego, postacie Malującego, Lokaja, Dziecka, Rozkochanej... Ale tych ról nie sposób domyślić się nawet z widzialnych fragmentów etiud: część z nich reżyser zaplanował na podłodze, co uniemożliwia percepcję widzom spoza pierwszego rzędu. Do uszu dochodzą wygłaszane w kółko strzępy pociętej bez miłości poezji, samej w sobie już hermetycznej. Ale też nieczęsto, bo bywa, że zagłusza je hałaśliwa muzyka Jacka Wierzchowskiego, która dudni i trzeszczy w głośnikach... Cały spektakl nie zdradza cienia świadomości tego, że rezultat teatralnego wysiłku przeznaczony jest jednak dla widza, który chciałby może coś widzieć i słyszeć, ba, nawet rozumieć.
Rzecz bez najmniejszego uzasadnienia kończy się po 30 minutach, gdy aktorzy, w ciemności, a jakże, rzucają na scenę, a jakże, kości do gry. Co właściwie ma oznaczać ten rzut, też wiadomo wyłącznie z programu.
Spektakl - awaria. Mam nadzieję, że chociaż ona wydarzyła się przypadkiem.